czwartek, 23 lipca 2015

Ania sama w domu (nie licząc psa i moli spożywczych, które nie chcą się jakoś przyklejać do płytki z feromonami)

Neurony kontaktują się ze sobą za pomocą błogiego uśmiechu.
Neuroprzekaźniki zaś przekazują im znak pokoju.
To znaczy, że jest mi dobrze.
Ania M. płynie na psiej tratwie, a ocean - spokojny.
Jestem pijana spokojem.
Jak widać, mam małe wymagania, gdy chodzi o środki psychoaktywne :)

20 komentarzy:

  1. A czemu by się miały przyklejać? To one nie są pod ochroną? Aniną ochroną, jakby co:))

    OdpowiedzUsuń
  2. a może wina?

    OdpowiedzUsuń
  3. Na spożywcze mole działa całkowita EKSMISJA wszystkiego z szafek!
    Ja też lubię samotność wynikającą z chwilowej nieobecności. Resetuję się i rozumiem, co do mnie rozmawiasz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już była taka eksmisja niedawno. A dziś patrze - znowu jakiś lata. Pewnie się ulung...

      Usuń
    2. Mam takie samo zdanie: eksmisja wszystkiego, a potem musisz wszystko trzymać w plastikowych lub szklanych pojemnikach, bo te cwane larwy, których nie widać gołym okiem w jedzeniu, jak podrosną, to mają enzym, którym robią dziurę w całkiem grubym worku / papierze i wypełzają na zewnątrz, aby przepoczwarzyć się w ćmę. Następnie te ćmy przeciskają się w jamniejsze zakamarki, zakrętki, czekolady z orzechami, aby tam złożyć jaja, cwane są. Przeszperałam w tej kwesti internet z desperacji.
      Zajęło mi dwa lata, aby się ich pozbyć i kupno wielu pojemników. Teraz ze sklepu wszystko idzie wprost do pojemnika, który musi być gruby i szczelnie zamknięty.
      Chociaż można na to spojrzeć sposobem mojego męża: więcej białka w jedzeniu:))

      Usuń
    3. Można by to tak ująć jak twój mąż. W końcu taki mól to czysty jest, całe życie spędza w moim jedzeniu, to jak ma się pobrudzić? :)
      Feromony u mojej mamy zdały egzamin - giną samce, więc samiczki wpadają w depresje..., eee, nie, nie, po prostu przestają się rozmnażać ;)))

      Usuń
    4. A z tymi feromonami to trzeba uważać. Moja anegdota: Moje piękne róże zostały jedzone przez japońskie żuki (tak w tłumaczeniu, kto wie jak po polsku). Poszłam do sklepu i kupiłam taki sprytny środek, który feromonami przyciągał źuki, ale był w takim worku i te żuki wprost do tego worka wpadał zamiast róźe jeść. Po kilku dniach worek był przepełniony a moje róźe zjedzone doszczętnie. Nic z nich nie zostało :(( Okazało się bowiem, że ściągnęłam żuki z wszystkich okolicznych ogrodów. Nie wszystkie wpadły wprost do worka, niektóre wolały się najpierw posilić :)) Później hodowcy mnie uświadomili, że już tego nie stosują, bo więcej przylatuje żuków niż bez...

      Usuń
    5. Tak, to jest ryzyko. Ale w domu chyba mniejsze :)

      Usuń
  4. "Pijana spokojem" - ciesz się tym upiciem, bardzo wartościowe :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie robię, dziwiąc się jednak nieco... :)

      Usuń
    2. Co w tym dziwnego???
      Ja lubię spokój i samotność w umiarze :)

      Usuń
  5. Jak wrócę do domu, to muszę przejrzeć szafki, a najlepiej wszystko wyrzucę! Wystraszyłam się tych moli.
    To dobrze, że jesteś pijana spokojem, bardzo dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ich u Ciebie nie ma po prostu. U mnie nie było nigdy, dopiero niedawno... :)

      Usuń
  6. pijana spokojem... chciałabym być:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie tak działają te płytki - nie działają ;<

    Polecam: https://elektromaniacy.pl/pl/menu/noktowizory-351.html

    OdpowiedzUsuń