Dziś dwa kolejne egzaminy magisterskie, kolejne dwie prace przeczytane, kolejne recenzje.
Potem deszcz, deszcz.
Mokre psy i bukiet pomarańczowych róż.
Skądinąd pasujących do moich spodni i sandałów.
Włosy poskręcane od wilgoci.
W domu przykryłam się kołdrą.
Jest trochę jak na deszczowym biwaku w namiocie - jak raz dobrze zmokniesz, to się już nie dosuszysz.
Drobne werbelki stukają o tropik.
poniedziałek, 30 czerwca 2014
niedziela, 29 czerwca 2014
Z bezdroży
Próbę podźwignięcia z chaosu mojego mieszkania
łączę z wysiłkami utrzymania w zgrabnym nurcie nawału pracy redakcyjnej.
Nie wypieram się, ma to swój urok,
ale tylko wtedy, gdy pozbawione jest planu,
gdy zamienia się w rodzaj gry,
w której reguły pochodzą z bezdroży mojego umysłu,
a efekt jest nieprzewidziany.
Cóż poradzę
tańczy we mnie
antropolog
z dzikim kanibalem,
choć obaj
mają w sobie zaledwie,
coś z mitu.
łączę z wysiłkami utrzymania w zgrabnym nurcie nawału pracy redakcyjnej.
Nie wypieram się, ma to swój urok,
ale tylko wtedy, gdy pozbawione jest planu,
gdy zamienia się w rodzaj gry,
w której reguły pochodzą z bezdroży mojego umysłu,
a efekt jest nieprzewidziany.
Cóż poradzę
tańczy we mnie
antropolog
z dzikim kanibalem,
choć obaj
mają w sobie zaledwie,
coś z mitu.
piątek, 27 czerwca 2014
Urodziny
Dziś babcia Lisa kończy 97 lat.
Zapytałam ją, jak się z tym czuje.
Powiedziała, że trudno jej w to uwierzyć.
Że dziwnie wypowiada się taką liczbę i dziwnie się ją myśli.
Lubię to to zdjęcie.
Zapytałam ją, jak się z tym czuje.
Powiedziała, że trudno jej w to uwierzyć.
Że dziwnie wypowiada się taką liczbę i dziwnie się ją myśli.
Lubię to to zdjęcie.
czwartek, 26 czerwca 2014
W granicach normy
Rentgen
wykazał płuca bez zagęszczeń.
Radiolog wypatrzył jeszcze
serce.
Całkiem zwyczajne.
wykazał płuca bez zagęszczeń.
Radiolog wypatrzył jeszcze
serce.
Całkiem zwyczajne.
wtorek, 24 czerwca 2014
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Makaron z truskawkami
Umyłam je dokładnie i oberwałam ogonki.
Rozgniotłam - widelcem.
Posypałam cukrem i wymieszałam z niewielką ilością jogurtu.
Polałam tym ugotowany makaron.
Dzisiaj.
I wczoraj.
Rozgniotłam - widelcem.
Posypałam cukrem i wymieszałam z niewielką ilością jogurtu.
Polałam tym ugotowany makaron.
Dzisiaj.
I wczoraj.
niedziela, 22 czerwca 2014
piątek, 20 czerwca 2014
Szukam radości
Dlatego wyszłam na ścieżkę, zarastającą, rozsłoneczniona.
Tuż za moim blokiem
wabią skrzydełka owadów
i dziurawe liście.
Tuż za moim blokiem
wabią skrzydełka owadów
i dziurawe liście.
czwartek, 19 czerwca 2014
Więc
Spożywam antybiotyk.
Nie, żeby wyłącznie. Choć tabletki wyjątkowo wielkie są.
I płucka mam prześwietlić.
No to prześwietlę.
Nie, żeby wyłącznie. Choć tabletki wyjątkowo wielkie są.
I płucka mam prześwietlić.
No to prześwietlę.
wtorek, 17 czerwca 2014
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Mam...
... jakieś dziwne objawy.
To mnogie zrywy sprzątające.
I nie - nie oznacza to, że mam teraz wszędzie porządek.
To tylko wysepki ładu na oceanie chaosu.
Punkty nawigacyjne.
To mnogie zrywy sprzątające.
I nie - nie oznacza to, że mam teraz wszędzie porządek.
To tylko wysepki ładu na oceanie chaosu.
Punkty nawigacyjne.
niedziela, 15 czerwca 2014
Po prostu
Mąż nadal w placówce medycznej.
Jutro po weekendzie przyjdą lekarze nie tylko dyżurni (co to mówią "ja pana nie prowadzę, więc nie wiem..."). Może więc coś mężowi zbadają. Albo go wypiszą.
Starsza pojechała dziś wieczorem na ostry dyżur, a tam była kolejka. I to oczywiście moja wina, bo to ja panikowałam i panikę zasiałam.
Ma dalej się leczyć tak samo i przejdzie jej. A jak nie przejdzie, to do lekarza pierwszego kontaktu.
Młodsza stara się omijać strefę zarazy. Jutro ma egzamin, potem obronę licencjatu.
Kotka znudzona udaje tygrysicę i poluje na mnie.
Lu śpi i je, tak na zmianę.
Dzień spędziłam pracując.
Oraz.
Umyłam piekarnik, na błysk. A potem odczułam brak słodyczy. Znalazłam w lodówce resztkę nutelli, więc ją zjadłam. Swoją drogą nutella występuje teraz w ładnych szklaneczkach.
Jutro po weekendzie przyjdą lekarze nie tylko dyżurni (co to mówią "ja pana nie prowadzę, więc nie wiem..."). Może więc coś mężowi zbadają. Albo go wypiszą.
Starsza pojechała dziś wieczorem na ostry dyżur, a tam była kolejka. I to oczywiście moja wina, bo to ja panikowałam i panikę zasiałam.
Ma dalej się leczyć tak samo i przejdzie jej. A jak nie przejdzie, to do lekarza pierwszego kontaktu.
Młodsza stara się omijać strefę zarazy. Jutro ma egzamin, potem obronę licencjatu.
Kotka znudzona udaje tygrysicę i poluje na mnie.
Lu śpi i je, tak na zmianę.
Dzień spędziłam pracując.
Oraz.
Umyłam piekarnik, na błysk. A potem odczułam brak słodyczy. Znalazłam w lodówce resztkę nutelli, więc ją zjadłam. Swoją drogą nutella występuje teraz w ładnych szklaneczkach.
sobota, 14 czerwca 2014
szesnaście
Szesnaście.
Tyle punktów liczyła lista rzeczy, które musiałam zawieźć do szpitala.
W tym punkt numer 5: dużo dwuzłotówek. Do telewizora.
Muszę przyznać, że był to punkt najtrudniejszy do zrealizowania.
Ale przecież się udało.
A tak w ogóle, to Starsza jest chora.
Może rotawirus.
Zawiozłam medykamenty, zaopiekowałam.
Od pół godziny jestem w domu.
Idę dać kotce tabletkę.
Tyle punktów liczyła lista rzeczy, które musiałam zawieźć do szpitala.
W tym punkt numer 5: dużo dwuzłotówek. Do telewizora.
Muszę przyznać, że był to punkt najtrudniejszy do zrealizowania.
Ale przecież się udało.
A tak w ogóle, to Starsza jest chora.
Może rotawirus.
Zawiozłam medykamenty, zaopiekowałam.
Od pół godziny jestem w domu.
Idę dać kotce tabletkę.
piątek, 13 czerwca 2014
Namierzanie
Zapamiętałam tylko numer budynku.
Ale więcej nic, nawet piętra.
Weszłam więc na pierwsze i zadzwoniłam.
Nie odbiera.
Ale...
wydało mi się że gdzieś daleko słyszę dzwonek telefonu.
Wykręcam jeszcze i nasłuchuję.
Bliżej,
bliżej.
I jeszcze.
- Co pani robi?
- Ciiii. Namierzam męża - uniosłam do góry palec.
- Wydaje mi się - zawiesiła głos pielęgniarka - że to w dwudziestce.
Ale więcej nic, nawet piętra.
Weszłam więc na pierwsze i zadzwoniłam.
Nie odbiera.
Ale...
wydało mi się że gdzieś daleko słyszę dzwonek telefonu.
Wykręcam jeszcze i nasłuchuję.
Bliżej,
bliżej.
I jeszcze.
- Co pani robi?
- Ciiii. Namierzam męża - uniosłam do góry palec.
- Wydaje mi się - zawiesiła głos pielęgniarka - że to w dwudziestce.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Nie wiem, czy na pewno
Mało piszę, mało bywam.
Choroba niby nie ciężka, ale fatalne samopoczucie ciągnęło się ponad trzy tygodnie.
Do tego praca w zwykłym całkiem natężeniu, ale towarzystwo infekcji źle jej robiło.
Ale przecież terminy.
