Intensywna praca nad redakcją naukową przekładu książki o kształtowaniu tożsamości narodowych od XVIII wieku, daje mi poczucie bezpieczeństwa i porządku. Sprawdzanie tytułów, nazwisk, nazw, weryfikowanie różnych rzeczy, robienie przypisów, wędrowanie po meandrach internetowych katalogów bibliotek, archiwów. I we własnej pamięci wędrówki, bo przecież już choćby zredagowawszy wcześniej setki naukowych tekstów, mam to wszystko gdzieś w szufladkach umysłu. I znajduję, i sprawdzam, i używam.
A w poniedziałek prawie zapomniałam o spotkaniu z tłumaczką.
A w czwartek córka starsza przypomniała mi, że w piątek mam do niej przyjechać. Też bym zapomniała.
To raczej dodatek do stanów depresyjnych.
Praca dobrze robi. I przygotowywanie nowych książek do wydania też.
Ostatnio znalazłam ten utwór. Red Hotów polubiłam kilkanaście lat temu dzięki córce starszej, ale dawno nie słuchałam. A to włączam po kilkanaście razy. Coś jest w tej piosence, co przyciąga.
Aniu, nie zawsze musisz być człowiekiem orkiestrą w sensie pamiętania o wszystkim. Wędrując intensywnie po zakamarkach pamięci w celach naukowych mozesz zapomnieć o czymś.
OdpowiedzUsuńWie, ale... wystraszyło mnie to jednak.
UsuńCzasami mam tak samo. Chociaż wiem...
OdpowiedzUsuń:*
Usuńza dużo na głowie
OdpowiedzUsuń