środa, 3 kwietnia 2013

Za co....

Za co kocham życie?
Na takie pytanie kazała odpowiedzieć Zofijanna wyróżnionym przez siebie blogerom.


Okazało się, że to trudne zadanie. Bo pomyślałam, że kocham życie za każdy nowy dzień i każdą nową chwilę. Więc w zasadzie za wszystko?
A najbardziej?
Za to, że mogłam stworzyć nowe życia i że moje córki są takie cudowne.
Za to, że mogę kochać.
Za ludzi wokół mnie i tych, których poznaję.
Za wygrzewanie się na słońcu.
Za śpiew ptaków.
Za zapach róż i pomarańczy.
Za smak czereśni i lodów waniliowych.
Za moją pracę.
Za kota i psa.
Za muzykę Radiohead i paru innych...
i za całą masę innych spraw...

27 komentarzy:

  1. Pięknie ujęłaś powód nr 1 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tak.. to pytanie nie było łatwe
    ale ładnie z niego wybrnęłaś :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja kocham np za taką Rozmowę
    Jak dzisaj;)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje!
    To piękne, że tak kochasz życie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię życie, kiedy czytam Twoje słowa.
    Nowe życie !
    Czuję zapach róż i pomarańczy,
    ach lody i czereśnie.
    Och ! Aniu!
    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie trudne pytanie!
    Czytam i myślę i nie wiem ...
    A Ty pokazałaś nam swoją zmysłową naturę - wygrzewanie, śpiew ptaków, zapach i smak przed ... pracą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Za kota i psa. Dobra odpowiedź biorąc pod uwagę przynależność do blogowej rodziny zwierzolubnych :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Życia nie potrafimy stworzyć, możemy co najwyżej przekazać nowe życie, a ściślej mówiąc umożliwić jakiejś duszy wcielenie się.
    Nie potrafimy stworzyć nawet ziarnka piasku.
    Możemy tworzyć z tego, co jest już stworzone.
    Możemy tworzyć nasze myśli, ale też tylko do czasu.
    Ja kocham życie za to, że jestem, ktoś mnie kiedyś stworzył.
    Za to, że wiem, że On jest.
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Użyłam słowa "tworzyć" w potocznym znaczeniu, a nie teologicznym.
      Nie wnikam tu w praprzyczynę bytu, to kwestia światopoglądu.

      Usuń
  9. Dobrze, przestaję się aż tak angażować, bo jak tak dalej będzie, to niedługo zacznę redagować książki...
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, nie obrażaj się tylko :)
      Po prostu pisząc o tworzeniu, nie zastanawiałam się nad kwestiami religijnymi...

      Usuń
  10. Zupełnie się nie obraziłam, tylko jak coś już robię, to całą sobą i czasem za bardzo się wczuwam. Moje komentarze mogą irytować, a tego nie chcę. Nie jestem w żaden sposób religijna, ale wiem, że na pewno warto kochać Tego, dzięki któremu możemy wygrzewać się na słońcu, wąchać zapach róż i cieszyć się pięknem stworzenia. Nie należę do żadnej grupy religijnej, sekty, ani stowarzyszenia. Ale za długo żyję, żeby udawać, że Boga nie ma. Anonimowo odważę się wyrazić to ostatnią zwrotką wiersza, który napisałam dawno temu, w przełomowym momencie mojego życia:

    Dziś wiem na pewno, że jesteś blisko,
    prostszą wybrałam drogę.
    Tylko dlatego wśród trudów życia
    spokojnie usnąć mogę.

    I dzięki Bogu, do dziś nie mam kłopotów ze snem, czego życzę wszystkim.
    I.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeżeli chodzi o ikonografię, czyli te znaki, które często stosujesz, to przyznam się, że jestem analfabetką.
    :* - na wszelki wypadek zwracam, choć nie wiem, co to znaczy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest- oczywiście, że jest- ponad wszelką wątpliwość i dzięki niemu możemy kochać życie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach, to były buziaki. Dziękuję.
    Właśnie czułam, że mam dziwnie gorące policzki.
    Zmierzyłam nawet gorączkę, ale jest O.K.
    Aniu, Bóg JEST. Też kiedyś miałam tylko nadzieję, dziś mam pewność.
    I.

    OdpowiedzUsuń