niedziela, 22 września 2013

Disabled Theater

Zaczął się festiwal Ciało/Umysł, moje ulubione święto. Transcenduję wówczas jak co roku lekko, jakieś dziesięć centymetrów nad ziemią. Wystarczy mi tyle.

Wczoraj obejrzałam spektakl Jérôme’a Bela, gwiazdy tej edycji. Tym razem przygotował przedstawienie wraz z teatrem Hora ze Szwajcarii. Grają w nim aktorzy i tancerze niepełnosprawni.

„Lubię patrzeć” – taki jest w tym roku temat przewodni  festiwalu i Bel ze swoim zespołem wpasował się w to jak nikt.

W przedstawieniu pokazuje casting, to, jak dobierał uczestników, jak ich oglądał, powoli, po kolei, jak oni mówili o sobie, jak przedstawiali taniec według własnej choreografii do wybranej przez siebie muzyki. Akcja rozwija się wolno – najpierw każdy z jedenastu aktorów wychodzi na scenę, by trwać na niej w milczeniu parę chwil, potem wszystko się powtarza, tym razem z dodatkiem słów. A potem zaczyna się taniec, zawsze kończony brawami widowni.

Właściwa akcja spektaklu, moim zdaniem, nie dzieje się jednak wyłącznie na scenie, lecz właśnie także na linii pomiędzy występem performera a wzrokiem i reakcją widza. Uwypuklony, wyjęty jakby na dłoń proces patrzenia przestaje być tylko przezroczystym narzędziem, za pomocą którego ujmujemy świat w schematy, nabiera cech przedmiotowych: możemy widzieć to, jak patrzymy.

Niektórzy z aktorów Hory tańczyli dobrze, niektórzy budowali dobre show, część jednak zachowywała się nieporadnie, niemal jak małe dzieci. I tak właśnie byli oceniani.

Czy jednak w naszych brawach i okrzykach usłyszeliśmy ton protekcjonalny? Czy reakcję dostosowaliśmy do oczekiwanego, społecznie przyjętego sposobu postrzegania niepełnosprawności? Czy jeśli coś było śmieszne, nie zastanawialiśmy się przez chwilę, czy wolno wybuchnąć śmiechem? Czy niektórzy z aktorów nie udają bardziej niepełnosprawnych, jak Peter Keller, który na koniec swojego numeru mruga do nas porozumiewawczo? A jeśli ktoś wystawia nas na próbę, czy robi to zespół Hory, czy geniusz Jérôme’a Bela?   


Disabled Theater cały czas przesuwa granice i ciągle każe pytać, zastanawiać się, gdzie jest granica twórczej wolności, jaka jest relacja między odgrywaniem przygotowanej roli a prezentowaniem samego siebie: czy niepełnosprawnym przysługuje tylko to drugie, czy jednak mają prawo, jak każdy artysta, zwodzić nas i pokazywać zmontowany obraz, który jak lustro pokazuje nam nas – obnażonych. Czy na to też lubimy patrzeć?

9 komentarzy:

  1. Ania, jak Ty mądzre piszesz, Ty naprawdę to rozumiesz!
    zazdraszczam, ja, ignorantka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podśmiewaj się ze mnie skrycie, wal prosto z mostu ;)

      Usuń
    2. Ania, obawiałam się, że tak to odbierzesz
      a ja serio, czytałąm ze trzy razy,
      jak na twoje posty to normalnie opasły tom
      zatem ile w Tobie emocji w tym temacie!!

      Usuń
    3. Tak, z emocjami to prawda. Taniec to rodzaj sztuki, który najbardziej do mnie mówi. Mogłabym napisać o wiele więcej, ale chciałam się ograniczyć ;)
      W tej edycji idę jeszcze na dwa spektakle :)

      Usuń
  2. aż chciało by się, po tak niesamowitej zachęcie, zobaczyć :)

    ileż znaczy dobra recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też tam byłam. Wzruszyło mnie to przedstawienie. Podobne rzeczy robi Teatr 21. Nie mówię po angielsku ani po niemiecku, rozumiałam piąte przez dziesiąte, ale kiedy tańczyli - robili na scenie to, na co ja odważam sie tylko w domu, gdy jestem sama - to było nadzwyczajne. Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym myślałam, w ten sposób przedstawienie docierało gdzieś do trzewi, że widziało się samą siebie skrywaną skrzętnie...

      Usuń
  4. Ale trafiłaś! Przez całe lata przebywania z niepełnosprawnymi obrosłam zapewne w różne mechanizmy obronne i słodkie protekcjonalne tony. Ja tego nie widzę, oni na pewno czują. No właśnie, śmiać się gdy jest śmiesznie? Przecież uczymy nasze dzieci - nie śmiej się, ten pan nie potrafi poruszać się inaczej. Dopiero Paweł jakoś mnie odblokował z tej śmiertelnej powagi. Ale ale, nie napiszę jak, bo by było niepoprawnie :)
    Jeżeli są artystami, niech nas zwodzą jak mają ochotę. Niech się wznoszą ponad swoją niepełnosprawność i niech wokół niej lawirują. Niech sobie robią z nas jaja, a my z nich. Tylko jak wyczuć kiedy można? ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jest temat Bela, ta dialektyka w postrzeganiu: między schematami i ich przekraczaniem. Co jest bardziej ludzkie - ich kultywowanie czy przekraczanie? Bo przecież uwolnienie się jest także niebezpieczne, możemy przestać mieścić się w konturach i stać się jak człowiek-chmura Gormleya
      (http://www.antonygormley.com/sculpture/chronology-item-view/id/2412/page/342#p1)
      Może kondycja ludzka tkwi w tej dialektyce i jej widzeniu...

      Usuń