czwartek, 30 czerwca 2016

szukam




przed snem układam scenariusz
że odchodzę
i las upada na mnie i wtedy czuję
że mam kości nawet kiedy tylko
oddycham

gdy budzę się wierzę przez moment
szukam
może chociaż zostały ślady zębów
albo echo stłumionej opowieści w rytmie
zatokowym

środa, 29 czerwca 2016

Piece of my heart




konieczność trwania czegoś w kawałeczkach
uprać powłoczki
i niech leżą a obok nich gołe ciała poduszek przez parę dni
rzeczy powzięte wczoraj uśpione do jutra lub do poniedziałku

dzieci za oknem są w środku rozmowy
słyszę tylko środki rozmowy ostry krzyk na huśtawce na rozpędzonej hulajnodze
mamo a ona mnie bije zabiera mi piłkę
a potem pewnie razem siedzą w wannie i pryskają pianą na łazienkowy dywanik

fale dźwiękowe między ścianami nie wiem czy to słowa czy już echo
wysyłam pojedyncze sygnały
rozrzucam okruszki serca na ścieżce
zostawiam czerwone smugi na pniach drzew

wtorek, 28 czerwca 2016

pisać

otworzyłam białą kartkę na ekranie, taki gest woli, że chcę pisać, że potrzebuję wysłać komunikat, jak zawsze.
a taka się czuję nieważka i biaława, że chyba pusta kartka byłaby najlepsza dzisiaj.
nie jest źle przecież.
słucham Janis Joplin o odłamywanych kawałeczkach serca. w tych kawałeczkach czuje się, że ono w ogóle jest.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Piasek

Z ŻIH-u do redakcji "Nowych Książek" idę na piechotę, najpierw wzdłuż ogrodu Krasińskich, potem Parkiem Saskim. Ostatnio dobrze mi się chodzi, mimo że w kontuzjowanej dwa miesiące temu nodze ból ciągle się odzywa. Słońce grzeje w głowę.
Na ławce człowiek układa się do spania, ma na sobie brudne spodnie, nogi wyjął z klapek. Podkłada ręce pod zmierzwione włosy. Na suchej opalonej skórze rysuje się siatka brudnych zmarszczek. Myślę, jakie są w dotyku i czy piasek osypałby się z nich pod palcami.
Drugi jest w swetrze i bardzo poplamionych dresach. Idzie powoli, w każdej ręce trzymając butelkę wina. Szur - szur. Gdy go mijam, czuję zapach moczu.
Słońce.

Alejka jest piaskowa i mam w bucie kamyk.
Przytrzymuję się ręką kory, zdejmuję sandał, wysypuję.
Człowiek mija mnie.
- Jak dobrze, że są drzewa - mówi. - Jest się o co oprzeć.
- To prawda - odpowiadam.
- Dobrego dnia dla pani. - Uśmiecha się.
- Dla pana również.

W parkowym stawie kapią się wróble. Fontanna szumi głośno.
Staram się iść szybko, kwarcowe ziarenka błyszczą pod stopami.

niedziela, 26 czerwca 2016

Co zostanie

Wysprzątałam taki kąt pod nibybiurkiem - od lat stało tam pudło ze starymi nibyzabawkami córek. zawsze jest tak, że coś z tego wyrzucę, a reszty nie mogę. Biorę do ręki figurkę bajkowego bohatera czy cymbałki z poluzowanymi częściami i już sam fakt, że kiedyś dzieci się tym bawiły, miały to w łapkach - ściska moje serce. A jak to coś ma oczka, nawet zrobione z dwóch guzików, to przestaje być uformowanym plastikiem czy kawałkiem materiału.
I patrzy na mnie. I pamięta mnie.
Choć ja sama nie pamiętam.
Wydaję się sobie zbyt krucha, by przeżyć bez tego rusztowania.

Część jednak poszło do śmieci, część do pokoju Matyldy - to jej, niech zdecyduje.
Ale już zeszyty, w których pisały małe rączki córek?
Strych. Potrzebuję strychu.

Albo rwącej rzeki, której nurt mogłabym skierować przez środek pokoju.
Albo przez środek mnie.
I zobaczyć, co zostanie.

sobota, 25 czerwca 2016

Przed siebie

- Taki upał, deszcz, a potem znowu ciepło - mówi mama przez telefon. - Jako dzieci w Łotwie wbiegaliśmy wtedy w kałuże, mieszaliśmy stopami w mokrym piasku i robiliśmy sobie błotne buty. A u was w Warszawie pada?

