Śniłam się sobie. Zgubiłam się i chciałam dojść na jakiś dworzec, a on, jak to bywa w moich snach, przekształcił się w coś innego; tym razem w rodzaj planszy czy obrazu technicznego ustawionego na końcu ulicy. Wtedy zobaczyłam siebie: miałam krótkie włosy i ciemnogranatowy sweter, o grubej fakturze. Podeszłam, złapałam się za rękę i zaczęłyśmy rozmawiać.
Domyślam się, że z tej rozmowy powstanie nowy, urokliwy wiersz.
OdpowiedzUsuńNie sądzę. To był raczej ciężki, niepokojący sen, jak zresztą wszystkie ostatnio.
UsuńStres daje o sobie znać nawet nocą 😷😕
UsuńBywają różne sny. Na szczęście ostatnio nie pamiętam snów.
OdpowiedzUsuńTe dziwne, niepokojące męczą.
Robią się jakoś strasznie symboliczne ostatnio.
UsuńAniu radosnych snów.
OdpowiedzUsuńDorota
O, raczej się nie spodziewam. W miarę pogłębiania się stresu, noc daje coraz mniej wypoczynku. Ale dzięki :)
UsuńCiekawie śnisz, ale jednak życzę Ci, żebyś spała spokojnie. Niech Ci się pięknie tworzy na jawie:)
OdpowiedzUsuńZe wzajemnością, Kalipso!
Usuń