Jestem jak husky. Jak nie wybiegam, robię się agresywna. Tyle że oczywiście nie biegam, pracę mam na myśli. Wróciłam z Bytomia kompletnie wyczerpana, zjadłam, padłam i... odtajałam i już zaczęło mnie ciągnąć. Mam tłumaczenie, ciekawego tekstu zresztą, z niemieckiego na polski, teksty do redakcji i inne takie. Dla różnych wydawnictw.
No i prace nad książkami w moim wydawnictwie - tu też dużo robię sama. Różne rzeczy muszę zlecić, sama sobie nie wydrukuję na przykład. I nie zrobię składu i nie przygotuję do druku okładki, choć czasem je projektuję. Ale już redakcje, liczne korekty, cała organizacja, dystrybucja, działania promocyjne - oraz także księgowe, ta cała papierologia umów różnego rodzaju, faktur rachunków, wuzetek - to wszystko tak. Ogarniam.
Czy to się opłaca - zapytano mnie.
Nie. Ale WARTO.
To taka właśnie dziedzina, że warto.
We wtorek był wieczór autorski Leszka Szarugi, autora pierwszej książki w nowej serii. Było fajnie, dyskusje momentami intensywne, gorące. Bo esej to taki gatunek literacki, że często wprost prezentuje spojrzenie autora na ważne dla wszystkich sprawy. I prowokuje do dialogu, otwiera nowe perspektywy.
Cieszę się bardzo z tej serii.
W Bytomiu byłam drugi raz w tym roku akademickim. Już się przyzwyczaiłam do tego miasta. Zajęcia ciągle stresują, zwłaszcza że teraz mam głównie z rokiem, z którym mi na początku "zazgrzytało". Stres mnie najbardziej z nimi łamał, co było widać i co odbijało się na jakości zajęć. Mimo wszystko bardzo chcę to robić. I traktuje to teraz jako szansę. Nic na siłę, po prostu dam z siebie wszystko. To może brzmieć jak paradoks, ale oznacza to, że niczego w tej mierze nie będę oczekiwać od świata - tylko od siebie. Na spokojnie.
Ten czas jest w ogóle pełen paradoksów, te kilka ostatnich lat. Właściwie chciałabym napisać hymn pochwalny o życiu, ale jednak wyłazi ze mnie przesądny dzikus.
Podziwiam Cie Aniu, nieustannie.
OdpowiedzUsuńOch, Star, kochana. Ja bym chciała umieć siebie chociaż zaakceptować.
UsuńNie wiem, jak to wszystko ogarniasz ???
OdpowiedzUsuńI podziwiam :)
Domu nie ogarniam. I już nawet przestałam próbować.
Usuńogarnianiem domu świata nie zawojujesz, nie ulepszysz, nie uatrakcyjnisz, nie podbijesz;) Na pohybel z ogarnianiem domu !
Usuń:)
:)
UsuńIntensywnie!
OdpowiedzUsuńI pięknie! :)
I gęsto :)
Usuńuśmiecham się do Ciebie ze zrozumieniem ) ale wiesz mi, że z pewnością jesteś świetnym wykładowcą i dajesz radę (patrząc na to co robisz i ile robisz) a oni doceniają dobrych wrażliwych ludzi, czasami po czasie ale doceniają oraz czasami trzeba tupnąć nóżką kochana, trza też być pewnym swego i w ogóle pewną siebie osobą i konsekwentna... tak i mnie stres zżerała za każdym razem gdy prowadziłam warsztaty, zajęcia w nowych miejscach z nowymi ludzmi...
OdpowiedzUsuńPewna siebie raczej już się nie stanę, ale może trochę bardziej niż teraz, taką mam nadzieję.
UsuńNajbardziej pewna czuje się w kontakcie z tekstami, nad którymi pracuję - one mnie nie oceniają ;)
Mnie się wydaję, że Twoi studenci muszą Cię kochać. Nie ma innej opcji. Jeśli nawet zazgrzytało, to na poczatku, nie poznali się od razu. Spokojnie pisz pieśń pochwalną. Jak się coś wydarzy, to się wydarzy. Trudno:)
OdpowiedzUsuńNiesamowita jesteś i już!
A więc nie powinnam się bać mówić, że jestem szczęśliwa?
Usuńmam to samo
OdpowiedzUsuń