niedziela, 30 czerwca 2019
Istoty dachowe
Jedna leci i niesie coś. Widzę przez moskitierę, jak druga wychyla się spod załomu rynny i bierze to od niej. Potem ta pierwsza wchodzi, a druga wychodzi i odlatuje. Widzę z bliska, bo rynny, dach, mam blisko - właściwie mieszkam w dachu. Ania dachowa. One też są dachowe, tak się nazywa ten gatunek, Osa Dachowa. Tę jedną parę mogę obserwować, inne są wyżej, w belce podtrzymującej wykusz nad drzwiami balkonowych okien. Mają jakieś swoje sprawy. Nie wchodzę im w drogę. Czytałam, że niepokojone blisko gniazd bywają agresywne, ale chyba nie uznają mnie za zagrożenie. W ciągu dnia staram się nie wychodzić, wieczorami one śpią, a ja idę pooddychać, popatrzeć na ciemniejące szybko niebo. Samoloty zniżają lot albo nabierają wysokości. Poleciałabym gdzieś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A jednak nie dały się usunąć! Trwają.
OdpowiedzUsuńTo inne. Ni i gniazdka są malutkie, w tamtym było ich dużo i samo patrzenie było straszne.
UsuńGdyby to miał być mój dom na stałe, coś bym z nimi zrobiła, a tak - jakoś nie wypada...
leć koniecznie. Niektóre zmiany są dobre.
OdpowiedzUsuńTak Cały czas lecę, ale chyba zaczęłam tęsknić za... morzem.
UsuńDobrze jest czasem gdzieś polecieć :) szybko się spakować i fruu. Osa dachowa, zjada swoją kuzynkę pszczołę miodną, co za paskudne powiązania.
OdpowiedzUsuńNapisałam o tym wiersz :) O tych powiązaniach.
UsuńDasz poczytać?
UsuńMogę na priv? Na majl.
UsuńMam :) dziękuję.
UsuńW zgodzie tam sobie żyjecie, Ty - Ania dachowa i osy.
OdpowiedzUsuńNo i leć, to chyba dobry czas.
Polecę raczej tylko metaforycznie :)
UsuńCiekawe czy osy dachowe czują się zobowiązane do mieszkania wyłącznie w dachach ze względu na swą nazwę ;-)
OdpowiedzUsuńTrudno mi orzekać za całą populację:) Moje znajome wydają się zadowolone ze swoich norek.
Usuń