czwartek, 31 lipca 2014

Na moment

Pamiętam dzień, kiedy jechałam na operację łokcia.
Był chyba maj, przed szóstą rano szłam sama do autobusu i było już ciepło.
W krzakach róż po prawej stronie ścieżki spał człowiek, a one tworzyły nad nim rodzaj szałasu.
Otulony w śpiwór i chyba jeszcze upojony winem.
To była chwila spokoju.
Przypomniałam sobie wtedy, jak przed czterdziestu laty budowałam sobie w gąszczu domek,
i pomyślałam,
że na moment
mogłabym się zamienić.

Echo

Ostatnio łapię zapach pokrzyw.
Zwracam uwagę, jak wychylają się w moją stronę, wysokie, dołem gęste, górą przygięte.
Jest takie jedno pobocze, aż cierpkie, między ścieżką a siatką ogrodu.
Samoswoje, nieprzepuszczalne.
Wącham cierpkość, nastawiona na odległe echo.

środa, 30 lipca 2014

Wyniki

Wyniki kotki są dobre.

A mój lęk krąży, nie wie, gdzie ma się udać.
Wykluwa pytania bez odpowiedzi na dziś.

Zmniejszamy częstotliwość kroplówek do dwóch w tygodniu i zobaczymy, czy wyniki się utrzymają.

Dziś prawie zrobiłam koci zastrzyk Młodszej.
Kota się szarpnęła i...
Ale podobno Młodsza nie zacznie po tym miauczeć.

wtorek, 29 lipca 2014

Nadeszły świerszcze

I noc jest cała w dźwiękach, powietrze wibruje.
Rano obudziły mnie kosiarki, a już w południe pachniało sierpniową łąką.

Kotka na chłodnej podłodze myje sobie ucho.
Zaczęła jeść z apetytem leczniczą karmę.
Pani Weterynarz pobrała jej dzisiaj krew, denerwuję się więc.
Patrzę na lęk, jak rośnie i opada, jak błądzi.
Słucham.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Dalej

W upał i w burzę.
Sama nie wiem, czy zdzieram z siebie jedną skórę, drugą
czy raczej nakładam,
nie wiem co i czyje.

niedziela, 27 lipca 2014

Siebie

Po południu można na chwilę uciec
między poduszki, pomieszane słowa i zachwiane obrazy.
Wtedy śnię siebie.
Siebie znaną i siebie obcą.
Potem woła mnie
nie wiem która.

sobota, 26 lipca 2014

Tu teraz

Ciepły wieczór pachnie wczorajszym deszczem i niespodziewanym lasem.
Na chodniku jeż - zatrzymał się, lecz nie zwinął w kulkę, tylko lekko pochylił głowę.
Przykucnęłyśmy obok niego z Lu i już po chwili wyprostował się, błysnął czarnym noskiem na wiatr.

piątek, 25 lipca 2014

Jak?

Antresolkę w klubie zarezerwowałam już dawno.
Okołowydawnicze spotkania z przyjaciółmi łączą się wszak ostatnio z moimi imieninami.
Fryzjer, owszem, samo czesanie.
W bramie dyskretnie zmieniłam klapki na szpilki.
Grupka młodych ludzi uśmiechnęła się ze zrozumieniem.

Dobrze jest się spotkać.
I chciałabym jeszcze więcej.
Jednak nie umiem
przestać czuć się samotna.

Nie wiem, co mogłabym dać/wziąć od drugiego człowieka, jak wpłakać się, wgryźć, wszarpać, jak?

***

Kotka się leczy.
Czuje się lepiej.
Może wyzdrowieć, ale nie odmłodnieje.

W bawiącym się wesołym piesku widzę przyszłą starość i chorobę.
Coś weszło na moje oczy.

środa, 23 lipca 2014

Oczy

Przedwczoraj operowane było oko męża.
A dzisiaj zaćmy pozbyła się moja mama.

Moje zafiksowane oczy poddałam zaś operacji patrzenia.








wtorek, 22 lipca 2014

Mechanizm

Powinnam mieć prawo jazdy.
Teoretycznie. Bo praktycznie nie mogę z powodu dyspraksji.
Mąż udał się na kontrolę okulistyczną zawieziony przez znajomego, bo nie wolno mu teraz prowadzić.
W tym czasie mnie i kotkę wiózł do kliniki sąsiad.
Ale nie sam, bo w towarzystwie anginy.
Starsza nie ma prawa jazdy, Młodsza ma licencjat. Obie na ten moment nie mieszkają z nami.

Na jutro zamówiłam lekarkę do domu - bo kicia musi mieć kroplówki przez tydzień.

Temat do przepracowania: czego się boję tak bardzo, że muszę sublimować to w lęk o kota?
Mąż mówi, że mechanizm na pewno jest taki.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Ogarnąć się

Kotka ma podwyższone wyniki nerkowe, trzeba wdrożyć leczenie i zmienić karmę.
A ja muszę się w tym odnaleźć.
I w ogóle.

