piątek, 24 listopada 2017

pod kocem

Jeśli kładę się pod kocem i zaczynam czytać książki dla dzieci, które przed laty redagowałam dla wydawnictwa Nasza Księgarnia, i to te pogodne i miłe, to znaczy, że jestem w kiepskiej formie psychicznej i fizycznej. Infekcja, przepracowanie i różne trudne przeżycia ostatnich dni, nawracające poczucie, że jestem beznadziejna i się nie nadaje do niczego i nie podołam. Pewnie gdzieś tam źródłowy brak akceptacji dla siebie. Czytam, zapadam się i ta słodka rzeczywistość wydaje mi się bardziej realna niż ja sama.

37 komentarzy:

  1. Nie jesteś beznadziejna. Przecież ! ... A pod kocykiem z książką dla dzieci jest fajnie :) ... Pozbądź się infekcji, i nie smutaj się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ewo :*
      Po prostu wiem, że to w moim przypadku objaw złej kondycji, rodzaj ucieczki...

      Usuń
  2. Robię kopiuj wklej z komentarza Ewy
    I jeszcze dodam - pielęgnujmy dziecko w sobie :)
    Zdrowiej Aniu! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się. czasem bywam bliska polubienia dziecka w sobie, ale bardzo łatwo osuwam się w nielubienie Ani M. A już najbardziej dawnej Ani oraz Ani "nieradzącejsobie". To wraca, jak jazda w wyrobionych koleinach.

      Usuń
    2. ale my jesteśmy niedoskonali i czerpmy z tego garściami!
      mniej "robić" więcej "być" - i do tego właśnie służy kocyk :*****

      Usuń
    3. Wiesz - masz rację. Chyba nawet każda twórczość się z tego bierze. Z niedoskonałości.

      Usuń
    4. A kto powiedział, że musisz być radząca sobie i doskonała? W stosunku do kogo i do czego? Jesteś doskonała taka jaka jesteś! Nigdy się z nikim nie porównuj, bo zawsze będzie Ci się wydawało, że ktoś jest lepszy albo gorszy, a to nieprawda, kazdy z nas jest unikatowy, na swój sposób wyjątkowy i idealny. Przecież jest tylko jedna Ania M. drugiej takiej samej nie ma w całym wszechświecie i nie pisz mi: Możliwe:-))
      Pozdrawiam:-)
      Marytka

      Usuń
    5. Mam tu w domu kogoś, kto wolałby, żebym była... inna. Zasadniczo inna, niż jestem. To nie pomaga.
      Ale przeważnie jakoś daję sobie radę, bo co mam zrobić :)

      Usuń
  3. Hm, też to robię ( czytam książki dla dzieci ), ale chyba z innych przyczyn. Muminki ostatnio przerabiam. Musiałam się przez to zapisać na oddział dziecięcy naszej biblioteki. Dla mnie czytanie dziecięcej literatury to taki eskapizm, ale przyjemny. Aniu, nie dokopuj sobie, po co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muminki to poważna sprawa, to książka dla dzieci i dla dorosłych, tak jak "Kubuś puchatek". Uwielbiam, ale na ten moment dla mnie za poważne.
      Dokopywanie sobie mam we krwi, a teraz zbiegły się różne trudne okoliczności.

      Usuń
    2. Czy nie wystarczy, że inni kopią? Miejże litość nad Anią.

      Usuń
    3. Przeważnie nie mam. lata terapii - a i tak przeważnie nie mam.

