czwartek, 20 maja 2021

jest

 moja nowa książka



Na tym górnym zdjęciu kolor motywu jest przeniebieszczony :) Dlatego pokazuję dodatkowo wizualizację okładki, z kolorem, jaki ma naprawdę. 

W środku jest coś, co można nazwać poematem epicko/lirycznym, choć tylko w przybliżeniu. Bo epos to coś, czego dziś nie da się raczej napisać, ale można na eposach się osadzić... tak jakoś wyszło, że redagując książkę o eposie staroperskim, siedząc nad nią po nocach, nagle poczułam rodzaj "przejścia fazowego" i zaczęłam pisać. Na motywach z eposu zasadza się początek i coś jakby szkielet. A reszta to już dotknięcia tego doświadczenia, które mamy wszyscy, teraz - tak myślę. 77 części. Oraz moje rysunki, większość specjalnie do tej książki zrobiona. A na końcu posłowie Jakuba Skurtysa (wcześniej pisał w "ArtPapierze" o mojej poprzedniej książce, o Wsobnych maszynkach) za które jestem wdzięczna. I wdzięczna jestem za okładkę i projekt typograficzny osobie, która zrobiła to, nie ujawniając się, i której tu dziękuję: (dziękuję!). 

Drukarnia zaś chyba część egzemplarzy kleiła po pijaku, bo niektóre są grubsze i powtarzają się w nich strony. Oraz skrzydełka skleili nierówno, ale owszem, przyjadą, zabiorą te zepsute i zrobią na nowo.  

A na balkonie mam róże. Posadziłam w wielkich donicach do róż. zobaczymy, jak im u mnie będzie, no.

piątek, 14 maja 2021

Mazurski korespondent pisze

Dawno nie było w blogu wieści od moich rodziców. 

Dziś Tata pisze tak: kochana Aniu. Szkoda, że nie możesz (na razie) pobiegać w naszym, nieco już zdziczałym ogrodzie. No to przesyłam Ci kilka zdjęć żebyś mogła pobyć w nim zdalnie.

Widoczne na jednym ze zdjęć kaczki zamieszkały w ogrodzie rodziców. Szczęśliwe kury cieszą z pobytu  w Willi Gallus. Od zeszłego roku jest z nimi kogut (wcześniej też był, ale został porwany przez lisa). Kogutek bardzo dba o kurki, potrafi nawet karmić je z dzioba :)








Nie byłam tam ponad dwa lata. Rozmawiamy codziennie, ale pojechałabym, gdyby nie sytuacja. Nagrzana słońcem ziemia. Tęsknię za dotykaniem ziemi.

Zamówiłam sadzonki róż na balkon oraz duże doniczki. Oraz ziemię.

Poza tym pracuję, ale mało mam sił psychicznych. Potrafiłabym czasem przespać cały dzień, gdybym nie mobilizowała się jakimś ledwo do udźwignięcia wysiłkiem. Wydaję kolejne książki. Niedługo będzie też nowa moja własna, planowana na 21 maja. Napiszę o niej coś chyba niedługo.


niedziela, 2 maja 2021

Inne gatunki

Przerwałam na trochę krąg prokrastynacji i przesadziłam parę roślin. Biedną Nolinę której korzenie zdążyły już zniekształcić doniczkę, jukę oraz małą Kaleteę o bordowych liściach, którą kurier przyniósł w doniczce o średnicy 4 cm. Tak, ogarnęłam kupowanie roślin doniczkowych przez internet - są teraz sklepy, które specjalizują się w tym i stosują skomplikowane systemy pakowania, żeby ochronić tę żywą istotę w paczce. Oczywiście ziemię, doniczki i akcesoria też tak kupuję. 
Oraz całą resztę, zakupów łącznie z pieczywem. Już dawno nie byłam w sklepie i zupełnie mnie nie ciągnie.
Nie wyobrażam sobie teraz wejścia w tłum ludzi. Nie wyobrażam sobie zjedzenia czegoś na mieście, wypicia kawy - wydaje mi się teraz obrzydliwe, że ktoś miał to w ręku, dotykał produktów. 
Jakiś czas temu widziałam, jak kobieta układała w chłodni wędlinę, gołą ręką. Dotykała każdego plasterka. Wydaje mi się to okropne niezależnie nawet od pandemii. Jeśli muszę kupić wędlinę, kupuję w kawałku i wkładam do piekarnika. Pieczywo też na wstępie wkładam na dwie minuty, potem zamrażam i mam na dłużej.
Tak jak ktoś gdzieś napisał o sobie - też mam trudność z przechodzeniem od jednego dnia do drugiego. Nie mam wewnętrznego napędu, który dałby siłę ucieszyć się z czegoś, co będzie. Podejmować czynności, wykonywać je i kończyć. Wszystko to wymaga z osobna potwornego wysiłku i osiągnięcie jednego etapu nie gwarantuje, że będzie następny. Można zastygnąć w połowie czegoś.
Ale zrobiłam parę zdjęć kwiatków, dla rodziców, więc wkleję:














 
I jeszcze film z wczoraj. Moje dziecko w takim energetycznym tańcu, oglądam i nasycam się. Staram się.