Jeszcze nie padało, ale teraz już tak.
Wyniosłam pranie na balkon.
Balansując na parapecie umyłam okno, wypłukałam kwiaty, szkło, koty i pingwina.
Śmiesznie pierze się firanki jedna ręką, w drugiej trzymając telefon. Prysznic jak żywy wąż. Mokra cała łazienka, a ja najbardziej - bo zaskoczona, dałam się oblewać, po włosach okularach, bluzce... I nie mogłam przestać się śmiać.
Wiatr wysuszył w dziesięć minut falującą firankę.

Poszłabym przed siebie.
Boso.
Przez kałuże.



piątek, 24 czerwca 2016

Nie przestanę

Wczoraj wypiłam wino.
- To beznadziejne, tak samemu pić - powiedziała Matylda.
Ale wypiłam, słuchałam Boba Marleya, a potem jeszcze Doorsów. Było mi lepiej, rzeczywistość we fragmentach zdawała się nabierać sensu, nadziei chociaż, że ów sens tam gdzieś siedzi ukryty między rzeczami, gdy "macamy w rzeczy, kędy miękcej" - parafrazując Kochanowskiego.
- A tak w ogóle to beznadziejnie - mówię czasem przyjaciółce Kasi, a Ona na to: - Aha, czyli wszystko w normie.

Mimo wszystko mam pomysły, zachwycenia, a nawet siły. Obiektywnie może nawet wiem, że jestem "całkiem dobra", nie tylko dla mrówek, jak w wierszu wygenerowanym wczoraj. Tak zwyczajnie, przeciętnie w porządku, z plusami i minusami w różnych dziedzinach.
Ale mój Aniogłodek wewnętrzny patrzy na to sceptycznie. Jest ze mną od początku świata, a może dłużej.

Ja jednak idę, idę.
Nie przestanę,*.
(* tu dodałabym motywacyjne słowo niecenzuralne)

czwartek, 23 czerwca 2016

całkiem dobra





a kiedy przyjdzie czas
ucieknę do lasu
bo wstydzę się tak
umrzeć przy ludziach
a kiedy będzie po wszystkim
mrówki i muchy powiedzą
ona jest całkiem dobra

środa, 22 czerwca 2016

Dobry wieczór

Wczorajszy wieczór autorski Bogny Gniazdowskiej był fantastyczny. Przyszło mnóstwo ludzi, w sporej sali na piętrze księgarni RadioTelewizja ludzie siedzieli nawet na podłodze! Dużo wzruszeń.
I to nie tylko dlatego, że wzruszające rozmowy, że pięknie czytane wiersze.
Ale też specjalne wzruszenie wydawnicze.
Taki specjalny rodzaj. Że się pomaga rodzić pewnym jakościom, które potem coś dobrego z ludźmi robią. Że to wszystko ma wartość.
A potem, spokojnie, po drodze, długa dobra rozmowa z przyjaciółką.
Taki dobry wieczór.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Zdobywam góry :)

Wróciłam z dalekiej podróży.
W niedzielę bowiem pojechałam dalej niż zwykle - czyli do Lucyny Brzozowskiej, autorski książki Jestem niewinna, znanej Wam zapewne jako L.B. Abigail. Było cudownie! Przegadałyśmy cały wieczór, a przedtem... zdobywałam góry!
No, może pagórki.
I nie całe na własnych nogach - ale przecież pierwszy raz jechać kolejką górską to nie byle co.
Lucyna zrobiła parę zdjęć:





Niesamowite przeżycie, zwłaszcza że naprawdę rzadko bywałam w górach. Raz tylko weszłam na małą górkę niedaleko Limanowej, dwadzieścia lat temu, a później jechałam przez Szwarcwald - koleją.

- I to jest w Bytomiu, tak? - dostałam żartobliwie powątpiewającą odpowiedź męża, gdy wysłałam mu esemesa z kolejki. No, hmmmm... rzeczywiście, w niedziele rano spakowałam się i pojechałam na dworzec, nie wtajemniczając nikogo w szczegółowe trajektorie :))) Ale nie, żebym nie była w Bytomiu. Owszem, już w poniedziałek rano.
Odbyła się tam wydziałowa rada pedagogiczna, na której musiałam być.
Jako pierwszoroczniak nie miałam wiele do powiedzenia, ale było to doświadczenie ważne i pouczające. Cieszę się z tego.