      Usuń
  4. Nie jesteś beznadziejna, a te książęczki były dla dzieci takich jakim Ty byłaś. Teraz dzieciom się czyta o kupie i pupie, ginących skarpetkach albo dziecięcych strachach. Tylko Muminki i Kubuś są nieśmiertelni.
    Wracaj do zdrowia i głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest seria "Różowe baletki", włoskiej autorki, o szkole tańca, dość dobrze napisana, choć przesłodzona. W gruncie rzeczy też chyba nie dla dzieci, bo bohaterowie w niej są jakby zbyt dorośli, autorka wkłada im do ust własne dorosłe myśli raczej. Odrobinę przypomina to Musierowiczową - jak wrócę do Musierowicz, to znaczy, że ze mną jeszcze gorzej - nie żebym krytykowała, choć uważam, że przez kilka ostatnich odcinków przebija w nich bardziej zgorzknienie i jakaś złość autorki. Mam wszystkie dwadzieścia parę części na półce i pewnie kolejną też kupię, nawet jeśli mam się rozczarować. Ale ogólnie drażni mnie w Jeżycjadzie rodzaj snobizmu (wiesz - Borejkowie jako elita pogardzająca wstrętnym, skomercjalizowanym światem) i wkładanie dzieciom w usta tekstów rodem z daleko zaawansowanych dyskursów filozoficznych. Jakby Musierowicz załatwiała nimi swoje prywatne ideologiczne porachunki. Ale mam takie odcinki, do których wracam w duża przyjemnością.
      Co do książek o kupie, pupie itd. - uważam, ze są bardzo potrzebne, znam je i sądzę, ze powinno się dzieciom nieco odkłamać świat i różne tabu, porozmawiać - właśnie w książkach - o ciele; może uniknęłoby się wielu dramatów wynikających z przekonania, że jakieś części ciała są złe i grzeszne, rączki tylko na kołdrze itp. (autentyczne przerażenie matki na wizycie u lekarza: pani doktor, to straszne, ona się TAM dotyka!!!). A kupa - no przecież to bardzo ciekawe! (Tyle much nie może się mylić :)
      Rozpisałam się, a w sumie w moim wpisie chodziło mi bardziej o to, że mam mocny zjazd psychiczny, w dodatku z poczuciem ogromnej słabości ciała. Prawie zawsze też czułam się beznadziejna, na szczęście na ogół mam też silny instynkt przekraczania tego.
      Dziękuję, Ewo, że jesteś :*

      Usuń
  5. Aniu aniu... aniu aaaaaniuuuu co ty tutaj wypisujesz kobieto, no nie wierzę normalnie... padasz z powodu przepracowania i jesteś beznadziejna??????? natychmiast wytargaj się za ucho za głupotę myślenia na własny temat!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może biorę za dużo pracy, projektów itd. żeby udowodnić (sobie?), ze nie jestem beznadziejna. A tu kumulacja z powodu awarii Worda, dodatkowo choroba, dodatkowo różne trudne wydarzenia - taki splot.
      Jak byłam u lekarki i poprosiłam o taki antybiotyk, przy który, będę mogła wziąć lek na uspokojenie, jeśliby zaszła taka potrzeba (bo przy erytromycynie nie można) - spojrzała na mnie z autentyczną pogardą. Myślałam, że się przewidziałam, ale ona do po chwili: "Ja nie odpowiadam za pani lęki. Kto inny bez problemu by się przeleczył". Człowiek z nerwicą, z lękiem traktowany jest jak trędowaty, a co by było przy prawdziwej chorobie psychicznej? To strasznie podkopuje wiarę w siebie, szacunek. I to jest częste. W domu też usłyszałam (choć ograniczam relacje do minimum), że "może za wcześnie odstawiłaś antydepresanty", zamiast konkretnej odpowiedzi w konkretnej sprawie, o którą zapytałam. Odstawiłam po 14 latach - kiedy nie będzie za wcześnie? Zrobiłam to po konsultacji, w zgodzie ze sztuka medyczną, przeszłam zespół odstawienny, dałam radę i daję. To już prawie pół roku bez, nie wiem, jak w końcu będzie, to ciągle eksperyment na żywym człowieku, na który miałam odwagę. Pod wieloma względami jest mi teraz trudniej (a pod kilkoma lepiej). To proces.
      Tak że ten. No.

      Usuń
    2. Rozpisałam się, ale nie napisałam, jak bardzo ważne dla mnie jest takie wsparcie, jakie dostaję w blogu.
      Dziękuje, V.

      Usuń
  6. Jak mnie smutki dopadaja to ratuja mnie Muminki, a takie stare wydania, tak duzo razy czytane ze prawie w rozsypce, prawie tak jak ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na ogół pracuję, właśnie czytając, więc w zasadzie rzadko w ten sposób się relaksuję, zwłaszcza że nie ma we mnie od dawna miejsca na fabułę. Nie umiem już w zasadzie czytać powieści. Dlatego taki nagły przypływ to dla mnie objaw dołka, na który próbowałam się nie godzić.

