wtorek, 14 maja 2013

Gra w klasy

Raz, dwa, trzy, skrzydełka, szyjka, głowa.
Obrót - i w drugą stronę.

Dziś przed południem, na rozgrzanym przystanku tramwajowym, przy metrze. Chwilę trzeba poczekać.
Na skrawku wolnej przestrzeni chłopiec, może siedmioletni.
Pochyla się, przymyka jedno oko, lekki zamach - i rzuca.
Niewidzialne szkiełko ląduje między niewidzialnymi liniami.

Raz, dwa, trzy na jednej nodze, potem obie, jedna, obie. I z obrotem.
Wracając, na skrzydełkach, dziecko pochyla się, sięga, podnosi, i jeszcze trzy skoki.
Teraz od nowa, ale trafić trzeba w dalsze pole, większe skupienie na drobnej twarzy, potem uśmiech.
I od nowa, i jeszcze.
W zapamiętaniu, w słońcu, pantomima małego aktora.

Tramwaj.
razem z chłopcem wsiada dziewczyna z akordeonem; mały dostaje do ręki plastikowy kubek.









20 komentarzy:

  1. pewnie wolałby zostać na przystanku i pograć w niewidzialne klasy, zamiast iść do pracy. zresztą - kto wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może żebranie też traktuje jako zabawę - taka strategia przystosowawcza?

      Usuń
  2. piękny obrazek dziecka
    pantomima bez cienia sztuczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przed tramwajem...
      bo w chwili wsiadania do tramwaju - dopiero teraz zrozumiałam - następuje całkowita zmiana perspektywy...
      ech :/

      Usuń
  3. Aniu, będę teraz o tym myśleć, jakby to sama widziała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o nim myślę.
      Myślę o tym, jak różne bywają ludzkie życia. Co z nim będzie kiedyś. I że niektóre dzieci maja jeszcze o wiele, wiele gorzej...

      Usuń
  4. Nie zepsuła się w nim umiejętność zabawy, mimo, że musi pracować.
    Może się jakoś uchowa ten chłopiec?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, Aniu, przeczytałam wpis już wczoraj, ale nie zabrałam głosu, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Zapisał mi się ten obrazek w głowie i tkwił długo. Myślałam o tym chłopcu, czy ma gorsze dzieciństwo niż inne dzieci w jego wieku lub młodsze, takie, które np. zasiadają przy komputerach i karmią się wirtualnymi pożywkami. Wierzę, że nie. I umie grać w klasy! Kto jeszcze dzisiaj gra w klasy... Hm, mniej mnie niepokoi taki obrazek niż te, które widuję niemal na co dzień: bardzo małe dzieci ze wzrokiem utkwionym w telefon czy inne urządzenie. Może jestem staroświecka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta scena też dała ambiwalentne uczucia. Cały czas miałam ochotę uśmiechać się do niego i wiem, że niektóre dzieci mają gorzej, nawet te żyjące w luksusie.
      Wiem też jednak, że żebranie w tramwajach gdzieś mu się wdrukuje jako normalny sposób życia. Że wiele osób odgoni go, spojrzy z pogardą - to też mu się zakoduje jako normalne i albo go przytłoczy, albo nakręci w nim złość do świata. No i powinien chodzić do szkoły, powinien mieć więcej szans, niż ma. Wszystkie dzieci powinny...

      Usuń
    2. Szanse - tak, pewnie. Niewiele wiadomo o tym chłopcu, gdybamy. Może jest młodszy i jeszcze nie chodzi do szkoły. Może dziewczyna z akordeonem (mama? siostra?) daje mu więcej niż np. przedszkole, w którym mógłby być zamiast z nią. "Żebranie" z instrumentem, przynajmniej dla mnie, nie jest tym samym, co żebranie osób okaleczonych (niekiedy celowo) lub proszących o bułkę czy chleb. Dziewczyna gra na instrumencie, chłopiec zbiera zapłatę za muzykę. Ja sama mam do takich ulicznych grajków pozytywne nastawienie. Może inni też; może więc chłopcu nie wdrukuje się niechęć ludzi, lecz ich wdzięczność za muzykę. Idealizuję? :)

      Usuń
    3. Może tak jest, jak mówisz. Jednak jako obcokrajowiec nie jest objęty polskim obowiązkiem szkolnym i pewnie do szkoły nie pójdzie...

      Usuń
    4. Ach, obcokrajowiec... To też chyba jeszcze kwestia tego, czy legalnie przebywający w Polsce. W każdym razie na pewno jest to bardziej skomplikowana sytuacja. Trudne to, dwudziesty pierwszy wiek, technologie kosmiczne, a tyle nierozwiązanych podstawowych spraw... Ech!

      Usuń
    5. Tak, małe rumuńsko-cygańskie dziecko. Tylko takie dzieci żebrzą w tramwajach i autobusach...

      Usuń
    6. No tak, ja nie bywam w tramwajach, stąd moja ignorancja w temacie. Żyję sobie na prowincji spokojnej, wesołej...

      Usuń
    7. Widzisz, myślałam, że to jest oczywiste, a przecież nie jest. Powinnam była dodać jakiś szczegół, jakieś jedno naprowadzające słowo...

      Usuń
    8. Ale wtedy byśmy sobie nie pogadały - tu miało być. :)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń