niedziela, 31 marca 2013

Pod bielą

Pod białą bielą
niecierpliwy sen.
Czy możemy
jeszcze poczekać?

Taki gość malutki





Starsza przybyła na święta z pieskiem.
Psiunia jest już dorosła, ale nieodmiennie zaskakuje mnie i rozczula swoimi rozmiarami.
A czasem tak popiskuje, jakby była dwudniowym szczeniaczkiem.
Tym razem zostaje na noc i wszystko wskazuje na to, że będzie musiała dzielić mój materac z moją sunią.
Na razie leży na biodrze Starszej i stara się kontrolować sytuację.
Oraz jednak ziewa.

sobota, 30 marca 2013

Jaja

Jaja metafizyczno-ekologiczne.
Od szczęśliwych kur,
śpiących zimą w ciepłym kurniku,
latem zaś wybierających spośród źdźbeł drobne przysmaki
i wygrzewających się w piachu
w dołkach nagrzanych słońcem.

Jaja ufarbowane w łupinach ekologicznej cebuli,
wyrosłej w ogrodzie uprawianym przez mamę i tatę,
dopieszczonej ręką babci,
która wybrała najpiękniejsze
i splotła je w warkocz.

Jaja.





piątek, 29 marca 2013

Mazurkowo (i bezowo?)

Upiekłam dzisiaj.


Z prawie podwójnej porcji mąki, a więc wyszły aż cztery.
Upiekłam też struclę serową, pierwszy raz w życiu.
Z tego przepisu.
Wyszła bardzo smaczna.
Ale gdybym miała piec ją tak długo, "aż się pięknie zarumieni" (tak pisze autorka w komentarzu), to musiałabym wyjąć moją struclę po pięciu minutach...
Cóż, taka uroda mojego piekarnika :)
Ale teraz już to wiem i planuję piec takąż struclę częściej.
Obecnie w piekarniku siedzą bezy (szkoda mi było białek), ale w tym wypadku jestem pesymistką...

Mąż za to usmażył na obiad placki ziemniaczane.
Obłędne:)

Wprowadziłam dziś w życie pomysł, by robić to, z czym będzie mi dobrze.
A więc trochę pracowałam,
a trochę piekłam.
Może jutro zrobię jeszcze babkę drożdżową.

Wesołych Świąt, Kochani.

PS.
A oto bezy. Pojedynczo:













i w kupie... to znaczy w grupie...













Są to, proszę państwa bezy skarmelizowane.
I prawie w ogóle nie przypalone.
I mają ciekawe kształty.
W każdym razie zjadłam trzy.

czwartek, 28 marca 2013

Zawsze przed świętami

Zawsze przed świętami ten sam
konglomerat uczuć.
Że to nie ma sensu, gdy się nie jest osadzonym głęboko w tradycji religijnej.
Że to jednak ma sens, bo świętowanie zawsze ma sens.
Że znowu nie będzie posprzątane, jak należy i mąż będzie zły, i ja będę zła na siebie.
Że może to nie jest takie ważne.
Że może to jednak jest ważne, bo porządek w tym czasie ma sens symboliczny, a nie tylko praktyczny.
Lęk i zdenerwowanie i chęć ucieczki.
I pragnienie, żeby wszyscy się cieszyli.
I chęć płaczu, takiego, żeby łzy wypłukały wszystko.

wtorek, 26 marca 2013

Pojawiło się

Zimą jest zwykła doniczka z ziemią, ustawiona w miejscu w miarę chłodnym.
W połowie lutego można zacząć podlewać.
I czekać,

pojawi się:




Gdy będzie ich więcej i osiągną wysokość 7-10 centymetrów, należy je przesadzić do świeżej ziemi. W ten sposób z dwóch doniczek można mieć np. cztery.
Nadmiar doniczek rozdajemy przyjaciołom bądź znajomym.
Zielone rośnie sobie dalej, a po pewnym czasie uzyskuje pąki.
Czekamy cierpliwie, a nagrodą jest masa pięknych sporych kwiatów w kolorze niebieskofioletowym.
Jesienią, gdy wszystkie przekwitną, a łodyżki z liśćmi zaczną zasychać, przycinamy je tuż przy ziemi i stawiamy donice w chłodnym miejscu - nie dopuszczając wszakże do skrajnego wysuszenia (kropię je wodą raz na trzy tygodnie, ale trzymam w mieszkaniu, gdzie jest dosyć sucho i ciepło).
Aż do kolejnej połowy lutego.
Mam je od kilkunastu lat.
Dziesięć lat temu panowie od przeprowadzki dziwili się, po co przewożą doniczki z samą ziemią.
Powiedziałam im, że tam śpią kwiaty...

poniedziałek, 25 marca 2013

niedziela, 24 marca 2013

Nieprzetrawione

Dzisiaj też dałam wiersz na Tfu.
Z tych starszych, ale nieprzetrawionych.
Trochę ciągle straszących.

