Mrówki przyszły. Chyba od kwiatków. Bo tam je widuję, ale w domu też. Staram się nie zostawiać nawet śladów po rzeczach spożywczych, cukierniczka w lodówce, koło okna stworzyłam zasieki z roztworu wody z solą (sok z cytryny nie za bardzo działał), żeby je zniechęcić, bo mam dość zabijania.
Hodują sobie mszyce na stokrotce. Pelargonii chyba nie lubią.
Mrówki lubię
OdpowiedzUsuńMszyc. nie cierpię
Mordują kwiatki
Są tylko na stokrotce.
UsuńZlikwiduj mszyce, może mrówki sobie pójdą.
OdpowiedzUsuńJakoś odpuściły.
UsuńAniu, one przyszły na mszyce.
OdpowiedzUsuńWiem.
Usuńmasz bardzo ekologiczny sposób na mszyce ))
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńW tym roku jakaś plaga mszyc i mrówek!
OdpowiedzUsuńA mrówek nie lubię, szczególnie w domu!
Tak, te w domu wkurzały mnie
UsuńMrówki założyły swoją hodowlę, gdy tak się człowiek temu przyjrzy, to aż głupio zabijać.
OdpowiedzUsuńOczywiście.
UsuńSmaczne są, czasami sobie zjem jedną lub dwie
OdpowiedzUsuńO, nie próbowałam.
Usuń