wtorek, 15 stycznia 2019

Biedne białka

Dehumanizacja wroga to strategia wypracowana przez homo sapiens jako jedna z najwcześniejszych, a może nawet ukształtowana z mechanizmów psychicznych właściwych najbardziej pierwotnym, najbardziej zwierzęcym pokładom nas w nas. Mówiąc o zwierzęcości, nie oceniam - to jest w ogóle poza kwestią etyki, to tak, jakby próbować przykładać jakości moralne do metabolizmu komórkowego. Zawsze chodziło o to, by przetrwać i wygrać rywalizację w środowisku ograniczonych zasobów. Aby zniszczyć rywala, należało niejako "osunąć się" w koleiny tej wypracowanej strategii (czyli stworzyć sobie obraz wroga jako nieczłowieka, insekta albo demona), żeby móc zabijać przy jak najmniejszym dyskomforcie (a czasem nawet mając poczucie dobrze spełnionego obowiązku). To się za bardzo nie zmieniło - świadczy o tym  historia ludzkości, która jest historią masakr, a gdyby krew nie wsiąkała, nasza planeta krążyłaby zawieszona w wielkim czerwonym bąblu. W naszej normalnej codzienności moglibyśmy o tym nie wiedzieć, gdyby nie nowe (w miarę) medium, jakim jest internet z jego portalami społecznościowymi: analizy językowe komentarzy, w których ludzie życzą sobie nawzajem różnych rzeczy, pokazują, że stosuje się w nich powszechnie retorykę odczłowieczania.
Bruno Latour, mówiąc, że nigdy nie byliśmy nowocześni, miał na myśli głównie myślenie magiczne aktywne w nas cały czas, ale można to, jak sądzę, rozciągnąć także na inne mechanizmy i strategie modelujące nasze kontakty z przedstawicielami gatunku.
Tendencje przeciwstawne natomiast to rzecz bardzo młoda - gdyby ująć historię ludzkości jako dobę, zajęłyby parę ostatnich sekund. Może minutę. To się zaczęło nieśmiało dopiero w oświeceniu, i potem falowało, wynosząc się i zapadając w społecznej świadomości. Ruchy emancypacyjne, empatia, tolerancja, nurty zakładające relatywizm poznawczy i kulturowy. Odkrycie pod- i nieświadomości i ogólnie "badanie mechanizmów", wglądy, a potem wglądy we wglądy. To wszystko w rytmie szarpanym, we wstrząsach, przetykane osuwaniem się na powrót w "bezpieczne" koleiny łatwej, dwubiegunowej interpretacji rzeczywistości.
Ale ta młoda rzecz - te próby wyzwolenia się z kolein agresji - jednak istnieje. Behawiorysta od homo sapiens, a może i antropologia powiedzieliby, że tego też nie ma co oceniać, bo to też wyłącznie metaboliczna predyspozycja. I to, czy aktywuje się w nas, czy nie, to nie kwestia swobodnej decyzji, tylko wychowania, genów, wpływu środowiska.
Na czym innym możemy się jednak oprzeć, jeśli nie na tych predyspozycjach białka, które nam dano?

16 komentarzy:

  1. Cóż powiedzieć...
    Smutno...
    "Ale ta młoda rzecz - te próby wyzwolenia się z kolein agresji - jednak istnieje."
    iskierka nadziei się tli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dlatego jest ważna edukacja, żeby zmaksymalizować pozytywny wpływ środowiska.

      Usuń
    2. za późno na edukację, albo i nigdy nie miała znaczenia. To tylko nasza pozytywna projekcja, że edukacja nas ocali.

      Usuń
    3. Jakieś znaczenie ma. Też jest rodzajem środowiska, w którym człowiek żyje, więc nie może zostać bez wpływu. Tak myślę.

      Usuń
  2. Oby ta "młoda rzecz" okrzepła i była skuteczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest możliwe, że to się rozstrzygnie na poziomie makro. Mechanizmy genetyczne połączone z historycznymi.

      Usuń
  3. Jeżeli predyspozycji jest więcej niż jedna, to świadczy o możliwości wyboru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak jest, a może nam się tak wydaje. Pewnie mamy mały wpływ na to, jak nas wychowano, jak nas ukształtowały warunki społeczne i historyczne, a nasze głębokie przemyślenia to może specjalne postaci mechanizmów przystosowawczych. Możemy próbować "wykręcić" się z zamkniętych kół, może nawet mamy taki obowiązek. Bo jak pozostajemy w miękkim imperatywie "czynienia dobra", to na ogół nie zdajemy sobie sprawy, że dobro to konstrukt kulturowy, że bywa definiowane skrajnie odmiennie.
      Owszem, jestem pesymistką.

      Usuń
    2. Może jesteś pesymistką, może realistką. Ja Cię nie staram się określić bo po co.
      "dobro" to pojęcie, które może skłonić różnych ludzi do zupełnie innych działań. Ach. Klocki się rozsypały jeszcze bardziej. Może i dobrze, coś nowego się z nich zbuduje?

      Usuń
    3. Wiem, że nie określasz. Że jestem pesymistką odpowiadam bardziej sama sobie, bo czasem chciałabym nie być, bo mam chęć działać, pracować, być pełnym dobra człowiekiem, a tu coraz bardziej ciemne refleksje co do natury człowieka, że tak to ogólnie ujmę. Nie wierzę też, że takie tragedie mogą przynieść cokolwiek dobrego w jakimkolwiek wymiarze. Nigdy nie przynosiły. To chwilowe wzmożenie Hatifnatów pod wpływem pioruna.

      Usuń
  4. Mądrze ubrałaś w słowa to, co mi chodzi po głowie, a czego nie potrafię tak czytelnie sprecyzować. Uwarunkowania genetyczne to potężna siła i bardzo trudno je zmienić, o ile w ogóle jest to możliwe. Na pewno można je modyfikować w procesie edukacji (tak sądzę). Tylko kto ma to robić, bo wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu genetycznie "skażeni"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na myśli raczej psychobiologię gatunku. Uwarunkowania genetyczne - to sformułowanie mogłoby sugerować, że chodzi o uwarunkowania osobnicze, a raczej mamy tak jako cały gatunek. Choć w szerszym rozumieniu - tak...
      To jest trochę jak zaklęte koło - próbujemy się uwolnić od tych ponurych determinant, ale narzędzia mamy tylko z wnętrza systemu. Chyba że się oczekuje interwencji nadprzyrodzonej, ale... te oczekiwania też są składnikami bycia homo sapiens.

      Usuń
  5. białko białkiem ale cywilizacja robi swoje a przede wszystkim humaniści, sztuka, dobrzy ludzie naukowcy :-) daleko jednak odbiegliśmy od homo sapiens...poza tym wszystko jest zapisane w kodzie genetycznym a jednak ogromny wpływ mają warunki i otoczenie w jakim żyjemy. W sytuacjach skrajnych wyłazi z nas owo białko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białkiem jesteśmy cały czas i nic w tym złego. Homo sapiens też jesteśmy cały czas, nie staliśmy się innym gatunkiem, to też nic złego :)
      Nie oceniam naszej budowy chemicznej ani przynależności gatunkowej, sądzę tylko, że dehumanizacja to głęboko zakorzenione mechanizm, od którego łatwo się nie uwolnimy.

      Usuń