I jeszcze TUTAJ i TUTAJ WIERSZE :) Tak się wczoraj złożyło, że dwa czasopisma internetowe wypuściły wczoraj nowy numer w czasie tych samych pięciu minut.
A u mnie w mieszkaniu zmaganie cały czas. Ciągle muszę wietrzyć, bo jak zamknę okna, to czuję ten formaldehyd w gardle. Już wiem (właściciele się wygadali), że to od lakieru. Był na kredensie i jest na wiszących szafkach w kuchennej części, zajmujących całą ścianę. Więc otwieram, a wtedy jest zimno, to znaczy mniej więcej od początku października jest zimno. Może kupię ciepły kombinezon, z otworami na oczy i palce?
Problem dodatkowy to materac w tzw. sypialni. On jest z powłoką z aloesu, odkryłam to ze dwa miesiące po wprowadzeniu się. Przez dłuższy czas starałam się przykrywać go warstwami czegoś, ale dawało to efekt na dwa-trzy dni, potem ostry zapach przebijał. Nie wymyślam tego, mam potwierdzenie niezależnych wąchaczy. Oczywiście nie każdemu to przeszkadza, ale u mnie coraz bardziej nasilają się objawy alergii: oczy rano zaklejone, zalane łzami, piekące, pieczenie w nosie i na języku. Na jakiś czas przeniosłam się spać na kanapę w dużym pokoju (koło otwartego okna! :) - wtedy problem zniknął (tyle że niewygodnie...). W końcu zawinęłam materac folią od góry i boków, przykryłam narzutami. Ale - albo zapach od spodu i tak do mnie dociera, albo przenika (folia malarska, cienka dość). Oczy znowu pieką, a gdy wczoraj obudził mnie (lekki dość, ale jednak) skurcz oskrzeli, który minął dopiero po kilkunastu minutach po wyjściu z pokoju, uznałam, że wracam na kanapę. Powstrzymuję się od zadzwonienia do właścicieli mieszkania, bo - chyba - boję się pytań, dlaczego wywiozłam kredens do magazynu i że dlaczego dopiero teraz o tym mówię. Może jeszcze spróbuję (z pomocą pomocników :) zawinąć materac cały, od spodu też, w kilka warstw? W małym pokoiku nie śmierdzą już szafy (wywietrzyły się!!!, podczas gdy w dużym cały czas smierdzą), więc szkoda mi go nie używać.
W dodatku w poniedziałek byli gazownicy kontrolujący wentylację i piecyki i postraszyli mnie czymś, czego do tej pory się nie bałam - piecykiem gazowym (ogrzewa wodę kranach i w kaloryferach). I że w złym miejscu trzymam czujnik tlenku węgla.
Nie wiem w zasadzie, jak mam funkcjonować. I co będzie, gdy nadejdą mrozy. Ewentualna akcja zamiany na coś innego jako taka wymaga nakładów. Stres się nasila.
Mam skłonność do zwijania się w kłębek, zamykania oczu i mówienia sobie - jakoś będzie. Najbardziej bym chciała, żeby przestało. To co przeszkadza. Ale przy okazji taka myśl - że unadwrażliwiłam się i zalergizowałam na różne czynniki i to narasta, i teraz już tylko siedzenie na środku pustego pola nie przeszkadzałoby mi (ewentualnie w lesie liściastym, bez terpenów).
No to tak.
A wydawnictwie Volumen szykuje się moja kolejna książka, małe prozy, już końcówka procesu wydawniczego. Robiłam dla nich redakcje, kiedyś jakoś tak wyszło, że wyrazili zainteresowanie, wysłałam. Leżały w Volumenie od dwóch i pół roku i już prawie o nich zapomniałam. Teraz w fazie korekt wyrzuciłam jedną trzecią, resztę bardzo zmieniłam. I dlatego może trudno będzie poznać, że bazą są zapiski blogowe. Sama nie do końca się w nich poznaję :)
No dobrze, trzymajmy się jakoś, powiedziała Ania, do siebie - w różnych swych funkcjach - głównie.
Rozważałaś wymianę materaca? Duża pociecha,że szafy wywietrzały!
OdpowiedzUsuńWentylację wyczyścić, piecyk jeśli sprawny i nie wykazuje ulatniania, to czym straszą,tak na zapas? Przecież gdyby były nieszczelności to trzeba to naprawic,piecyk wymienić. Ja mam czujnik połozony przy piecyku.
Wszystkie wymiany musieliby zrobić właściciele, te rzeczy nie są moje. A wymienić szafek w kuchni na niepolakierowane nie da się. Więc one i tak będą śmierdziec i tak nie dam rady bez otwartych okien. Prawdopodobnie więc muszę się wynieść, a skoro tak, to nie ma sensu wymieniać materaca. Może kolejni najemcy będą lubili zapach aloesu.
UsuńCzujnik położyłam teraz koło piecyka. Gazownicy ponarzekali, ale dali do podpisu, że jest ok. Że wentylacja słaba, ale jest. Nie znam się, tylko się boję.
Zawodowo idziesz jak burza!
OdpowiedzUsuńZawodowo robię to, co lubię, to jest plus.
UsuńPomyślałam jak Dora, czy nie prościej wymienić materac?
OdpowiedzUsuńPiecyk jeśli nie uszkodzony nie jest groźny. Myślę, że jakoś wybrniesz z kłopotów, a sukcesów w publikacjach gratuluję.
Co do wymiany, napisałam Dorze.
UsuńDziałam na ogół z pewną bezwladnoscią, jakbym liczyła, że sprawy jakoś się same rozwiążą. Dopóki było ciepło i miałam pootwierane, formaldehyd z lakieru nie był uciążliwy. Teraz uciążliwe jest zimno. Nie wiem, na co liczyłam - na całoroczne lato?
A nie prościej zmienić mieszkanie? Czasami są bez mebli i można swoje...już wolałabym kartony lub skrzynki niż tak się męczyć
OdpowiedzUsuńNie mam mebli i chwilowo nie stać mnie na logistykę. Ale być może będę musiała o tym pomyśleć.
UsuńTwoje zdrowie i to fizyczne i psychiczne jest najważniejsze
Usuńże też się skupięna sprawach przyziemnych, otóż zrób porzadek z piecykiem gazowym!!!!!czujnikiem i tym wszystkim, co cie może wysadzić w powietrze!!! reszta jest drugoplanowaAniu!
OdpowiedzUsuń