środa, 6 lutego 2013

Okruchy

Dziś list od Taty:

Kochana Aniu. Korzystając z pięknej pogody odbyłem taki trochę sentymentalny spacer po niektórych miejscach w naszej wsi. Przy okazji "uwieczniłem niektóre pomniki, które jakoś przetrwały do  naszych czasów. Z niektórych pozostały już tylko postumenty. Ten pośrodku lasu ktoś wywrócił i rozebrał postument. Pewnie czegoś tam szukał. Jestem ciekawy cz pamiętasz jeszcze te miejsca. Jak byłaś mała "włóczyliśmy" się po tych miejscach.

Pewnie, że pamiętam. 
Te nasze wyprawy pamiętam chyba najlepiej z mojego dzieciństwa.












Czerwona cegła to kościół, z czternastego wieku.
Pamiętam, jak wspinałam się na wieżę, by pogłaskać stary dzwon, cały w rytych napisach.

Jeszcze długo po wojnie pomników, tablic było dużo. Stawiane były dla upamiętnienia wydarzeń i ludzi. W lesie był mały cmentarzyk otoczony metalowym ozdobnym ogrodzeniem, z brama w formie alabastrowego krzyża. materiał kamieniarski, oczywiście przydał się komuś. Groby zostały rozszabrowane, porozrzucane kości.
Na wysepce na jeziorze któryś z hrabiów wybudował trójkątną kapliczkę, a w niej grobowiec - chyba dla matki. Pamiętam jeszcze zarys murów i ułomki tablicy nagrobnej. Kolejne pokolenia musiały dołożyć....., a raczej zdjąć swoją cegiełkę.
Pomniki i tablice gęsto zdobiące park usuwane były również z polecenia władz, jako ślady niemieckiej przeszłości.

Dobrze pamiętam
Patrzyłam, dotykałam, wąchałam - chciałam wyczuć ślad ludzkiej ręki, ciepło cudzego bycia. 
Zaglądałam pod grubą warstwę mchu otulającego zapomniane losy.

To było naprawdę dawno.
Bez obawy zapuszczałam się w najdalszą gęstwinę - bo przecież Tata mógł mnie obronić przed każdym, każdym niebezpieczeństwem.
Był wtedy najsilniejszy na świecie.

8 komentarzy:

  1. a potem dorastamy. i mija bezpowrotnie ten magiczny czas. zostajemy sami z naszym strachem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinniśmy zacząć radzić sobie. Chyba.

      Usuń
    2. jakoś sobie radzimy.
      ale to beztroskie poczucie absolutnego bezpieczeństwa, możliwe tylko w obecności Taty i Mamy (jeśli mieliśmy szczęście), bezpowrotnie minęło. czasem tęsknię.
      ukłony dla Rodziców :)

      Usuń
  2. Ale masz fajnego reportera;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, reporter pierwsza klasa. To jak osobny wątek powieści życia, żywe wspomnienia ze szczęśliwego dzieciństwa, które wplatają się między wątki współczesne.
    Pamiętam takie cmentarze w lasach i tajemnicze ogrody z dzieciństwa, gdy jeździłam na letnie kolonie. Niemieckie napisy, których znaczenie można było co najwyżej wymyślić. Zapomniani ludzie. Jak wyglądali i jak chodzili ubrani? I jak to wszystko wyglądało kiedyś (bo przecież nie był to cmentarz na granicy lasu i pola?), i zdziwienie, że tak szybko znikło!
    Ale wiadomo, ze kultura znika szybko, gdy zabraknie tworzących ją ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie niemieckie napisy były po części moje, bo jako dziecko byłam dwujęzyczna.
      I wręcz fizycznie czułam jakąś wspólność z przeszłością.
      A reporter super, wiem :)

      Usuń
  4. Wszyscy mamy w pewnym sensie podobne wspomnienia z dzieciństwa. Coś usunięto, coś zepsuto lub rozebrano. Pozmieniały się nasze dziecięce światy. Sentymentalny, miły wpis.

    OdpowiedzUsuń