Sprzątanie

Staram się od zawsze.
Nie umiem.

Nawet nie wiem, czy mi to przeszkadza.
Wiem, że mężowi przeszkadza; ludziom, którzy do mnie przychodzą, może przeszkadzać.
Wiem, że może.
I przeszkadza mi to uczucie, że nie spełniam wyobrażeń i norm
Ciężko mi z tym.

Czasem myślę, że powinnam mieszkać sama.
Albo tylko z psem.
Może nie czułabym się jak przygnieciona imadłem.

Wiem, że możecie powiedzieć: "nie przejmuj się tym".
Ale nie wiem, co powiedzielibyście, będąc u mnie w fazie bałaganowej zwyżki.
Czy obraz mego domu przesłoniłby mnie prawdziwą
czy może raczej sam byłby prawdą.

sobota, 23 marca 2013

Oddech

A we wczorajszej ciszy wieczornonocnej
w sieć rozpiętą na powietrze
wpadały głosy

sygnał pociągu na stacji świat
samochód gdzieś daleko
krople deszczu rzucone na wiatr

kroki po schodach
drzwi otwarte - zamknięte

westchnięcie śpiącego psa
i jeszcze

mój oddech.

czwartek, 21 marca 2013

Pies

Wczoraj wieczorem zaczepiła mnie sąsiadka.
Mam coś zrobić z moim psem.
Co i dlaczego?
Podobno mój pies jest zostawiany na całe dni sam i dlatego szczeka oraz jęczy i zawodzi. A jej mąż leży chory z gorączką.
Ależ Szanowna Pani. Usiłuję ogarnąć sprawę.
Jako że pracuję w domu - mój pies nie jest zostawiany sam. Przez ostatnie dwa tygodnie prawie w ogóle nie wyjeżdżałam do wydawnictw, a jeśli wychodziłam z domu, to właśnie z psem. Jeśli wychodziłam wieczorem - to w domu ktoś był.
Głos mojego psa słyszę tylko wtedy, gdy z radością wita wchodzących domowników. Albo gdy ktoś puka do drzwi. Ale to trwa chwilę.
To w końcu pies.
Może to jeden z pozostałych trzech psów w budynku.
Ależ nie, to musi być mój pies, pani sąsiadka zlokalizowała kierunek dźwięków.
Ale ja jestem z psem w domu i wiem, że nie szczeka.
Ale ona wie lepiej.
Ale...
Rozbija mnie taka bezradność. Przez 10 lat sąsiadka wydawała się miła. Tego wieczora wdała się jeszcze w kłótnię z karmicielką kotów.
Dziś przyszedł facet od sprawdzania szczelności instalacji gazowej. Owszem, zostałby obszczekany - ale cały czas trzymałam psa na rękach, aby tak się nie stało.
Mój pies praktycznie nie wydał z siebie dzisiaj dźwięku. Ciekawe, czy sąsiadka jest tego samego zdania?

środa, 20 marca 2013

okazja

z okazji małej okazji
kupiłam wino
oraz mazurek
z napisem Alleluja
uznałam bowiem
że teraz właśnie
jego świeżość
jest pierwsza

poniedziałek, 18 marca 2013

Wiosna

Dziś ze skrzynki pocztowej wyjęłam kopertę.
Która przyleciała do mnie z Londynu.
A w niej...
Sami zobaczcie.



Wiedzieliście,
że to Schronienie czyni wiosnę?


niedziela, 17 marca 2013

Skóra

Gdy skończyłam czternaście lat, sprawiłam sobie nową skórę.
Przylegała dosyć dobrze.
Poszłam wtedy do liceum w pobliskim mieście i to ułatwiło sprawę.
Nikt mnie nie poznał.

sobota, 16 marca 2013

Nauki

Dzisiejszy dzień bogaty w doświadczenia był.
Najpierw bowiem dowiedziałam się w końcu, jak należy sprzątać łazienkę.

Potem byłam na koncercie.
Śpiewak flamenco z Sewilli, Jose Parrondo, z towarzyszeniem gitarzysty i tancerki.
Niezwykłe doznanie.
To, co wcześniej wynalazłam w Youtubie, dawało tylko przedsmak.

