niedziela, 30 czerwca 2019

Istoty dachowe

Jedna leci i niesie coś. Widzę przez moskitierę, jak druga wychyla się spod załomu rynny i bierze to od niej. Potem ta pierwsza wchodzi, a druga wychodzi i odlatuje. Widzę z bliska, bo rynny, dach, mam blisko - właściwie mieszkam w dachu. Ania dachowa. One też są dachowe, tak się nazywa ten gatunek, Osa Dachowa. Tę jedną parę mogę obserwować, inne są wyżej, w belce podtrzymującej wykusz nad drzwiami balkonowych okien. Mają jakieś swoje sprawy. Nie wchodzę im w drogę. Czytałam, że niepokojone blisko gniazd bywają agresywne, ale chyba nie uznają mnie za zagrożenie. W ciągu dnia staram się nie wychodzić, wieczorami one śpią, a ja idę pooddychać, popatrzeć na ciemniejące szybko niebo. Samoloty zniżają lot albo nabierają wysokości. Poleciałabym gdzieś.

13 komentarzy:

  1. A jednak nie dały się usunąć! Trwają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To inne. Ni i gniazdka są malutkie, w tamtym było ich dużo i samo patrzenie było straszne.
      Gdyby to miał być mój dom na stałe, coś bym z nimi zrobiła, a tak - jakoś nie wypada...

      Usuń
  2. leć koniecznie. Niektóre zmiany są dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Cały czas lecę, ale chyba zaczęłam tęsknić za... morzem.

      Usuń
  3. Dobrze jest czasem gdzieś polecieć :) szybko się spakować i fruu. Osa dachowa, zjada swoją kuzynkę pszczołę miodną, co za paskudne powiązania.

    OdpowiedzUsuń
  4. W zgodzie tam sobie żyjecie, Ty - Ania dachowa i osy.
    No i leć, to chyba dobry czas.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe czy osy dachowe czują się zobowiązane do mieszkania wyłącznie w dachach ze względu na swą nazwę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi orzekać za całą populację:) Moje znajome wydają się zadowolone ze swoich norek.

      Usuń