Na skarpie ziemia pod trawą jest zimna i nie wyschła do końca. Ale asfaltowy szary placyk, nagrzany, oddaje ciepło. Siadam po turecku, zamykam oczy. Trochę się kiwam. Słońce owija się wokół mnie, obejmuje cały ból, depresję, całą rozpacz. Ale też szczęście, i rozkosz, i zachwycenie - to wszystko najcudowniejsze, co spotyka mnie niezasłużenie. Każe drżeć tym wszystkim mitochondriom, od szpiku najgłębszych kości do naskórka. I jeszcze warstewce powietrza wokół. Zdjęcia robię trochę na ślepo, spod wiatru.
Na ślepo, ale pięknie!
OdpowiedzUsuńSłońca dużo i razi w oczy.
Niech zostanie jak najdłużej!
Dziękuję! Lubie jak świeci w oczy - zamykam i grzeję powieki. To tak rozświetla.
UsuńZasługujesz na wszystko co dobre, bo niby czemu nie?
OdpowiedzUsuńGałązka na asafalcie wygląda jak z metalu, jak zwykle pekne zdjęcia.
Dziękuję, Ewo! U mnie to takie psychiczne zaszłości, nie pozwalają w to wierzyć. Ale staram się.
UsuńAniu, zdjecia mnie zachwycają, jak zawsze!
OdpowiedzUsuńZycze czesciej tego zachwycenia niz rozpaczy, no i słońca:) Ja zyje jak na huśtawce (raz gora, raz dol), to taka hustawka nastrojów:( Męczące...
Życie to taka składanka. Piękne z trudnym...czasem jednocześnie.
Usuń