Maż po operacji oka, czuje się dobrze, ale wiele mu nie wolno.

A tata napisał o pokazach konnych:
Kochana Aniu. Jak co roku byliśmy na pokazach konnych w Kętrzynie. Zawsze jesteśmy pod wrażeniem potęgi tych pięknych zwierząt. W tym roku atrakcją były wyścigi rydwanów. Na jednym obrazku to nie jest nieostrość zdjęcia a kurz wywołany przez pędzące konie i rydwany.​




niedziela, 20 lipca 2014

Wiem...

Wiem, że bywają większe problemy. Że bywają inne problemy.
Ale gorsze samopoczucie mojej kotki wypełnia mnie od środka, a jednocześnie ściska, jak za ciasna zbroja. Jakby świat rozpierzchał się w popłochu ode mnie, takiej ściśniętej, i zostawiał warstwę zimnej próżni.
Kotka może jutro być całkiem zdrowa.
Jeśli nie - jutro będziemy diagnozować, dziś lekarz odradził; jest tylko dyżur, żadnych badań nie da się zrobić, a skoro kotka pije i sika, można poczekać, zamiast iść dwa razy.

Mąż mówi, że powinnam się zastanowić, bo tak silna moja reakcja świadczy o jakimś głębszym moim problemie.

Byłam na spotkaniu ze wspaniałymi dziewczynami, ale nie mogłam złapać beztroskiej radości.
Dzwoniłam do domu, pytając o kota, aż mąż mi przypomniał, że w poniedziałek idzie na operację zaćmy.

Nie lubię siebie takiej.
Osa chyba też nie - inaczej by mnie nie użądliła....

czwartek, 17 lipca 2014

Panienki

Z rzadka tylko wyłaniam się dziś na dwór, tyle co na psi wysik.
Wczoraj miałam wrażenie, jakby słońce przegrzało mnie z lekka, teraz więc pracuję sobie spokojnie, w moim pokoju wychodzącym łaskawie na północny zachód.

A po południu niespodzianka: dostałam maila od taty, ze zdjęciami.

Kochana Aniu. Dzisiaj kilka obrazków z naszego ogrodu. Te kolorowe kwiatki noszą wdzięczną nazwę "Panienki". A pośród nich też panienka tylko nieco starsza.





Panienki to jedne z ulubionych kwiatów taty.
A ja pamiętam, jak bawiłam się w "kwiatowe panienki". Zrywałam taki kwiatek, odwracałam do góry łodyżką i na tęż nawlekałam kolejne warstwy płatków różnych kwiatów. Powstawały fantazyjne wielowarstwowe spódnice i można było sobie wyobrażać, że mają je na sobie smukłe księżniczki... 

środa, 16 lipca 2014

Na mojej głowie

Przyszedł dziś P. porehabilitować mój kręgosłup oraz ramię prawe, które jest nadużyte przykomputerowo.
Otworzyłam wówczas drzwi balkonowe, co przywabiło trzy nieduże muchy.

Ani ja, ani  P. nie boimy się much.
Nawet mąż i kotka się nie boją.
Lu jednak wprost przeciwnie.

Żąda więc (Lu, nie mucha, choć mucha może też by chciała :))) przebywania na mojej głowie, bo tam znajduje się strefa bezpieczeństwa.
Tudzież stałości, odpowiedzialności i mądrości wszelakich, jak zapewne mniema.


poniedziałek, 14 lipca 2014

...oraz nie rap


Tu Starsza tańczy w parze.
Dałabym w jednym poście, ale... nie umiem.
Tak więc dwa.
Tego kawałka sama słucham dopiero trzeci raz ( w tym dwa razy dzisiaj :)

Taki rap

Pracuję nad antologią polskiego rapu. 
I pomyślałam sobie, że przecież Starsza moja grała w rapowych teledyskach.
Ten kiedyś już pokazywałam - ale może ktoś jeszcze ma ochotę posłuchać i obejrzeć.
Starsza jest tu Nocą. To ta, która tańczy w smudze świata, nie pokazując twarzy










Rozmowy

Kota ostatnio ciągle o czymś do mnie rozmawia.
O ósmej rano pod drzwiami zaczyna mnie wołać i nie ustaje.
Muszę pójść z nią do jej miski, nasypać świeżego żarełka i usiąść blisko. Przy tym co chwila zapewniać, że jestem, i najlepiej dodatkowo smyrać po pleckach.
A ona przy tym co jakiś czas podnosi głowę i sprawdza, czy się nie oddalam.
I tak potem kilka razy dziennie.
Chciałaby też ewidentnie zająć jakąś miejscówkę u mnie, miauczy więc w drzwiach i przesuwa się ostrożnie ku środkowi pokoju.
A Lu - terytorialistka - leży z głową na łapach i patrzy, by w odpowiednim momencie dać znać, że nic z tego.
I patrzy z wyrzutem. A potem mówi, że właściwie to powinnyśmy się udać wspólnie w stronę lodówki. Tak w ramach rekompensaty...