Potem jeszcze w Katowicach, na trasie między autobusem i dworcem, spotkałam przypadkowo kolegę z Berlina, który akurat był na ważnej konferencji i akurat wyszedł po papierosy. Jakie jest prawdopodobieństwo takiego spotkania? Chyba małe... Szkoda , że nie mieliśmy czasu pogadać - bo śpieszyłam się na pociąg. Za chwilę zresztą się okazało, że śpieszę się bardziej, niż myślałam. Dwa tygodnie wcześniej ten sam pociąg był o 16.00, a dziś o 15.51. Biegłam na perom, nie wierząc za bardzo, że go złapię - a jednak udało się.

Trochę padało, byłam cała w mglistej mżawce. I chmury szare. I tak jechałam, i jakoś inaczej mi się jechało niż zwykle. Zamiast czytać czy pracować, patrzyłam w okno jak kiedyś, gdy byłam dzieckiem, czytałam nazwy wiosek i miasteczek. To była dłuższa trasa, przez Częstochowę. Drogi za przejazdami kolejowymi, rzędy domów przy drogach, przy nich huśtawki, ławeczki, czasem maszyny rolnicze, czasem nie wiem co. W nich - ludzie z ich sprawami, nadziejami, słowami wypowiedzianymi i nie. I to niskie niebo, i ten nieokreślony smutek trwania i przemijania.
Jak wysiadłam w Warszawie, zaczęło się przejaśniać.

A tu jeden z kotów Lucyny. Ten mniejszy.


sobota, 18 czerwca 2016

Dziś słońce

Piękne słońce dziś.
Jutro wyjeżdżam - w poniedziałek jest na uczelni rada pedagogiczna i muszę być w Bytomiu. Ale przedtem, w niedzielę, spotkam się z Lucyną Brzozowską. Cieszę się bardzo. Zawiozę jej egzemplarze autorskie, napijemy się tatowego wina, które jest ogólnie dobrzerobiące :)
We wtorek zaś wieczór Bogny Gniazdowskiej - dziś zawiozłam już książki do księgarni RadioTelewizja, gdzie spotkanie się odbędzie. To bardzo przyjazne, ciekawe miejsce.
Do obejrzenia - ilustracja ze środka książki Bogny, jedna z moich ulubionych




piątek, 17 czerwca 2016

A na...

...drugiej stronie
dałam wiersz.
Krótki.

Oto jest

tak wygląda
seria
na razie ma sześć części


Magdalena Szozda Wpływ jeziora błękitnego - realizm magiczny z pojezierza drawskiego, metafizyczne mikroopowiadania. Ilustrowane niezwykłymi zdjęciami autorki. Zostało mi jeszcze parę egzemplarzy...

Ewelina Krupska Mapa zalesienia - osobne, niepowtarzalne spojrzenie na świat. Młodzieńcze niepogodzenie z rzeczywistością połączone z filozoficzną wiedzą pokoleń. Ilustrowane zdjęciami autorki.

Bogna Gniazdowska Mój wybór - osobista, emocjonalna historia zawarta w wierszach pięknie zilustrowanych przez autorkę-malarkę. dzieciństwo, dorastanie, związki, przyjaźnie, także ponadgatunkowe. Tęsknoty i nadzieje.

Lucyna Brzozowska Jestem niewinna - zmysłowe wiersze o miłości, poszukiwaniu siebie, próba odpowiedzi na pytanie, czym jest spełnienie. Ilustrowane zdjęciami autorki.

Igor Jarek Białaczka - wiersze młodego poety-górnika, o niezwykłym talencie, nagradzanego już za książkę poetycką. Książka o poszukiwaniu i kształtowaniu własnej tożsamości i odpowiedzialności - w kontekście "Dzielnicy"; zakorzenienie w konkrecie i jednocześnie treści mocno uniwersalne. Ilustrowane przez artystkę Judytę Sosnę, prywatnie żonę autora.

Leszek Szaruga Trochę inne historie - groteskowe mikropowiadania profesora literaturoznawcy, pisarza i poety, zilustrowane zostały wspaniale przez Judytę Sosnę.

