niedziela, 23 czerwca 2013

Zapolnik

Mieszkał w chacie za wsią. W małej chacie za maleńką wsią.
Kiedy się zestarzał, postanowił oddać swój dom gminie do rozbiórki, by zamieszkać we wsi, bliżej ludzi, w domku, który dla niego wyremontowano.

Mój tata pracował wtedy w Urzędzie Gminy.
W ramach czynności urzędowych udał się do opuszczonego domu.
I wszedł na strych.
A tam...
Tysiące, a może więcej.
Niezliczone szklane płytki, negatywy do aparatu fotograficznego bardzo starego typu, takiego, gdzie fotograf chowa się pod czarną płachtą, a ludzie tkwić muszą długo w obranych pozach, z uśmiechem na ustach lub - z wyrazem żalu.
Tata spędził tam długie godziny, oglądając negatywy, rozpoznając historię bliższej i dalszej okolicy. Pogrzeby, wesela, święta.
Rozpoznawał wiele twarzy.

Zapolnik był organistą oraz fotografem.
A także zapalonym kinomanem.

- Jest już Zapolnik? - wołali operatorzy objazdowych kin.
- Jest.
- To możemy zaczynać.

I włączali terkoczący projektor.



11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nic z tym nie zrobił, to nie było jego. Właściciel mógł jeszcze chcieć do tego wrócić. A potem - nie wiem. Tata też nie wie.

      Usuń
    2. aaa, bo zrozumiałam, że opuszczony w sensie, że właściciel zostawił to co niepotrzebne, a resztę zabrał.
      Mam nadzieję, że nie poszło to na śmieci.

      Usuń
    3. Tego nie jestem pewna. Możliwe, że w końcu zostało wyrzucone, ale tego już się nie dowiemy...

      Usuń
  2. O rany! Historia kina w Popielawach!
    Dlaczego zostawił kawał swojego życia? Dlaczego nie wziął do nowego domu?
    Może uznał, że ten etap życia jest zamknięty i nie ma do niego powrotu ...
    Piękne imię, jak z Kolskiego.
    Dołączam do pytania Viki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejeżdżaliśmy przez tę wieś. Teoretycznie Zapolnik mógłby jeszcze żyć. Zapytaliśmy sąsiada, ale ten rozwiał nasze nadzieje...

      Usuń
  3. Szkoda, że nie masz tych zdjęć. Szkoda, ale dobrze, że masz choć tę historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, i dlatego chciałam o nim tu napisać.
      A te zdjęcia - one są u ludzi, pewnie nawet niektóre u moich krewnych. Bo na strychu zostały szklane negatywy, ale zdjęcia poszły do ludzi.
      Choć oczywiście takie szklane płytki same w sobie są niezwykłe.

      Usuń
    2. Właśnie. Już widzę je w uwiecznione Twoim BMA...

      Usuń