Od dłuższego czasu mam wrażenie, że przekopuję się przez tunel.
A w nim coś od czasu do czasu przygniata mnie i oplata.
Myślę, że daję radę, ale nie wiem, czy na pewno.
Zdjęcia, z odrobiną światła.
Choroba niby nie ciężka, ale fatalne samopoczucie ciągnęło się ponad trzy tygodnie.
Do tego praca w zwykłym całkiem natężeniu, ale towarzystwo infekcji źle jej robiło.
Ale przecież terminy.
Od dłuższego czasu mam wrażenie, że przekopuję się przez tunel.
A w nim coś od czasu do czasu przygniata mnie i oplata.
Myślę, że daję radę, ale nie wiem, czy na pewno.
Zdjęcia, z odrobiną światła.
niedziela, 8 czerwca 2014
piątek, 6 czerwca 2014
czwartek, 5 czerwca 2014
Dziś
Dziś byłam przewodniczącą komisji na dwóch egzaminach magisterskich.
Pierwszy raz w życiu.
"Teraz powiedz: gratulujemy Pani..." - podpowiedział mi dziekan.
Powtórzyłam bez pomyłki.
Zdałam.
Pierwszy raz w życiu.
"Teraz powiedz: gratulujemy Pani..." - podpowiedział mi dziekan.
Powtórzyłam bez pomyłki.
Zdałam.
środa, 4 czerwca 2014
Dużo dobrego
Spotkanie w mieście z córką.
Dobra rozmowa telefoniczna z przyjaciółką.
Świetna faktura mchu między płytkami chodnika.
To dużo dobrego
jak na ten dość słaby jednak wtorek.
Dobra rozmowa telefoniczna z przyjaciółką.
Świetna faktura mchu między płytkami chodnika.
To dużo dobrego
jak na ten dość słaby jednak wtorek.
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Piątek był dobry
W piątek jeździłam z jajami.
Najpierw przyjaciółka moja, Agata, wracała z delegacji z Mazur i przed powrotem do Niemiec została przechwycona. Najpierw przechwycili ją moi rodzice, wręczając jej jaja. W torbie. A potem ja, gdy wysiadała z autobusu. Z jajami udałyśmy się do kawiarni pogadać.
Potem chwila w domu.
A potem....
Spotkałam się z Haną i Mnemo. Na spotkanie udałam się.... z jajami. Dawno już przecież obiecałam Hanie jajo Puli. Dziewczyny są naprawdę wspaniałe, tak się cieszę, że mogłyśmy pogadać! Trochę jednak krótko, bo...
... na dziewiętnastą udałam się na spektakl dyplomowy Starszej. A jakże, z jajami. Dziesięcioma, od szczęśliwych kur.
To prawdziwe jaja wędrowne są.
A poza tym pracuję jak głupia.
Jak górnik przodowy, co nie wyjeżdża z kopalni.
No, ale bez jaj! Zdjęcie pospektaklowe musi być!
Najpierw przyjaciółka moja, Agata, wracała z delegacji z Mazur i przed powrotem do Niemiec została przechwycona. Najpierw przechwycili ją moi rodzice, wręczając jej jaja. W torbie. A potem ja, gdy wysiadała z autobusu. Z jajami udałyśmy się do kawiarni pogadać.
Potem chwila w domu.
A potem....
Spotkałam się z Haną i Mnemo. Na spotkanie udałam się.... z jajami. Dawno już przecież obiecałam Hanie jajo Puli. Dziewczyny są naprawdę wspaniałe, tak się cieszę, że mogłyśmy pogadać! Trochę jednak krótko, bo...
... na dziewiętnastą udałam się na spektakl dyplomowy Starszej. A jakże, z jajami. Dziesięcioma, od szczęśliwych kur.
To prawdziwe jaja wędrowne są.
A poza tym pracuję jak głupia.
Jak górnik przodowy, co nie wyjeżdża z kopalni.
No, ale bez jaj! Zdjęcie pospektaklowe musi być!
niedziela, 1 czerwca 2014
Kończąc pracę o 2.17...
.... myślę o wielkiej ciężarówce, która spała wczoraj cicho na starym parkingu.
Nie wiem, czy ktoś był w środku,
ale wyglądała na zmęczoną.
I nie wiem, czemu przypomniała mi samotną tratwę.
Nie wiem, czy ktoś był w środku,
ale wyglądała na zmęczoną.
I nie wiem, czemu przypomniała mi samotną tratwę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)