Dziś zaś wylałam cały kubek kawy na komputer. Pudło komputera zostało w związku z tym otwarte i - jako że do środka jednak kawa się nie dostała - wyczyszczone z wieloletniego kurzu. Miałam pewne obawy, bo w tym niewielkim kawałku materii mieści się jednak cała moja firma i jeszcze wiele lat pracy twórczej ;) Nietrwałość. Nie: trwałość. Jedno w drugim - coincidentia oppositorum.
Chodnik bytomski. Ładny.
Aniu! Gratulacje! Widziałam foto Twoich szczęśliwych magistrów - ich radość, to też Twoja zasługa!
OdpowiedzUsuńDziękuję, to wspólny wysiłek i wzajemne inspiracje.
UsuńTeż widziałam tych szczęśliwych, pięknych młodych ludzi! Gratulacje dla nich i dla Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńTakie przygody z komputerem zawsze mrożą krew w żyłach. Rozumiem, że wszystko dobrze się skończyło!
Tak, komputer działa!
UsuńA na przyszły rok mam siedmioro chętnych do pisania u mnie pracy magisterskiej :)
Mam nadzieję, że kąpiel w kawie komputerowi nie zaszkodziła. Chyba powinnaś zainwestować w dysk zewnętrzny i przynajmniej najważniejsze rzeczy w nim schować.
OdpowiedzUsuńTeż widziałam magistrantów, gratuluję.
Zapomniałam wpisać słówka "nie" i wyszło, że kawa wpłynęła do komputera - już edytowałam :) Komputer ocalał i w dodatku nie ma w środku kurzu, który zbierał się tam przez kilka lat.
Usuńniech komputer ważny trwa:)
OdpowiedzUsuńI Ty Aniu - nie dawaj się prozie życia:))
Staram się owa prozę jakoś wykorzystywać twórczo :)
UsuńBrawo dla Ciebie i dla dwojga szczęściarzy, którzy pod Twoje skrzydła trafili! Przypomniałam sobie swoją obronę:) To były emocje...
OdpowiedzUsuńChodnik rzeczywiście ładny.
Ja też pamiętam swoją - nie mogłam przestać się śmiać, taka reakcja na stres :)
UsuńGratulacje :) Każdy niestety się stresuje
OdpowiedzUsuńAniu, pomyliłam się i pod poprzednim postem złożyłam Ci życzenia imieninowe. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Julito!
UsuńKto kocha zwierzeta,ten kocha świat!
OdpowiedzUsuń