niedziela, 2 grudnia 2018

Come on, my girl!

Wiersz Charlesa Bukowskiego zacytowała wczoraj w swoim blogu znajoma. O tym, żeby walczyć, jeśli się weszło do gry. Do gry zwanej życiem, jak rozumiem. Czy do gry będącej próbą jakiegoś ukształtowania siebie, zamiast poddania się po prostu.

Weszłam, tak, walczę. Ale z kim? Nikt mnie zasadniczo nie goni, nie bije, ani specjalnie nie chce zniszczyć. Tak sądzę, jestem optymistką. Właśnie. Optymistycznie widzę świat, ale... siebie już raczej nie. Siebie stale widzę jako przedsionek jakiejś katastrofy.

Czy to możliwe, że gram przeciwko sobie samej? I ze sobą właśnie walczę? W takim razie po prostu chyba muszę przegrać. Niezależnie od wyniku.

Wyjściem byłby może dystans i próba stanięcia jednak obok. Zrozumienia mechanizmów, które wpasowały mnie w takie koleiny, w taki korytarz. I że jeśli jednak katastrofa, to niech chociaż będzie piękna.



23 komentarze:

  1. Aniu
    Jestem pewna że nie chciałabyś wpaść w te koleiny
    To byś nie była Ty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ osuwam się nieustannie. I ciągle się gramolę do światła.

      Usuń
  2. Aniu :*
    Nie wiem, co powiedzieć
    To taka delikatna materia...
    Ale mocno wspieram w tym wychodzeniu do światła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, co można by powiedzieć. Jakaś część mnie chciałaby od ludzi ciepła, a jakaś wolałaby warczeć i gryźć.

      Usuń
    2. Myślę, że za mało warczysz i gryziesz. Do dzieła Aniu!

      Usuń
    3. Być może masz rację, Agniecho :) Ale to zawsze ryzyko.

      Usuń
    4. Gryź, nie myśl!
      Przecież nie masz wścieklizny, nic strasznego się nie stanie. :-D

      Usuń
  3. O złoty środek bardzo trudno, ale dalej walcz. Może pisana Ci walka? Wtedy trzeba polubić....chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może.
      Chyba nigdy nie czułam wewnętrznego spokoju, a przynajmniej bardzo rzadko.

      Usuń
  4. Taniec - apoteoza życia !!
    uśmiech sam się ciśnie na japkę )))
    i właśnie tak trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Ten taniec zwłaszcza daje niesamowicie dobrą energię.

      Usuń
  5. Wiersz jest piękny. Moim zdaniem każdy ma iść swoją drogą tak żeby był najbardziej jak to możliwe zadowolony z tego co robi. Dla każdego to coś innego. Ale na maksa.

    OdpowiedzUsuń
  6. I jesteś super fajną kobietą, piękną,inteligentną, świetnie piszesz, jestem Twoją fanką 💓💓💓💓💓

    OdpowiedzUsuń
  7. Na ścianie, mucha, spóźniona . Zdążyłam ?... popatrzę. Nie odłożę do jutra.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiersz... jak bym strzeliła autorowi w pysk. Raz że na ty a tego nie lubię a dwa...hm... wiersz dla ... samobójców, by nie odchodzili od krawędzi a skakali a autor to opisze bo sam...właśnie...sam co ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na ty, bo jest też do siebie samego, jak zawsze chyba w poezji.
      Ogólnie raczej chodzi o to, żeby dać z siebie wszystko. I to jest racja, tak myślę.

      Usuń
  9. …smutno mi się uczyniło. Przestała działać poczta mailowa, strony przestają się otwierać, powoli laptop przestaje działać. Nie jest to pierwszy raz taki smutek i nie jest to pierwszy raz gdy staję i chcę zadać pytanie ludzkości …dlaczego ? Mam kupić pióro, które oddałam w prezencie ? Atrament i wrócić do siebie ? Ołówek ?. Ot tysięcy lat była powierzchnia i na niej czymś się pisało a to co zostało zapisane potrafiło przetrwać tysiące lat. To co napisałam 20 lat temu w komputerze już nie istnieje. Nie istnieje to co napisałam 10 lat temu. Za chwile zniknie cos co napisałam wczoraj. Można uznać ,że dzieje się tak bo wartość tego co jest zapisane na nowoczesnych nośnikach jest mierna ale przecież bywają tam Madre i wartościowe zdania. Niestety, znikną za czas jakiś jak i te mnóstwo zdjęć, mnóstwo zapisanych wspomnień. Starą niepotrzebną kartką można rozpalić ogień a co nam dadzą komputery w stosie leżące niczym Himalaje na stosie wysypiska…Trochę uczę się pokory, ulotności ale też rodzi się e mnie sprzeciw, to nie tak być powinno. Dlaczego nie mogę do śmierci pisać na maszynie do pisania na której pisać się nauczyłam ? Dlaczego nie mogę jeździć jednym autem do końca. Dlaczego półki w sklepie nie mogą być tak jak je pamiętam lecz zmieniają się co czas jakiś… dlaczego pani mnie rozczaruje, za tydzień, za dwa za miesiąc ? Dlaczego wciąż odchodzę i idę w miejsca nowe nieznane gdy ja nie chcę nowego , nieznanego, obcego. Chcę co mam , co jest , jeszcze chwilę, póki jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wartość zapisanej treści nie zależy od nośników. Platon narzekał na fakt, że pewne rzeczy w ogóle zostaną ZAPISANE, co jego zdaniem już obniżało ich wartość, bo nie trzymały się tak mocno ludzkich głów (co zapisane, nie musi być zapamiętane). Potem druk wydawał się zagrożeniem, bo powielał treści mechanicznie. I tak dalej. Nośnik zmienia świadomość, wiadomo, jak pisał McLuhan, "przekaźnik jest przekazem". Ale to odwieczny dylemat. Nigdy nie było "lepiej", "inaczej", to złudzenie, każde pokolenie je ma. Możliwe też, że nasza cywilizacja musi zacząć odchodzić. Może tak być, w końcu wszystkie wcześniejsze odeszły.
      Ja Cie na pewno rozczaruję, w końcu sama siebie rozczarowuję każdego prawie dnia.
      Ale już nie mam siły się w to wgłębiać.

      Usuń
    2. ...nie ma sensu rozgrzebywać...bałagan z tego. Owo rozczarowanie...piszę przecież ze sobą a nie z panią, owo rozczarowanie to moja cecha i ja jestem jej winna . Sobą też czas jakiś się znudziłam jednak nie chce poddawać się tendencjom promowanym i szukać pomysłu na siebie, by był dla mnie ciekawszy. Flaga sie na drzewcu zawinęła. Mimo, że Polska jaka była, jest i nawet ładnieje. Zamiotłam odrobinę i hotel myszom umyłam z dałam chleba, pieczonego wszak na zamówienie bo i ja i moje myszy jesteśmy wyjątkowe. Proszę nie szukać w moich słowach ,winy innej niźli mi przypisanej.

      Usuń
    3. Pan Platon, słyszałam to nazwisko ale człowieka nie spotkałam. Chciałam spotkać pana Herberta ale mówią ,że umarł. To nic, poszukam , może spotkam.

      Usuń
  10. Walcząc ze sobą zawsze przegrywamy. Sprawdziłam.

    OdpowiedzUsuń