      Usuń
  7. Ucieczki, czasem są bardzo potrzebne, choć trzeba się pilnować, żeby nie zostać w tym alternatywnej rzeczywistości, bo ta nasza jest wciąż do ogarnięcia i nie zniknie jak nas w niej nie ma- dopadnie tak czy siak. I zmierzyć się trzeba.
    Dobrze jednak na chwilę uciec, mimo że to nam uświadamia jak jest źle, w jakiej czarnej dziurze się właśnie znaleźliśmy. Ale ta wiedza, to też nasz siła.
    Beznadziejnie można się czuć, ale beznadziejnym nikt nie jest, a na pewno nie TY!
    Siły, uśmiechu i zdrowia!
    P.S. Warto poszukać w sobie dziecka, spojrzeć jego oczami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Roksanno, te słowa o beznadziejności ważne są. Od prawie zawsze walczę z takim odczuwaniem siebie, czasem się udaje, ale to mocno wkodowane.

      Usuń
  8. Aniu, jesteś wspaniała kobietą, pełną pasji i talentu, a każdemu czasem cos nie wychodzi, co nie umiejsza jego wartości!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nawet nie było ostatnio czegoś takiego, co by kompletnie nie wyszło (chyba że weźmiemy pod uwagę życie małżeńskie, wtedy tak ;) To poczucie jest takie bardziej uogólnione. Zresztą większość rzeczy, które piszę, są o zmaganiu z tym. Może to jest rodzaj ceny? Ech, już chyba w piętkę gonie .

      Usuń
  9. Aniu, piękna i mądra kobieto, pozwól sobie na ten koc i książki. Masz prawo do gorszej formy. Przeczekaj, a potem wstań i głowa do góry.
    Taki źródłowy brak akceptacji siebie mnie też dotyczy. Ciężko się z tym żyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Kalipso, bardzo ciężko. Lata terapii. I tak jestem o wiele silniejsza psychicznie niż kiedyś. To, że o tym piszę w blogu, pewnie też pomaga, choć oczywiście dołącza się kac, że za bardzo się otwieram...

      Usuń
    2. Jak to robisz, to znaczy że to potrzebne. I już.

      Usuń
  10. Aniu, każdy ma prawo do gorszego dnia, zakopania się pod kocem, zanurkowania w książkach, w muzyce, w czymś co nieco złagodzi złe emocje i do odpoczynku. Też wielu rzeczy w sobie nie akceptuję, ale staram się, żeby to poczucie nie zdominowało mnie. Życzę zdrowia i jak najszybszego powrotu do formy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Czasem myślę, że i tak pod wieloma względami jestem szczęściarą...

      Usuń
  11. No zaraz przeloze przez kolano... jaka beznadziejna???
    Kazdy ma takie dni kiedy potrzebuje ucieczki pod kocyk i z daleka od otaczajacego swiata. Naleza Ci sie te dni jak wszystkim, wiec bierz i korzystaj. Bardzo Cie prosze, bez takich glupich mysli..
    NO!! bo jak jeszcze raz uslysze... to... haha, nie wiem co zrobie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, przydałoby się mieć Ciebie blisko - przy Tobie depresje czy inne dygoty chyba nie miałyby się odwagi rozgościć :)

      Usuń
  12. Aniu, jesteś wspaniała! I zaradna! Jeśli ty nie jesteś, to kto?! Prowadzisz wydawnictwo, odnosisz sukcesy, uczysz, masz pasję. To jest prawdziwe życie! Nieprawdziwe są za to wtręty ludzi, którzy być może sami są sfrustrowani! Leż pod kocem, czytaj bajki aż znów przyjdzie chęć, bo ona w tobie jest!
    Przesyłam buziaki😘

    OdpowiedzUsuń
  13. Moge obok pod tym kocem? Przydałoby mi sie ostatnio i z tą akceptacją tez tak mam, wiec tym bardziej rozumiem. Aniu, ale gorszy czas minie i bedzie dobrze♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest nawzajem się podtrzymywać na duchu. Trzymajmy się więc!

      Usuń
  14. Czy choróbsko już wreszcie odpuściło?
    Zdrowia Aniu! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Infekcja już chyba tak, trochę kaszlę, ale to tak może być. Czuję się dość słaba, i jeszcze spadek psychiczny, mam nadzieję, że jakoś dam radę.

      Usuń