Książka miała być w czwartek lub w piątek.
Jutro jest wieczór autorski.
W piątek się okazało, że drukarnia dopiero mi wyśle książki kurierem, z dostawą w sobotę - DPD ma taką usługę. Czy kurier był u mnie wczoraj? W domu czekałam cały czas i ze mną jeszcze dwie osoby, które na pewno zauważyłyby, gdyby był. Czy mogę na sto procent liczyć na jutro PRZED wieczorem autorskim?
Wiedzeni intuicją albo kto-wie-czym ustaliliśmy z drukarnią, że sto egzemplarzy zostaje sobie spokojnie w drukarni, która wszak jest w Warszawie, na drugim końcu, ale wszak. Podczas gdy reszta książek być może krążyć sobie będzie po stolicy, albo i kto-wie-gdzie, ja rzutem na taśmę zdążę tam pojechać i jakoś doturlać się z paczkami, gdzie trzeba.
A czy to dziwne, że chciałabym zobaczyć książki chociaż dzień wcześniej? I nie, nie czekałam na całkiem ostatnią chwilę. Nie miałam wielkiego zapasu czasowego, ale wydawało mi się, że jest w miarę bezpiecznie.
Zawód wydawcy. Może powinnam była zostać kaskaderem.
A może podświadomie ustawiam się w pozycji, w której MUSZĘ się stresować. Czasem coś takiego przychodzi mi do głowy.
Bo prawie nie umiem pracować, gdy mam jedną solidną robotę do wykonania. Muszę mieć dajmy na to siedem na różnych etapach. I nie próbować OGARNIAĆ, czynić planów obejmujących jakąś całość. Gdybym sobie ustaliła bardzo dokładny plan czegokolwiek, to potem chyba już tylko wpatrywałabym się weń w stuporze. Ale na sto procent tego nie wiem, bo coś, co taki plan mogłoby przypominać, na ogół zaraz gubię. Mój umysł wie, co robić, żeby utrzymać się w ruchu :)
Ale jak czekam na kuriera z nakładem książki, to chcę, żeby jednak przyjechał.
O kurczę, no niefajnie. Zaciskam kciuki, żeby jutro już wszystko poszło jak należy. Bez dodatkowego stresu.
OdpowiedzUsuńPewnie w dużo mniejszym stopniu, ale też się łapię, że przecież mogłam wcześniej, inaczej, poukładać sobie, choćby w głowie, a nie ogarniać na cito. No i pojawia się stres.
Mam nadzieję, że będzie ok. Ale bez nerwów się nie obejdzie, bo raczej dziś nic nie załatwię, byłabym gotowa jechać do drukarni, gdyby ktoś mi otworzył i wydał książki. Nawet taksówką. Mąż raczej nie pojedzie, a jeśli jakimś cudem, to zapewne
Usuńprzez dwa miesiące będę słuchała o tym, jak mnie ratuje (jak już przestanie się drzeć).
Kiedy czytam słowa :"jak już przestanie się drzeć", to aż mam dreszcze. Ze strachu.
UsuńTrzymam kciuki za powodzenie sprawy.
Ja też z tych co sami sobie generują stres, więc... Trochę Cię rozumiem.
Tak, często generuję. Najpierw coś wypieram, a to musi wyleźć.
UsuńA "się drzeć" - no taka ekspresja.
Nienawidzę, jak się na mnie krzyczy, dlatego minimalizuję kontakt.
Jak dobrze, że możesz po tę setkę pojechać...
OdpowiedzUsuńA z tym utrzymaniem umysłu w ruchu... Chyba mam tak samo. Plany gubię, dlatego ich nie robię. Nie zapisuje sobie na karteczkach, bo po co:) I pędzę ciągle, i nie ogarniam.
Aniu, wiersz w poprzednim poście jest piękny.
Pewnie pojadę, jeśli ten kurier nie zjawi się, dajmy na to jutro do 11.
UsuńDobrze, że wczoraj wieczorem dostałam fajną książkę do redagowania, mogłam się choć częściowo wyłączyć, a jest taka, jak lubię, naukowa, jednocześnie ciekawie napisana, mówi o rzeczach, które mnie interesują, ale dowiaduję się z niej mnóstwa nowych rzeczy.
Kalipso, przyjedź kiedyś na którąś promocję, zorganizuję Ci nocleg, co?
Skoro tak, to nie ma wyjścia:) Przyjadę na pewno.
UsuńNo! Następna będzie 14 grudnia, rozważ ten termin :)
UsuńRozważam już:)
UsuńTo dobrze :) daj znać.