niedziela, 13 lipca 2014

Leśna rzeka

Płynąc z nurtem leśnej rzeki, ma się nisko nad głową gałęzie.
Szerokie wiosło podobne do płetwy można położyć w łódce; wtedy niezmącona woda pokazuje dno.
Brązowe po bokach, a na środku smuga jasnego piasku.


sobota, 12 lipca 2014

Wnętrze doliny

We wnętrzu doliny są mniejsze zagłębienia i wzniesienia,
a także jeziora pełne śpiących liści.

Mam dużo pracy, rozrośniętej, rozgałęzionej, jak mruczące rzeki o odnogach niknących w parującym lesie.
W stromych brzegach są nisze, a w nich ukryte łodzie o płaskim dnie i szerokie krótkie wiosła.
Zawsze lubiłam tę myśl.

Byłam na krótkim spacerze, bo Lu nie lubi deszczu.










piątek, 11 lipca 2014

Nie umiem

Kotkę coś czasem boli, możliwe, że od kręgosłupa. Weterynarz przyjdzie po 20.
Niby wszystko normalnie, ale przy niektórych ruchach tak miauknie... No i poszła spać do łazienki...
Nie umiem się ogarnąć, w ogóle nie umiem.
Nadaję się tylko do bardzo ograniczonego wycinka rzeczywistości.

czwartek, 10 lipca 2014

Od środka

Czasem myślę,
że badam świat z zamkniętymi oczami.
Ciągle jeszcze od środka,
sprawdzam, dotykam,
gdzie materia bardziej miękka i gdzie się poddaje.
Tam właśnie wydeptuję sobie niszę
i dalej śpię.

środa, 9 lipca 2014

W Ciszy

Do Upału dołączył się Wiatr.
A po Burzy i Deszczu nastała Cisza.

Ania M. zameldowała się u Pana Laryngologa, który półtora roku temu wyleczył jej ucho, a teraz sobie Anię M. przypomniał. Obejrzał tym razem stan zapalny utrzymujący się od pięciu dni na podniebieniu, zajrzał do krwawiącego czasem nosa i przepisał Specyfiki. Uszy też zbadał; nadają się do użycia.

W drodze do domu Ania M. zdjęła z chodnika trzy Ślimaki i posadziła je na Trawie.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Było pięknie

Wesele było piękne.
Takie wesele w pełnym znaczeniu tego słowa.
Ze zjawiskową młodą parą, gośćmi w liczbie ponad dwustu, bardzo dobrym zespołem muzycznym, występem kapeli góralskiej, pokazem żonglerki barmańskiej i obfitością smacznego jedzenia.
Z krewnymi (męża - bo to on jest chrzestnym pana młodego), których nie miałam okazji widzieć od wielu lat, a niektórych dopiero poznałam.
Zanurzyłam się w tym wszystkim jak w oparach archetypu, chłonąc wszystkimi zmysłami. Patrząc na liczne ciotki i wujków, na małe dziewczynki w balowych sukieneczkach, baloniki, tańczące pary.
Sama też zatańczyłam, całe trzy razy :)

I nie byłabym Anią M., gdybym nie znalazła nieczynnych torów kolejowych ze specyficzna roślinnością do obfotografowania:






Młodsza z Wojtkiem zostali trochę dłużej, a ja z mężem i Starszą wracaliśmy bardzo rano, bo Ania miała zdążyć na próbę na 12.
Ale cóż.
Zabrakło nam paliwa.
Tak się złożyło, że jechaliśmy samochodem kuzyna, który więcej pali i nie wzięliśmy tego pod uwagę. Mieliśmy dojechać do stacji benzynowej, ale zabrakło 4 kilometrów.
Mąż z Ania i Nolą udali się piechotą po paliwo, a ja zostałam na autostradzie.
Wśród pól, śpiewu samochodów oraz skowronków.
Cóż było robić:












sobota, 5 lipca 2014

czwartek, 3 lipca 2014

Sukienka

Wybieramy się na wesele. Całą rodziną i nie tylko. W tym celu musimy się udać na Dolny Śląsk za pomocą pojazdu.
Logistykę planujemy już od dawna, a plany podlegają fluktuacjom.
A dziś w końcu udałam się do galerii handlowej, aby nabyć ubranie.
Pomagali mi Starsza z Kolegą.

Po założeniu pierwszej sukienki....   zdjęłam ją czym prędzej i stwierdziłam, że nigdzie nie jadę.

Potem jednak mierzyłam kolejne i w końcu nawet jedną nabyłam.

I nie wiedziałam nawet, że wyprawa na zakupy może być tak wesoła.