czwartek, 22 listopada 2018

"obniżenie"?

Magda umarła
pies Lu umarła
numer telefonu Magdy umarła
moja tratwa umarła
siki Lu na tratwie umarła
rzygi Lu na ścianie umarła
strzykawki i igły do kroplówek umarła
noszone od miesięcy w torebce umarła
wszystkie mijane przychodnie weterynaryjne umarła
pociąg do Krakowa umarła
cmentarz rakowicki umarła
długo długo szukałam
umarła

12 komentarzy:

  1. ob Boże ... mnie zdołowałaś teraz...

    Teatralna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już było, stało się. Ale wraca. Po roku odważyłam się (w październiku) pojechać na cmentarz. Kupując nowy telefon jednak przeniosłam numer Magdy, choć wiem, że nie odbierze. Igieł od kroplówek Lu nie wyrzuciłam z torby.

      Usuń
  2. Niektórych numerów też nie usunęłam😭 A bransoletkę
    " aniołkowej mamy" w ciągu kilku lat ściągnęłam 2 razy do badań. Przytulam Cię z całego serca ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest nauczyć się tracić. Ja nie umiem.

      Usuń
    2. Nauczyć się tracić? Chyba niemożliwe. Zapomnieć próbować, to wydaje mi się do opanowania. Znaczy próbowanie, bo już konkretne zapomnienie nie.
      Mocny wiersz.

      Usuń
    3. Często przypomina mi się ten wiersz Elizabeth Bishop (tu fragment)

      W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
      tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
      straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.

      Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
      straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
      W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

      Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
      utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
      lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

      Usuń
    4. Oczywiście Bishop jest tu przewrotna. Wiadomo.

      Usuń
  3. Uderzające. Bo poruszające to mało powiedziane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponoc-dopoki sie pamięta, zyje.
    Jednak obecność ciała jest niezastąpiona, w poczuciu zaangażowania w życie, po cos, dla kogos..to ponoc wazne.
    ja zazwyczaj 'trace' stopniowo i najgorsze jest to ze moment kiedy zaczynam czuc proces utraty jest niekontrolowany, mimo ze często jeszcze jego pelnia (pelnia utraty) nie została osiągnięta. Kiedy trace to sie boje. Strach nie jest dobry.psuje. a przecież nie wszystko skazane jest na koniec, mysle ze cos moze trwać wiecznie..chyba nawet wiem co...
    Tracic można w roznych barwach i zadna nie jest bardziej gorsza. Lecz konkurs na koszmar utraty wygrywa ta niezauważona, obła bez konsekwencji emocjonalnych, jakby był angaz ale zakłamany.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu ♥♥

    W moim telefonie pełno umarłych numerów...

    OdpowiedzUsuń