A właściwie o jednym. Kuchennym. Wczoraj rano słońce świeciło w szybę tak mocno, że widać było w zasadzie... szarość. A więc umyłam. Okno i najbliższe okolice, kwiatki i różne drobiazgi parapetowe.
Dziś znowu wstałam na tyle rano, że promienie słoneczne operowały prosto na okno i... zobaczyłam całą masę smug. Umyłam jeszcze raz, pracowicie polerując. Zamknęłam, poustawiałam i co? Jeszcze ze dwie smugi zostały. Ale to może już jutro się tym zajmę.
No i muszę poważnie porozmawiać z moją drukarnią.
W piątek odebrałam próbne wydruki nowej książki i co? Strona parzysta normalnie, a na odwrocie kolejna..... do góry nogami. I tak do końca, na zmianę. Oraz kartki za bardzo przycięte od strony grzbietu o cały centymetr. Po prostu za wąskie, ścięty margines. Przy tym wszystkim odrobinę przekłamane kolory zdjęć to doprawdy nic.
Złapałam wiceszefa, pokazuję, tłumaczę. Ten dzwoni do szefa: pani przyszła i mówi, że coś jest odwrócone... No doprawdy, pani mówi! A sam ma wydruk w ręku. Przyszła i się czepia; śmie chcieć, żeby co druga strona nie była do góry nogami?
Nie wiem, może rzeczywiście jestem przewrażliwiona?
Absolutnie tak nie może być - powiedziała Ania M, przy każdym słowie uderzając wybrakowaną książką w łeb wiceszefa ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Klarko, poprawiłaś mi humor :)
Usuńdobrze, że nie siekierą Klarki:D;D
Usuń:)))
Usuńno więc w ogóle nie ma o czym rozmawiać, drukują jeszcze raz, bo spartolili robotę chyba się rozumie samo przez DOGÓRYNOGAMI !!!
OdpowiedzUsuńTo na szczęście był egzemplarz próbny, więc mogłam zareagować, ale już nie bardzo im wierzę. Przy jednej z książek ostatnio próbny był w porządku, ale zepsuli pół nakładu - na drugiej strony książki nie wydrukowało się pół kolumny, jakby im papier jeździł po maszynie. Musieli zrobić od nowa. To stresujące, bo ja przecież nie mogę oglądać szczegółowo każdego wydrukowanego egzemplarza. Poprzednio było przeważnie ok. Tak jakby po nowym roku wpuścili kogoś nietrzeźwego na maszyny.
UsuńWidzisz AniuM., bo Ty wychodzisz z błędnego założenia, że książki są do czytania.
UsuńMam nadzieję, że moje założenie podziela jeszcze parę osób :)
Usuńchyba musisz zmienić drukarnie bo dopuszczają osoby nietrzeźwe do maszyny ;-)
Usuńmycie okien to moja zmora;D
OdpowiedzUsuńMyję na tyle rzadko, że traktuję to jak egzotyczną atrakcję :-)
UsuńMożesz zagrozić, że nie zapłacisz. Nie ma prawa tak być! Albo zażądaj rabatu za te błędy i nerwy. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńGdyby tak wydrukowali cały nakład, musieliby drukować od nowa, to jasne. A co się nadenerwuję, to moje ;)
Usuńnienawidzę myć okien
OdpowiedzUsuńPoczekaj do deszczu i smug nie będzie widać.
OdpowiedzUsuńMa być jak należy i masz się czepiać, chyba że chcą zebyś im zapłaciła fałszywą walutą. Spartolili niech naprawią.
Współczuję, bo chandryczenie się o należycie wykonaną pracę do miłych nie należy.
Tak, zwłaszcza że ja nie mam Tzw. siły przebicia, zawsze stawiam się w pozycji petenta, a nie klienta. Czas "wstać z kolan" ;)))
UsuńJa także miałem problemy z drukarnią. Znalazłem inną i jest dobrze.
OdpowiedzUsuńTeż w sobotę poprawiałam smugi :))
OdpowiedzUsuńA pomysł walenia wybrakowaną książką w pustą głowę jest przedni :))
A dziś w rozmowie telefonicznej jeszcze udają, że nic się nie stało, że przecież na pewno nakład wydrukowaliby dobrze...
Usuń"Pani przyszła i mówi"...mnie rozwaliło. Na drugi raz nie mówić nic, tylko walić w łeb...ech...
OdpowiedzUsuńZ smugami nie walczę już od dawna, czyli jak miałam siłę, żeby sama umyć okna. Stwierdzałam, że przy kolejnym myciu poprawię ;p
Ja w ogóle rzadko myję okna, za to zupełnie bez okazji :)
Usuńdokładnie tak, walcz!! :D
OdpowiedzUsuń