wtorek, 31 grudnia 2013

Światłoczułość

Potrzebuję czułości
dlatego
w sylwestrowy wieczór wychodzę z domu.
Biorę ze sobą BMA i nastawiam na czułość. To proste.
Staram się być delikatna i naciskać migawkę lekko, wskazującym palcem, podtrzymując całość dłonią tak, aby nic nie drżało.
Moje dłonie są niezgrabne i nie mają wyczucia. Rozciskają wyjęte z lodówki jajko, zmywany pod kranem kieliszek. Gdy ktoś na nie patrzy, płoszą się jeszcze bardziej.
Ale tu, w ciemności, jest tylko światło.

Potrzebuję czułości. I tylko czasami włączyć błysk.
I jeśli miałabym czegoś sobie życzyć,
to właśnie tego.















poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nazwać

Trzecia w nocy lub nad ranem, ciemno.
Leżę płasko, z oczami w sufit i myślę, że powinnam otworzyć. Małe, ciężkie drzwi z żelazną sztabą, grube jak do sejfu.
I wtedy można by wszystko nazwać tak, jak się nazywa.

Bezwiednie
obejmuję ramionami poduszkę,
przyciskam.

niedziela, 29 grudnia 2013

Ludzkim głosem

- W następny czwartek pani nie przychodzi! - usłyszała pani Basia zdecydowane słowa przewodniczącej koła emerytek
- Ale dlaczego? - zdziwiła się.
- Bo będą rozdawane paczki. A pani się nie należy, bo ma pani za dużą emeryturę!
- No dobrze, rozumiem, że nie dostanę paczki. Ale chyba mogę przyjść na spotkanie, jak zawsze, pobyć, porozmawiać?
- Nie! Nie może pani!

Koniec. Kropka.

sobota, 28 grudnia 2013

Telefon pod psem...

Pies do mnie zadzwonił.
Mój pies.
Na moją komórkę.
Z telefonu domowego.

Kiedy odebrałam, za bardzo nie chciał gadać, ale za to znalazłam zaginioną słuchawkę.

Grudzień. Po stokroć.






To kwiatki spotkane wczoraj w okolicy Kliniki Małych Zwierząt, gdzie powędrowałam po specjalistyczne kocie żarełko.

A dziś od samego rana słońce głaszcze mnie po twarzy,
ptaszęta zaś liczne drą się prześlicznie.

A mnie kusi ucieczka pod powiek zamkniętych namiot.
Albo chociaż w liter gąszcz.
Bo kto zgadnie, na której ukryłam się kartce, jaką otuliłam frazą.

piątek, 27 grudnia 2013

Dalsze Okolice

Aby dotrzeć w Dalsze Okolice,
trzeba przekroczyć ulicę...
...nie, nie tę osiedlową, pod domem, lecz prawdziwą jezdnię z samochodami i światłami, a nawet ze skrzyżowaniem.
W każdym razie jakieś dwieście metrów trzeba przejść, a potem - dzikie chaszcze, góry i doliny, trawy, drzewa i dużo badyli.

By udać się do Firmy Związanej Z Wydawaniem Książek, mogę objechać Dalszą Okolicę komunikacją miejską.

Ale czasem mi się nie chce i wolę pójść przed siebie i na wskroś. Wspiąć się i zejść. I zamyślić się przy tym.
Jak dziś.

















czwartek, 26 grudnia 2013

Spokój

Mała ciemna jamniczka, matka mojej Lu, prowadzi mnie na trawnik; jej nos rozgarniający źdźbła oraz suche liście wydaje z siebie postukiwania, jakby była świnką poszukującą trufli. Czarlik jej syn, jest niecierpliwy - najchętniej pobiegłby przed siebie.

Mirka nadal przeziębiona, więc rano, wyprowadzając szczekające towarzystwo, smakuję głosy budzącego się osiedla.

Za skarpą miejski autobus zatrzymuje się na przystanku. Mam sentyment do tej linii - zapuszczające się w te rejony czerwono-żółte, pustawe tu jeszcze pojazdy przypominają mi oswojone wielkie gąsienice.

Wysoko na gałęzi pohukuje synogarlica. czyści pióra, zaglądając pod skrzydła, później rozkłada na chwilę szeroko ogon jak wachlarz.

Osiedlowe koty już po śniadaniu: jeden myje się spokojnie na trawie, dwa inne zasypiają na dachu kociego domku.

Wracam z Lu do uśpionego domu. Dzikulka wita mnie ocierając się o łydkę, a Nola, warknąwszy przez sen, unosi jedno ucho.

środa, 25 grudnia 2013

Wczoraj

Wczoraj udało mi się jakoś,
choć jeszcze w poniedziałek wydawało mi się, że tym razem się nie ogarnę.

Ale w wigilijny poranek słońce pocałowało mnie w nos, gdy wyprowadzałam psy Mirki.
Więc powoli rozpoczęłam przygotowania do minimalistycznej wieczerzy.
Rozbudzająca się powoli reszta rodziny włączała się stopniowo.

I jeszcze wyszłam na połów światła.













wtorek, 24 grudnia 2013

Obie

Moje córeczki.
Starsza, z Nolą:


I Młodsza, która jak zwykle, nie zgodziła się pokazać twarzy:


Lepiły pierogi i uszka, Młodsza robiła sałatkę warzywną, Starsza ubierała choinkę.
Moje małe dziewczynki,
razem,
obok mnie.

W ten wieczór

Wszystkim moim czytelnikom
życzę dużo zdrowia,
miłości,
słońca.
Wesołych Świąt kochani.


poniedziałek, 23 grudnia 2013

W szczelinach

w szczelinach powietrza
w koronkach i blaszkach
ukryłam się
w pochyłości skarpy
w kruchości światła














od siebie, która pragnie
która się boi
która czeka
uciekam