sobota, 21 września 2013

Zainspirowana

Przeczytałam cudowną opowieść Alcydła o progu.

***

A tu

Nie trzaskaj drzwiami!
Prawie zawsze odpada kawałek, taka podłużna deszczułka; leży bezwładnie, a do przedpokoju sączy się smugą blask świetlówki z klatki schodowej.
Przykładam, przytwierdzam, ale zbyt lekko, nie trzaskaj, trzaskam.
Rozszczelnione granice,
z tysiącletnich symboli ucieka czas
z cichym sykiem.

8 komentarzy:

  1. Pamiętam takie wiejskie progi jak u Alcydła ,można było na nich siąść i zagapić się w świat .A cóż ja mogę zobaczyć z mojego miejskiego progu w wielkomiejskiej starej kamienicy....tylko zaniedbaną klatkę schodową.

    OdpowiedzUsuń
  2. też na mnie zrobił wrażenie
    TEN próg

    OdpowiedzUsuń
  3. Za słabo, za mocno, nie tak!
    Teraz tak jest, ale próg z dzieciństwa mocny, nie rozszczelniony?
    to ja,M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeprowadzce do bloku, gdy miałam 9 lat, próg nabrał blokowego charakteru, choć jednocześnie w ogóle miał charakter. Za progiem był świat dziecięcych wieczornych zabaw na klatce, przestrzeń wspólna, gdzie gadało się albo grało w memo na półpiętrze.

      A ten pierwszy, prawdziwy wiejski próg, prawie wyparłam - nie bez powodu. Kiedyś jako 4 lub 5-letnie dziecko, nie patrząc, zatrzasnęłam drzwi w chwili, gdy przechodził nimi mały kociak. To jedno z moich pierwszych wspomnień, na granicy prawdy i zmyślenia. Ale podejrzewam, że bardziej chcę, aby to było zmyślenie.
      Zabiłam tamten próg, po prostu.

      Usuń
  4. Możesz wszystko odczynić opiekując się Dzikulką. Wiem, że człowiek najostrzej sądzi się sam, ale wobec siebie też trzeba być miłosiernym.
    I.

    OdpowiedzUsuń