poniedziałek, 16 stycznia 2023

Już chyba

Już chyba poniedziałek. Odkąd mieszkam sama i pracuję, nie patrząc na dni tygodnia, to nie jest takie oczywiste. Zupełne pomieszanie występuje zaś przy splątaniu okołoświątecznym, kiedy różne porządki wolności nakładają się. To w sumie śmieszne, jak się przyjrzeć; to chyba my mamy być wolni, a tu w samym języku pojawia się od razu niewiara w wolność: to dni są wolne i robią z nami, co chcą. Szelątają nami - takie piękne słowo wprowadziła do wiersza Natalia Malek w książce Obręcze, o której niedawno napisałam w drugim blogu, który jest sobie tu obok, w zakładce z blogami, zajrzyjcie, jak chcecie. Tam, u niej, to "fakty" szelątały "krawędziami", zakłócały styczność, czyli wszystkie nasze zabiegi w celu obłaskawiania świata, objęzyczania językiem i okładania okładami z metafour są chwilowo psu na dupę (tak mi się ostatnio na głos w rozmowie powiedziało, wypada teraz w odwecie, potłuc je o kant budy).

Niemniej jednak chciałabym się utwierdzić w odzyskiwanej radości opisywania cudzych książek. Mogłabym się bać prokrastynacji, ale na szczęście jestem zwolenniczką (mojej własnej) zasady, że co się nie udało 100 razy, to może udać się za 111. Bo inaczej co właściwie miałabym myśleć w 56 roku życia. To jest w sumie niesamowite, pamiętam przecież dobrze jakieś straszne peerele, w liceum będąc, rozmowę telefoniczną zamawiałam jeszcze na poczcie i wchodziło się do kabiny numer jeden czy dwa i odpowiadało na pytanie z offu słowami "tak, mówi się". Teraz telefon komórkowy mam już chyba jakieś 28 lat, cały czas ten sam numer. Pierwszy mój aparat był z wyciąganą antenką. To wszystko jakby w innym życiu. Czasem, jak patrzę, choćby na instagramie, na młode dziewczyny, młodsze od moich córek, ich tańczące ciała, to gdzieś tam, w mózgu, czuję ciepło słońca na moich własnych czternastoletnich udach. Czuję dziewczynkę Anię. Rzadko, bo na ogół prawie w to nie wierzę, że było. Ale mam przecież szczęście, bo jestem, żyję, i jak będę miała więcej szczęścia, to jeszcze bardziej się zestarzeję.

Ciągle trafiam w klawisze, choć ręce trochę niezgrabne.    

A dziś/wczoraj rano przeczytałam recenzję moich nowych wierszy i to było w ogóle najlepsze.   

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. jest tu: http://nameste.litglog.org/2023/01/z-czymkolwiek-wchodzi-w-kontakt-staje-sie-jego-czescia/

      Usuń
  2. Dziewczynko Aniu, jak długo pożyjesz, to się może bardziej odnajdziesz?
    Jesteś dla mnie inspiracją, chcę, żebyś o tym wiedziała.
    Chociaż ja nadal jestem tak dobra w prokrastynacji, że moje twórcze zapędy ciągle czekają na zmianę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, może to już tak musi być, że się oddaje czasowi siebie dawną. Ale niekiedy zdarzają się takie dziwne przebitki.
      Dziękuję za słowa o inspiracji, Agnieszko.

      Usuń
  3. Ja zazwyczaj wiem, który akurat jest dzień. Nawet jak mam wolne, czuję się zniewolona. Czasem o tym nie myślę, a czasem aż za bardzo. Miło byłoby czasami nie pamiętać, że trzeba o czymś pamiętać. No i ta prokrastynacja... Przylepiło to się do mnie i trzyma:)
    Aniu, ty się nie starzejesz. Widziałam!
    I gratuluję pięknej recenzji. Podoba mi się płaszcz jako atrybut mędrca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jako nauczycielka rozkład tygodniowy musisz mieć opanowany, a w tak zwane wolne, pewnie przygotowujesz się do pracy. Stanu, że je trzeba pamiętać o czymś, doświadczam rzadko; mam mnóstwo spraw, wydawniczych i poza. Żeby nie zapominać, często piszę do siebie maile z zadaniami i dopóki nie są zrobione, zostawiam jako "nieprzeczytane". Ogólnie chyba nie znam stanu, w kórym miałabym załatwione wszystkie sprawy.
      A co do starzenia - może dziecinnieję:)

      Usuń
  4. Czas gubimy wszyscy na przełomie roku, sama zaczynam kojarzyć dni od połowy stycznia ;)
    Jeszcze zdążysz się zestarzeć, a na razie to życzę jak najczęściej odnajdywania w sobie Ani- dziewczynki.
    Gratulacje recenzji, która wywołuje dumę i radość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten przełom, a jeszcze fakt, że przestawił mi się dzień z nocą, i to, o czym piszę "dzisiaj", jest już naprawdę "wczoraj".
      Dziewczynka Ania zjawia się czasem, i to bywa i dobre, i trudne. Mam wrażenie, że dzieciństwo i wczesna młodość zniknęły tak, że nie zdążyłam w nich pobyć.

      Usuń
  5. Aniu podoba mi się recenzja Twoich wierszy, gratulacje. Słowo szelątać/szelontać znam bardziej przyziemnie, na Śląsku to po prostu zwykłe potrząsanie. Super, że szelątanie tak zyskało w wierszu.
    Aniu jeszcze dużo, dużo szczęścia. Fajnie że jesteś.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doroto, tak, sprawdziłam w słowniku :) Natalia Malek wprowadza różne rzadkie słowa, z różnych porządków; wchodzą w ciekawe relacje z resztą wierszy, ale też przeważnie samo ich brzmienie jest mięsiste.

      I dziękuję za dobre słowo cieszę się, że mnie czytasz.

      Usuń
  6. Aniu, zawsze gratulacje )) i trzymanie kciuków. Czas pląta się z nadmiaru zadań, oderwania i niekoniecznie stałego planu, czyli obowiązkowych punktów do zaliczenia, które ustawiaja nam dni. W szkole jestem dwa dni w tygodniu i nigdy nie wiem czy to środa, czy piątek tym razem. Dobrze jest być. zobacz jak to sie wszystko szybko zmienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że się zmienia wszystko szybko, w pewnym sensie buduje mój optymizm:)

      Usuń