Z właściwą mi nieśmiałością zaznaczam, że książki są do kupienia.
Można tędy w moim convivo
a także w księgarniach, najprościej w księgarniach internetowych.
Zapraszam, polecam, bo warto.

czwartek, 16 czerwca 2016

Same przyjemności

Senna jestem niesłychanie,
niesprzątnięte mam mieszkanie
pranie jeszcze niewyprane
książki leżą niesprzedane...

I tak dalej?...

Wczorajszy wieczór promocyjny fajny był i książka o wynalazkach jest super. Robiłam za panią sprzedawczynię i trochę nawet sprzedałam.
I byłoby więcej, gdyby dało się płacić kartą ;)))

A jak ktoś chce kupić którąś z książek, to niech się nie krępuje.

Teraz na razie stopuję z wydawaniem, przynajmniej przez wakacje; muszę przecież na to jakoś zarobić :)

A dziś niebawem lecę do CSW na performens senegalskiego artysty El Hadji Sy. Taką sobie postanowiłam zrobić przyjemność.

wtorek, 14 czerwca 2016

Dreszcz

Już po spotkaniu.
Wieczór Igora Jarka wspaniale poprowadził Jarosław Mikołajewski - mogłabym słuchać i słuchać. Z jego rozmowy z autorem wyłoniła się ciekawa i mądra opowieść.
Wszystkim, którzy przyszli - serdecznie dziękuję!
Jednak goście nie przybyli tłumnie. Ja wiem, że każdemu mogło wypaść coś niezwykle ważnego. A jednak trochę mi smutno.
Widocznie nie mam siły przebicia. Coś robię nie tak?

Jeszcze wiersz Igora.
Ostatnie dwa wersy...
Dreszcz.


poniedziałek, 13 czerwca 2016

Zakręcona

Jestem zakręcona wokół książek i spotkań promocyjnych.
Jutro pierwsze z serii, Igora Jarka.
Chciałam Wam pokazać wiersz tego poety, jeden z tych, które podobają mi się najbardziej:


Potem, w środę, w królikarni książka o wynalazkach w XIX wieku. Będzie można posłuchać autorów, redaktorów oraz specjalistów od tego tematu. No i niespodzianki będą, a co!

A w poniedziałek 20 czerwca o 18.30 wieczór Bogny Gniazdowskiej. Wydarzenie też już jest na fb.
Jutro zaś odbieram książkę Leszka Szarugi.
Co dalej, to się zobaczy, ale też może być ciekawie.

Podoba mi się to wszystko. Praca nad książkami, oczekiwanie na nie, potem dotykanie ich i wąchanie, otwieranie po raz pierwszy. I mówienie o nich potem. I marzenie, co jeszcze wydać, nowe pomysły.

Dom zastawiony paczkami, choć część nakładu oczywiście w hurtowni. Powoli przydałaby mi się powierzchnia magazynowa :) Póki co jednak muszę nauczyć się slalomu wśród paczek z książkami.

Do Bytomia w tym roku akademickim jadę jeszcze raz - na radę pedagogiczną, po której bezpośrednio na wieczór autorski. Bo być muszę i tu i tam - dzięki więc światu za pendolino :)

Tak zaczyna się lato, trzy wielkie lipy kwitną przed blokiem, od zapachu aż gęsto, zwłaszcza w kompozycji z jaśminem, którego też u nas dużo. Powietrze ciężkie od lipowych pszczół, tak zapracowanych, że nawet ja się ich nie boję...

Książki oczywiście można kupić przez ten blogosklepik - a potem je dotykać, wąchać, otwierać i czytać, bo po to są.

