niedziela, 8 kwietnia 2018

A dziś o oknach. Oraz nie tylko

A właściwie o jednym. Kuchennym. Wczoraj rano słońce świeciło w szybę tak mocno, że widać było w zasadzie... szarość. A więc umyłam. Okno i najbliższe okolice, kwiatki i różne drobiazgi parapetowe.
Dziś znowu wstałam na tyle rano, że promienie słoneczne operowały prosto na okno i...  zobaczyłam całą masę smug. Umyłam jeszcze raz, pracowicie polerując. Zamknęłam, poustawiałam i co? Jeszcze ze dwie smugi zostały. Ale to może już jutro się tym zajmę.

No i muszę poważnie porozmawiać z moją drukarnią.
W piątek odebrałam próbne wydruki nowej książki i co? Strona parzysta normalnie, a na odwrocie kolejna.....   do góry nogami. I tak do końca, na zmianę. Oraz kartki za bardzo przycięte od strony grzbietu o cały centymetr. Po prostu za wąskie, ścięty margines. Przy tym wszystkim odrobinę przekłamane kolory zdjęć to doprawdy nic.
Złapałam wiceszefa, pokazuję, tłumaczę. Ten dzwoni do szefa: pani przyszła i mówi, że coś jest odwrócone... No doprawdy, pani mówi! A sam ma wydruk w ręku. Przyszła i się czepia; śmie chcieć, żeby co druga strona nie była do góry nogami?
Nie wiem, może rzeczywiście jestem przewrażliwiona?

22 komentarze:

  1. Absolutnie tak nie może być - powiedziała Ania M, przy każdym słowie uderzając wybrakowaną książką w łeb wiceszefa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no więc w ogóle nie ma o czym rozmawiać, drukują jeszcze raz, bo spartolili robotę chyba się rozumie samo przez DOGÓRYNOGAMI !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na szczęście był egzemplarz próbny, więc mogłam zareagować, ale już nie bardzo im wierzę. Przy jednej z książek ostatnio próbny był w porządku, ale zepsuli pół nakładu - na drugiej strony książki nie wydrukowało się pół kolumny, jakby im papier jeździł po maszynie. Musieli zrobić od nowa. To stresujące, bo ja przecież nie mogę oglądać szczegółowo każdego wydrukowanego egzemplarza. Poprzednio było przeważnie ok. Tak jakby po nowym roku wpuścili kogoś nietrzeźwego na maszyny.

      Usuń
    2. Widzisz AniuM., bo Ty wychodzisz z błędnego założenia, że książki są do czytania.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że moje założenie podziela jeszcze parę osób :)

      Usuń
    4. chyba musisz zmienić drukarnie bo dopuszczają osoby nietrzeźwe do maszyny ;-)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Myję na tyle rzadko, że traktuję to jak egzotyczną atrakcję :-)

      Usuń
  4. Możesz zagrozić, że nie zapłacisz. Nie ma prawa tak być! Albo zażądaj rabatu za te błędy i nerwy. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tak wydrukowali cały nakład, musieliby drukować od nowa, to jasne. A co się nadenerwuję, to moje ;)

      Usuń
  5. Poczekaj do deszczu i smug nie będzie widać.
    Ma być jak należy i masz się czepiać, chyba że chcą zebyś im zapłaciła fałszywą walutą. Spartolili niech naprawią.
    Współczuję, bo chandryczenie się o należycie wykonaną pracę do miłych nie należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwłaszcza że ja nie mam Tzw. siły przebicia, zawsze stawiam się w pozycji petenta, a nie klienta. Czas "wstać z kolan" ;)))

      Usuń
  6. Ja także miałem problemy z drukarnią. Znalazłem inną i jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też w sobotę poprawiałam smugi :))
    A pomysł walenia wybrakowaną książką w pustą głowę jest przedni :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziś w rozmowie telefonicznej jeszcze udają, że nic się nie stało, że przecież na pewno nakład wydrukowaliby dobrze...

      Usuń
  8. "Pani przyszła i mówi"...mnie rozwaliło. Na drugi raz nie mówić nic, tylko walić w łeb...ech...
    Z smugami nie walczę już od dawna, czyli jak miałam siłę, żeby sama umyć okna. Stwierdzałam, że przy kolejnym myciu poprawię ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle rzadko myję okna, za to zupełnie bez okazji :)

      Usuń