wtorek, 25 czerwca 2013

Jeszcze nie wiem, jak się z tym czuję

W czwartek mają nam wymieniać kaloryfery i trzeba przygotować teren.
Dla mnie to jak lądowanie kosmitów.

Ale stało się.
Wyczyściliśmy szafę, mojego komandora. Z archeologicznych wręcz złogów, warstw, obiektów odłożonych, ukrytych lub zapomnianych.
Obeszło się bez strat w ludziach.

Aby mnie przekonać i nie spłoszyć w trakcie tej ryzykownej operacji, mąż traktował mnie z łagodnością antropologa badającego nowo odkryte plemię.

14 komentarzy:

  1. Pozdrowienia dla męża od Bronisława Malinowskiego.
    KOTEKPOZDRAWIACZEK

    OdpowiedzUsuń
  2. mąż kochający bardzo jest jak widać:))Ania, toż to jak przeprowadzka!!
    ale ja już tak chętnie wyrzucam, że mąż mój zaczyna poatrzeć mi na ręce bo chyba zaczęłam przesadzać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawie jak przeprowadzka...Wczoraj na śmietnik poszło ze sześć worów:)

      Usuń
  3. Trzeba zapamiętać te czas. Co było niemożliwe, stało się możliwe, a mąż był fajny!
    Mam nadzieję, że szafa była litościwa i nie zabrała wszystkich mazurskich sił. A dnie pewnie spał zielony kamyczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest w porządku.
      Dziś jeszcze pracowaliśmy do piętnastej nad mieszkaniem.
      A potem mąż powiedział filozoficznie: "Spójrz, zrobiliśmy to!"

      Usuń
  4. wyobraziłam sobie te odkrycia :)
    teraz to trzeba ... opublikować ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja czekam na wiadomości z szafy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. :))
    Będą zdjęcia eksponatów archeologicznych albo chociaż jakiś szczegółowy raport?

    OdpowiedzUsuń
  7. oj u mnie by się tak przydało powyrzucać przydasie.
    czarnawiewiorka

    OdpowiedzUsuń