sobota, 11 czerwca 2016

Powrót

Ania M. wróciła - zmęczona, ale całkiem zadowolona.
Wczorajszy dzień upłynął na wysłuchiwaniu prezentacji od połowy czwartego roku i paru osób z trzeciego; powiem wam, że ten etap zajęć bardzo mi się podoba - dowiaduję się często bardzo ciekawych rzeczy, takie jakby odwrócenie ról. Już się nie stresuję nic a nic, tylko chłonę, dowiaduję się i uczę oraz widzę, jacy Oni są fajni, kreatywni. Cieszę się bardzo, że mogę z nimi pracować.
Dzisiaj zaś rano obejrzałam egzamin trzeciego roku - przedstawienie według części Balu manekinów Brunona Jasieńskiego, przygotowanego przez nich z profesorem Stuhrem. Podobało mi się.
Potem udałam się do Katowic, umieściłam walizkę w przechowalni bagażu i pojechałam do osiedla Nikiszowiec. Z braku rezerw czasowych wsiadłam do taksówki, pytając, czy zmieszczę się w 30 zł, wywołując tym oburzenie pana taksówkarza. Spojrzałam na cennik - a tam 5 zł za kilometr. Wywołało to z kolei we mnie szok poznawczy oraz odwrót (na pozycje niezbyt z góry upatrzone...)
Znalazłszy trochę dalej inny wóz, zapobiegawczo upewniłam się co do ceny. Kiedy zaś przez telefon opowiadałam Magdzie, po co, gdzie i z jakimi perypetiami jadę, miły pan kierowca dorzucił: "ma pani zniżkę". Ujęło mnie to :)
A Nikiszowiec dlatego, że odbywało się tam interaktywne zwiedzanie, prowadzone między innymi przez trójkę moich studentów.
Było świetnie i cieszę się, że pojechałam - być może wiecie, jaki jest Nikiszowiec, unikalna, robotnicza dzielnica mająca status zabytku. Ja słyszałam wcześniej, ale nie wiedziałam, że to aż tak oryginalne miejsce. Do tego opowieści zebrane od dawnych mieszkańców i piosenki...
A tu parę zdjęć.











A ten napis...  rozczulił mnie :)


W sumie - też bym chciała mieć dostęp do morza.
Choć raz na jakiś czas :)

czwartek, 9 czerwca 2016

Różności z dnia


To są trzy nakłady. nakłady trzech książek, odebrane dziś z drukarni i widowiskowo udrapowane na ławeczce przed domem; osiem paczek, jedna już napoczęta. W końcu jakoś dotarły na drugie piętro, powoli i z mozołem :)
To oczywiście nie wszystko - z każdego tytułu jedna paczka została w drukarni, by w poniedziałek trafić do hurtowni, a potem do księgarń.

A więc są.

Druga wiadomość dnia: Lu miała kolejne badania krwi. Wyniki nadal są złe, ale - O WIELE lepsze! Aspat i Alat obniżyły się z ponad tysiąca do 160 i nieco ponad 300. nadal leczymy i wprowadzamy dodatkowy preparat regenerujący. Został też pobrany wymaz z ucha do badań mikrobiologicznych, bo Lu ma nawracające zapalenia i pani doktor podejrzewa bakterię, nie chce zaś zapisywać antybiotyku na oślep.
Byłam tez zadziwiona, z jaką gracją i wdziękiem pobrała krew - po ostatnich perypetiach można powiedzieć, że Lu nie zauważyła igły w swojej żyle.

A jutro jadę do Bytomia, żeby Ci, którzy nie mieli kiedy pozaliczać, mogli to zrobić.
Tak że tego...

O tym, co robię

Zrobiłam dziś takie coś. Nazywa się Moje CONVIVO.
To niby blog, ale nie będzie pełnił funkcji bloga; będzie zbiorem informacji o książkach do kupienia
Można tam wejść też przez zakładkę na bocznym pasku moje głównego bloga, na samej górze po prawej. Takie skondensowane informacje i wizualizacje okładek kolejnych tytułów.
Zdałam sobie sprawę, że tak angażuję się w wydawanie, ale znalezienie informacji, jak kupić książki ode mnie, wymaga wykonania poważnego śledztwa, zwłaszcza jak ktoś nie czyta bloga i zna tylko profil ma fb. Dlatego tam też dałam link prosto do nowego miejsca.
Taka ze mnie "mistrzyni marketingu" - ale staram się poprawić :)
Jutro mają być gotowe nakłady książek Bogny Gniazdowskiej i Lucyny Brzozowskiej.
Te dwie można już zamawiać.
Jest oczywiście Praktyka - utopia - metafora oraz dwie pierwsze z serii Tangere: Eweliny Krupskiej i Magdy Szozdy, z tym że książki Magdy zostało u mnie tylko kilka egzemplarzy (ale jeszcze można kupić w księgarniach, najłatwiej - w internetowych)
Tomy Igora Jarka i Leszka Szarugi mają być w poniedziałek.
Taki czerwcowy wysyp książek - potem będzie chwila przerwy. Plany jednak mam rozległe, dużo nadziei i pomysłów, które powoli nabierają barw.

