Plac pełen kontenerów nie jest taki zły,
wielopiętrowy zestaw klocków dla olbrzymka.
Jechałam dalej na północ i widziałam
żółte jelito zjeżdżalni, a obok
migotliwie czysty salon Forda.
Kolorowe skrzynki nie są takie złe,
wiatr niesie między nimi tumbleweeds -
złote kule westernów, a w samo południe
pod nagrzaną blachą na wąskiej plamie światła
dziewczynka gotuje dla lalek
obiad ze śrubek i piasku.
Żebym to ja umiała opisać co czuję i jak odbieram taki "obraz". Bo ja to widzę i czuję podmuch rozgrzanego powietrza pachnącego kurzem.
OdpowiedzUsuńEwo, to przyjemne poczuć, że tak odczytałaś ten obrazek, tak jak ja go pierwotnie poczułam.
UsuńPięknie
OdpowiedzUsuńPrzywołuje różne wspomnienia
I westerny :)
UsuńPachnie Warszawą :D
OdpowiedzUsuńI Nju Jorkiem :)
UsuńNie wąchałam Niu Jorka, wierzę na słowo, że to podobny zapach :)
UsuńJa też nie wąchałam. Tak po prostu czuję :)
UsuńNagrzana blacha jest miła w dotyku. Pięknie, Aniu:)
OdpowiedzUsuńTak, oby nie za gorąca :)
UsuńFajny:)
OdpowiedzUsuń