Przypadkowo zobaczone: było sobie od dawna 83 obserwatorów, a wczoraj 82. Czyli komuś tak nie spodobała się moja najnowsza notka, że dokonał aktu opuszczenia tego grona. To raczej demonstracja czegoś, bo to przecież trzeba coś tam kliknąć, nieprawdaż. Większość zapewne, od dawna nie czytając, nie zawracałaby sobie tym głowy.
Patrzę z pewnym sentymentem na ponad dziesięć lat blogowania. Taki to był dziwny projekt, codziennie notka, ale z planowanego roku - rozrósł się. Teraz, co dziwne, nie rozpoznaję się za bardzo w tym wszystkim. Wydaję się sobie w tych tysiącach wpisów przesadnie emocjonalna, czasem naiwna, również nazbyt odkryta.
Ważne było, że nawiązały się fajne znajomości i przyjaźnie, niektóre trwałe. Było też parę zniknięć, gdy ludzie kończyli pisać. A dwie blogerki zerwały znajomość (Schronienie i Mar, pamiętacie je?), a ja nie wiem, dlaczego. Czasem wracam do tego, grzebię w sobie.
Takie rozważania wewnątrzsystemowe dziś :)
A może ktoś zwyczajnie skasował konto Google? Bo w poprzednim tekście nie widzę żadnych powodów do podobnej demonstracji.
OdpowiedzUsuńMogło tak być. Choć mało prawdopodobne:) nie przejmuję się, tylko analizuję:)
Usuńmiałam napisać tak jak Dariusz - ktoś skasował konto i wypadł
OdpowiedzUsuńale gdyby nawet to co z tego, niechże Cię to nie martwi
Nie martwi mnie, w pewnym sensie może ciekawi.
UsuńNie masz się co tym martwić. To jak piszesz powoduje, że tak dobrze się Ciebie czyta.
OdpowiedzUsuńDorota
Dzięki. Kiedyś bym się pewnie martwiła.
UsuńA może temu komuś tylko się paluszek omsknął na myszy, konto zniknęło, a on nawet nie zauważył...
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedyś na początku sprawdzałam, ile osób weszło na blog po opublikowaniu notki.
UsuńTo jedenasty rok blogowania, kurczę.
Mnie też się zdarzyło sprawdzić.
UsuńNapisałam zamiast
OdpowiedzUsuńzamiast co?
UsuńLudzie odchodzą i przychodzą, mnie też ktoś zniknął, ale przecież nie mamy na to wpływu. Miej dobry czas.
OdpowiedzUsuńZawsze mam skłonność do myślenia, co zrobiłam nie tak. Jeśli się tego zupelnie nie wie, trudno iść dalej - myślę tu o sytuacji, gdy ktoś znajomy nagle urywa kontakt. Sytuacja z Magdą (Schronieniem) jest dla mnie nieorzepracowaną traumą.
Usuńoj, to nie fajne, myślałam, że jesteście blisko.
UsuńCiekawe, co napiszesz za dziesięć lat. Czy będziesz się rozpoznawać z dzisiejszych notek? Jaka się będziesz sobie wydawać za kolejnych dziesięć lat? To jest fascynujące. Nasze życia to ciągła zmiana.
OdpowiedzUsuńA ja ciągle czytam, a nie jestem obserwatorem.
Jest możliwe, że będę widziała różne rzeczy inaczej niż teraz. Różne rzeczy słabo pamiętam, zwłaszcza z czasów, gdy totalnie nie akceptowalam siebie.
UsuńCo do obserwatorów, sama czytam blogi, w których nie jestem obserwatorem, w którymś momencie takie formalności przestały mieć znaczenie. Tutaj tylko przez przypadek zauważyłam liczbę i mnie to zastanowiło.
Kłania się nieobserwator. Miej dobry czas przez kolejne 10 lat. I zmieniaj się. Albo i nie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, jak piszesz: chyba zmiana cały czas jakoś łączy się z niezmianą. Jedno jest bazą dla drugiego (albo na odwrót).
Usuń