czwartek, 18 lipca 2024

Nowe

Taki mam teraz widok z okna:


Las Kabacki rozciąga się po horyzont, a jak jest wiatr, to w dodatku faluje i szumi jak morze. Do lasu mam około 150 metrów. Nie mieszkam na Kabatach, ale akurat w tym miejscu las wchodzi w Imielin.

Oczywiście chodzę do lasu, a czasem nawet przez las. Balkon (szóste piętro) mam taki sobie, bo jest murowany i jest się trochę jak w dziupli, dość długi, ale wąski i zwężający się. Gołębie jednak uznały, że jest super. Są bezczelne i przemocowe. Mam zawsze przygotowane szmaty, którymi na nie macham, oraz zestaw brzydkich słów. Mimo to dwa razy już zniosły jaja. Teraz jest ich trochę mniej. człowiek, który mieszkał przede mną, chyba nie wychodził na balkon wcale, bo wszystko było w gołębich kupach. Sprzątałam w maseczce i rękawicach.  

Dzisiaj szłam sobie przez las:






Było fajnie i cieniście, co w upały jest super.

Mieszkanie jest spore, 53 metry, dwa pokoje i da się mieszkać. Zielistka uznała nawet, że zakwitnie.



Kwiatów oczywiście mam sporo.




A to oczywiście tylko cząstka. 

Nie mogę powiedzieć, że już się rozpakowałam. Kilka pudeł jeszcze stoi, bo książki się nie mieszczą. W zasadzie przy tej skali wydawniczej powinnam mieć magazyn. Nie powiesiłam też obrazów, ale to akurat nie jest dziwne - w poprzednim mieszkaniu nie zrobiłam tego przez cztery lata.

A poza tym normalna praca, głównie praca, wydawanie książek. choć czasem są jakieś wyłomy w codzienności, np. od 2 do 5 lipca byłam w Krakowie na Festiwalu Miłosza, bo trójka moich autorów oraz ja sama mieliśmy spotkania wokół wydanych ostatnio książek.

A w zeszłym tygodniu przy pałacu wilanowskim odbywał się cykl spektakli w ramach festiwalu Szekspir w parku i moja Ania grała w Śnie nocy letniej, była elfem. Przychodzą na to tłumy siedzi się na trawce, a przedstawienie w konwencji prawdziwie szekspirowskiej, bo w plenerze:









Widać na zdjęciach, jak stopniowo zapada noc.

To do następnego napisania - może uda się się szybciej niż za pół roku:)