zdjęcie z internetu
Teraz redaguję pracę o Saint-Simonie i saintsimonistach. Wcześniej wiedziałam tylko, że zagadnienie istnieje, teraz zaś wiem o nim naprawdę bardzo dużo. Sporo szczegółów odejdzie wkrótce na tyły pamięci, ale w razie czego będę wiedziała, gdzie je ponownie odnaleźć. Niektóre, co mocniejsze sprawy odcisną się na mojej wyobraźni, jak to (omawiane przy okazji rozważań nad teorią nauki hrabiego Claude'a-Henri de Saint-Simona), że piszący wiele lat po Saint-Simonie Thomas Kuhn, filozof nauki, w jakimś momencie swojej drogi zakwestionował w pewnym stopniu ideę liniowego postępu w nauce. Doszedł do wniosku, że fizyka Einsteina pod pewnymi względami bliższa jest nauce Arystotelesa niż Newtona.
(A przecież mamy jeszcze fizykę kwantową - która do pewnego stopnia zbliża się do buddyjskiego obrazu wszechświata...)
Oraz dowiedziałam się, że Saint-Simon za najinteligentniejsze zwierzę, stojące najbliżej w hierarchii po człowieku, uważał bobra.
Chodziłąm do jednego z najlepszych liceów matematycznych w kraju, mieliśmy nauczycieli z Uniwersytetu, i pamiętam szok, jaki przezyłąm, jak moja nauczycielka od fizyki powiedziała, że filozofia i Fizyka mają ze sobąwiele wspólnego!!
OdpowiedzUsuńale przekonała mnie i od dawna też tak uważam:))
Miała rację :)
UsuńA zdobywanie wiedzy jest fajne :)
Takie poszerzanie wiedzy jest fajne, zostaje w człowieku. Szkoda, że na starość już mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńZostaje, to prawda, a jak częściowo ucieka, to zawsze mam pdf-y, no i dostaję książki, które zrobiłam.
UsuńDla mnie praca z książkami to jednocześnie przyjemność, zarabianie i jeszcze rodzaj rytuału uspokajającego. Nawet jak psychicznie się czuję kiepsko, to wiem, że praca mi pomoże. A nawet jakby nie - to przynajmniej praca jest zrobiona.
Och dziel się z nami tą wiedzą, dziel!
OdpowiedzUsuńczasem się tak zdarza :)
UsuńA kolejną wartością dodaną jest to, że i my się czegoś nowego dowiemy!
OdpowiedzUsuńOlgo :)
Usuńa to prawda
OdpowiedzUsuń