UsuńTrzymam kciuki za Wieczór
OdpowiedzUsuńi za kuriera, żeby był na czas!
Kurier pewnie przyjedzie, ale wolę się nie nastawiać.
UsuńTrzymam kciuki, niech kurier zdąży, chociaż oni są nieprzewidywalni.
OdpowiedzUsuńNauczyłam się planować i pisać na kartce co mam zrobić, inaczej zapominam, a tak to mam frajdę skreślając kolejne pozycje.
Ja zapominam o tych kartkach... czasem zbieram i robię spis ze spisów. O najważniejszych sprawach pamiętam, one są stale w mojej głowie.
UsuńOmatko, masz jakiś ciąg chyba:)
OdpowiedzUsuńZałóżmy, że to tak się kumuluje przed czymś superpozytywnym :)))
UsuńBo jak inaczej, Więc oczekuję dobrego. Wyłącznie :)
dpd ma swoje punkty odbioru. Spróbuj może zadzwonić do kuriera i coś z nim ustalić???
OdpowiedzUsuńJuż to zrobiłam, nie dowiozą przed spotkaniem, nie można w punkcie, bo paczka jest w samochodzie ZA INNYMI PACZKAMI.
Usuńwielozadaniowośc nie jest obca ale rzeczywiście jesli cos grubego wisi to zajmuje duża powierznię i wyklucza równoległość. Z czasem od punktu do punktu. kurier przyjedzie.Bądz dobrej mysli wszystko się uda )) trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńJuż wiem, ze przyjdzie po czasie, ratują mnie te książki, które na wszelki wypadek zostały w drukarni.
UsuńTak, z bardzo dużymi sprawami tak jest, że umysł zajęty (i to wcale nie musza być sprawy zawodowe :)
Drobiazg, breloczek mały zaprząta głowę a wszystkie inne, wielkie sprawy same się spokojnie toczą swoim rytmem.Książeczka...kawałek papieru a tyle miejsca w głowie zajęła. Czekaja na panią a pani na książkę jednak może mimo to pani gości również dostrzegła...
OdpowiedzUsuńCóż, na książkę czekam nie tylko ja, autor przyjedzie na spotkanie z innego miasta, przyjdą ludzie, którzy uwierzyli, że jak się zaprasza na wieczór autorski, to on jednak się odbędzie. Zaufanie i solidność. To nie tylko kawałek papieru, to lata pracy autora i kilka miesięcy mojej pracy oraz innych zaangażowanych w to ludzi.
UsuńCoś pomieszałam, myślałam ,że o pani książkę chodzi i pani jest autorką...no tak...nie umiem czytać ze zrozumieniem . Przepraszam.
OdpowiedzUsuńNie szkodzi. Moi czytelnicy wiedzą, że jestem wydawczynią, więc może nie wyraziłam się do końca precyzyjnie.
Usuń
UsuńNie wnikam kim i czy na prawdę są autorzy blogów. Nigdy nie miałam takiej potrzeby. Patrzę na kartkę i to co na niej zapisane, zostawione dla innych. Jeśli buduje to we mnie jakiś oraz do którego chcę wracać-wracam.Zbyt długo to zazwyczaj nie trwa . Treść, wartość. Nie mam o tym pojęcia , nie znam się. Znam za mało wyrazów bym mogła nimi coś...dzisiaj zapomniałam imienia kobiety, która mi się od dawna podoba...a to coś ważniejszego niźli przygodne spotkania .
Nie rozumiem nawet co znaczy być wydawczynią. Można sprawdzić w internecie tyle ,że po co. Nie muszę, nie chcę, nie jest mi to do niczego potrzebne wiedzieć co to znaczy. Dziś posłuchałam pierwszej płyty Beaste Boys...chyba pierwszej bo jako pierwsza była na liście. 79 rok...a może nawet 69 ...już nie pamiętam. Jak cudownie się bawili , jak cudownie cieszyli tym co robią...z nowych kawałków coś takiego jak Girl nie przychodzi mi kompletnie do głowy a oni...bawią mnie jak Chopin Paderewski Tchaikowsky...rozpisałam się...przesłanie podprogowe...jaki obraz mi pani namaluje w zamian i czy namaluje cokolwiek...taka ciekawość i manipulacja...takie nietypowe spotkanie-prawda ?...
Zobaczymy :) teraz już wychodzę na wieczór autorski.
UsuńDobrze ,że to nie jest mój wieczór autorski. Będzie dobrze, będzie pięknie , bedzie ciekawie....od pani kilka ścieżek w ciekawe miejsca odkryłam ....dziękuję.
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń