Śnieg prószy. Przypomniało mi się, jak Lu pierwszy raz zobaczyła śnieg - to była godzina pierwsza po północy, więc śnieg był nienaruszony, a napadało sporo. Lu zaczęła dziki, szalony taniec, skakała, tarzała się, wślizgiwała, szczekała z radości. Środek nocy, a nie chciało się wracać do domu. Dwanaście lat temu.
Lu teraz biega po zielonej trawie. A jak chce to baraszkuje po nietkniętym śniegu.
OdpowiedzUsuńCzęsto wspominam mojego Kruzia. Za parę dni będzie rok, jak odszedł...
OdpowiedzUsuńNasz odszedl ponad 2 lata temu i do dzis rozne sytuacje przypominaja mi mojego piesa. Tesknimy bardzo!
OdpowiedzUsuńech każda z nas ma takie doświadczenia przejmująco smutne doświadczenie i bolesne. Trzymaj się Aniu. Ja tęsknie za moim starym kotem... cały czas i jeszcze mi sie śni.
OdpowiedzUsuńFrodo tarzał się jak szalony i taki był potem czyściutki! Teraz nie ma się w czym tarzać:(
OdpowiedzUsuń