No chodź, jeśli myślisz, że możesz nas pokonać, śpiewa Tom Yorke. Jasne, że nie jest bardem i raczej śpiewa o smutnym i opresyjnym świecie i jeszcze na ogół o tym, że to człowiek sam dla siebie jest trudny i opresyjny. I w skali społecznej i sam osobiście.
Ale 4 czerwca myślę o tych tysiącach ludzi rozjechanych czołgami i rozstrzelanych. Czy myśleli, zaczynając protesty, że nikt nie wjedzie na nich czołgiem? Wszak nie było wojny.
Myślę o zgilotynowanych dzieciakach z niemieckiej Białej Róży. Czy oni w ogóle mieli jakieś nadzieje?
Jak to działa, ta myśl, że po prostu nie można na coś się zgodzić?
W symbolicznym dniu, kiedy nam się udało, moje myśli jakoś idą w takie rejony.
Udało się wtedy, a potem....
OdpowiedzUsuńSmutno i przykro że nie umiemy już być razem.
Myślę, że to jest kwestia ogromnych emocji, wspólnotowych zrywów, że pewnie nie zmieniliśmy się bardzo przez te trzydzieści lat. Tak naprawdę jednak nie wiem, jak to jest.
UsuńŻe wstydem myślę o sobie, że jestem tchórzem
OdpowiedzUsuńNie poswiecilabym życia dla idei
Nawet do więzienia nie chciałabym pójść
Dlatego darzę ogromnym szacunkiem tych, co robili to za mnie
I robią
A o tych dzieciach nie wiem nic...
zob. np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Sophie_Scholl
UsuńMówiąc "dzieciaki" miałąm na myśli, że umarli w wieku 21-22 lat, ale zaczęli działać sporo wczesniej.
Tylu ludzi oddało życie,zdrowie, przelewało krew...
OdpowiedzUsuńDlatego ogromnie szanuję to, że ostatecznie zdobyliśmy wolność i demokrację kartką wyborczą, bezkrwawo. I boli mnie świadomość, że nie umiemy o to dbać.