niedziela, 5 maja 2019

Najlepsze

Codziennie rano podejmuję decyzję: wstaję i idę żyć.
Poznać i zrozumieć dynamikę swojej choroby - to pomaga w codziennym życiu. Nerwica lękowa, nawet częściowo zaleczona, z komponentami depresyjnymi jest trudna, ale nie mam tak źle. Najgorzej jest właśnie rano i przed południem. Zimno, jakieś kołatania, napięcia, najchętniej się rozpłakać. Skurcz w żołądku - to właśnie tam czuję jakiś nienazwany Weltschmerz. Daję mu parę chwil, bo to w końcu kawałek mnie, a potem wstaję, otwieram szeroko okna, robię kawę i od razu otwieram pierwsze pliki do redagowania. Skomplikowane kwestie logistyczne zostawiam na później.
Czasem zostaję pod gorącym prysznicem dłużej niż trzeba, by się umyć: siadam pod strumieniem wody i pozwalam, żeby ciepło rozluźniało mi plecy. Nawet przez pół godziny. Przy moim nieustannym wietrzeniu mieszkania kabina prysznicowa to obecnie właściwie jedyne ciepłe miejsce :)
Poza tym jest postęp. Przemywam meble wodą z octem i zapach formaldehydu zmniejsza się w sposób wyraźny. Według internetowych zaleceń sposób miał być lepszy niż soda i chyba jest. Może w końcu "zamieszkam" to miejsce zamiast tu po prostu trwać?
Z kwestii wydawniczych - w czwartek o 18.00 wieczór autorski Adama Zdrodowskiego. W tygodniu ma być gotowy nakład wyboru wierszy Krzysztofa Jaworskiego z serii 111 wierszy. Kończę prace nad przygotowaniem do druku przekładu tomu wierszy TomažŠalamuna. Prace nad kolejnymi tytułami nabierają tempa. To jest dobre uczucie, lubię to, tę ekscytację, pomysły. Dużo pracy - lubię mieć dużo pracy.
I słucham muzyki, która w określonych współrzędnych daje mi pozytywną energię.
Spotyka mnie wiele dobrych rzeczy. A niektóre z nich są najlepsze.

17 komentarzy:

  1. Oby tych spotkanych najlepszych, było najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam wrażenie, że pokłady nadziei we mnie są niezmierzone :)

      Usuń
  2. Ania, jakbym początek o sobie czytała. Szczególnie ostatnio: codziennie rano podejmuję decyzję: wstaję i idę żyć. Ale jakoś coraz trudniej...
    Tym razem się jednak nie podpiszę, bo się wstydzę tego, że nie daję rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle dajesz radę, ile możesz. Mierzę zamiary na dni, czasem tylko na godziny. Inaczej musiałabym zbyt dużo czasu uznać za stracony. a on może nie jest stracony. Może w nim coś się lęgnie.

      Usuń
  3. Jesteś dzielna. Niech się dzieją te rzeczy najlepsze:*

    OdpowiedzUsuń
  4. niech się dzieje samo dobre.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwa ostatnie zdania powinnaś wydrukować na tiszertach czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Spotyka mnie wiele dobrych rzeczy. A niektóre z nich są najlepsze."
    I tego się trzymajmy!
    Dobrych chwil Aniu :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, wierszy Tomaža Šalamuna pragnę, jak kania dżdżu. Zatem czekam, bo wielbię.

    Dużo pracy, w moim przypadku, przynosi mi ulgę. Tobie również?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, praca jest lekarstwem.
      Ostatnio mam łatwość dekoncentracji i boje się, bo to zakłóca nieco pracę. Pewnie stres, Hashimoto, początek zmian hormonalnych. Mam nadzieję, że to przejściowe.

      Usuń
    2. Możliwe, że również przejście z zimy w lato, bo nie wiem, jak teraz wygląda wiosna, to przesilenie też daje w kość, mi jakoś ostatnio dość mocno...

      Usuń