Reklamować też za bardzo nie umiem - ale książki są fajne!
Zapraszam - można już zamawiać :)

środa, 8 czerwca 2016

Trochę inne historie

Leszek Szaruga jest poetą i autorem powieści, krytykiem literackim i historykiem literatury, o barwnej i bogatej osobowości. Tom Trochę inne historie to mikroopowiadania pokazujące groteskową, a jednocześnie liryczną stronę otaczającej nas rzeczywistości. Książka została zilustrowana przez Judytę Sosnę.
A to okładka:


wtorek, 7 czerwca 2016

Gęsto od zdarzeń

15 czerwca, w środę, o 17.30, w Królikarni, odbędzie się promocja książki Praktyka - utopia - metafora. Wynalazek w XIX wieku. Pisałam już o niej tutaj i na fb.
Wydarzenie będzie bardzo ciekawe - przyjdą autorzy oraz zaproszeni goście, znawcy tematu, co gwarantuje ciekawą dyskusję i na pewno możliwość zadawania pytań. Oczywiście będzie można kupić książkę.
Jako wydawca oprócz książki, która będzie tematem spotkania, zamierzam zaprezentować również serię Tangere - wszystkie sześć tomów! Je także będzie można kupić.
Tutaj link do wydarzenia

Jak widać, dzieje się dużo. Dwie promocje dzień po dniu, 14 i 15 czerwca, a potem planowane są
kolejne, ale o tym za parę dni.

To jest ten dobry, zwarty nurt zdarzeń.

A obok - Ania M., która zderza się z pustką
Co gorsza - własną.
Która wie, że świat jest piękny, ale chwilowo pomaga jej to tylko trochę.
Bądźcie ze mną, to dla mnie ważne.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Nowe ...

... zdjęcia w GALERII. Czyli tu.
Dodałam kilkanaście. Na przykład takie


Z serii Mare Ursinovianum.
Nieśmiało donoszę, że są do kupienia, rozmiar A3, na piance, ze specjalnymi niewidocznymi haczykami.
Taki ze mnie marketingowiec, jak z koziej d...  wiadomo co. To jasne.
Ale każdy ewentualny pieniądz posłuży do wydawania książek kolejnych autorów

Inni wydawcy mówią mi: odważna jesteś.
Są tacy, co twierdzą: nie myślisz.
Myślę. Tylko inaczej.
Gdzie kryje się sens?

słabe linie

zatrzymać się
na jakiś czas

tak aby czas
zatrzymał się na mnie

by odbić na nim ślady moich
piąstek

którymi zasłaniam
słabe linie życia

niedziela, 5 czerwca 2016

Próżnia

bo gdyby tak płynęła regularnym nurtem
to dałoby się
a tu czasem prawie wcale jej nie ma

i tylko nagle

trzeba koziołkować spadając
pod za dużym przeciążeniem
aż zatykają się uszy
i nawet
nie pomaga przełykanie śliny

sobota, 4 czerwca 2016

Zapach

Za oknem burza i gęsty deszcz. Pachnie. W takich chwilach przypomina mi się zdjęcie z książki, którą dostałam trzydzieści lat temu; był to niemiecki album z fotografiami przyrody - na zamglonym zboczu jałowce z kroplami wody na igłach. Szare srebro i szara zieleń.
Lu się boi, zamykam okno.
Ale wychodzę - od asfaltu paruje ciepło, pachną pierwsze kwiaty lipy i dużo, dużo mokrego jaśminu.

piątek, 3 czerwca 2016

Wieczór autorski

Pierwszy wieczór autorski z czerwcowego cyklu planowany jest już na 14 czerwca. To będzie spotkanie z młodym poetą z Katowic, nagradzanym już za swoje utwory, pracującym do niedawna w kopalni. W magazynie "Gazety Wyborczej" Duży Format ukazał się jakiś czas temu reportaż o nim, napisany przez Jarosława Mikołajewskiego. Można go przeczytać tutaj. Ja przeczytałam w wydaniu papierowym i od razu poczułam, że chciałabym wiersze Igora wydać w serii Tangere. Wtedy jednak nie przypuszczałam jeszcze, że tak się niedługo stanie.
Tak wygląda okładka książki:


Książka jest niezwykle pięknie ilustrowana grafikami, które specjalnie przygotowała żona poety, Judyta Sosna, absolwentka ASP.
Wieczór autorski odbędzie się w Czułym Barbarzyńcy na Piwnej, a poprowadzi go Jarosław Mikołajewski.
Utworzyłam wydarzenie na facebooku dotyczące tego spotkania - zajrzyjcie tutaj.

czwartek, 2 czerwca 2016