Słuchałam, i jednocześnie myślałam o swoim życiu.
Tak jakoś muzyka prowadziła moje myśli ku pojęciom ogólnym i szczególnym.
Czy jestem odważna?
Czy w ogóle wiem, kim jestem
i czy w ogóle kimś.
Czy jestem samą formą, strukturą, czy też gdzieś za zasłoną kryje się jakaś treść?


A reszta wieczoru nie mogła się zmarnować.
Nauczyłam się, jak podnosić pokrywkę od brytfanki z pieczenią, żeby nie nakapało na blat.

piątek, 15 marca 2013

Nie

Mąż nie poszedł dziś do pracy; został w domu i sprząta.
Co więcej, chce to zrobić również w moim pokoju.
Zajrzeć do ogromnej szafy ściennej typu komandor (nie znoszę jej!) i posegregować, powyrzucać, poukładać, przetrzebić złogi wieloletnich przydasiów, nieprzydasiów i zejdźmizoczów.

Nie chce zrozumieć, że nie mogę na to pozwolić.
To tak - jakby ktoś chciał wyczyścić i poukładać na nowo mój mózg.
Złoszcząc się przy okazji i lamentując nad jego zawartością.

Nie.
Nie chcę.

Kolumbijskie kalmary?

Śniło mi się bardzo wyraziście, że z grupą ludzi dowodzoną przez Najlepszego Z Szefów, pojechałam do Kolumbii badać kalmary - albo homary, teraz już nie jestem pewna. Zbierało się je zresztą na pustyni. Wszystko bardzo realistyczne, z folklorem, kolorytem i zaśpiewem.
Niezbadane są drogi umysłu.

czwartek, 14 marca 2013

A poza tym słońce

Dałam coś na Tfu.

A poza tym słońce.
Wydobyło kolory, choć śnieg jeszcze leży.
Czułam je prawie fizycznie, na skórze,
jakby kolory miały fakturę i ciężar.
Na daszku od skrzynki telefonicznej grzeją się koty.

środa, 13 marca 2013

Duchy

Założyłam sobie konto na facebooku. Wczoraj, przy pomocy Starszej wprowadziłam je w ruch. To znaczy... no, przecież wiecie lepiej ode mnie, ja zielona w tym jestem. Mam już znajomych, wysłałam zaproszenia, odpowiedziałam na zaproszenia.
I w zasadzie nie bardzo wiem, co z tym dalej robić.
Zanim rozpatrzę się w opcjach, minie trochę czasu i...
właśnie
przede wszystkim to chyba zabiera czas, prawda?

Dziwnie się czuję, wprowadzając w swoje życie nową technikę komunikacyjną.
Podejrzewam jednak, że antyczni Grecy mieli podobną zagwozdkę z pismem.
Bo po co to takie?
Pamięć tylko niszczy.

Albo telefon.
Głos kogoś, kogo przy nas nie ma. Głos bez ciała.
W pierwszych latach to musiało strasznie alienować.
Nie bez powodu sądzono, że przez telefon można się komunikować z duchami.

Czy jeśli zaproszenie na facebooka przyjmie ktoś, kogo nie widziałam 25 lat, to z kim właściwie się kontaktuję.
Z jaką cząstką człowieka?

wtorek, 12 marca 2013

Lody

Sople wiszą
na latarniach





















A ja objadam się lodami waniliowymi,
już drugi dzień.

Po mojej ścianie nad komputerem chodzi zwierzę.
Niewielkie, w pancerzyku.

Myślicie, że można to uznać za dobry znak?

niedziela, 10 marca 2013

dygresje pralniczo-muzykologiczne

na fali czytania o muzyce spektralnej
zaczęłam dostrzegać subtelne odcienie alikwotów
w odgłosie wirowania mojej pralki

W kosmosie

Zapadłam.
Na przypadłość.
To pranius manualis atacus
czyli pranie ręczne napadowe.

Jak wszelkie inne formy
generowania jasności i ładu
i ta skończy się
pustką
w kosmosie kosza na brudy.

sobota, 9 marca 2013

nanofragment

Pracuję sobie. Nad czasopismem muzykologicznym.
I aby być w temacie, włączam sobie. To, o czym czytam.
I słucham sobie.
Na przykład tego.
Nigdy przedtem nie słyszałam o tym kompozytorze.
Tego utworu słucham już trzeci raz.
I wiecie, co mnie dołuje?
Że znam tylko mikrofragment świata
A nawet pewnie nanofragment.
Zawsze - kurcze - fragment*.

* Zob. Różewicz. Bez kurcze.

piątek, 8 marca 2013

czwartek, 7 marca 2013

zakląć

Dziś od rana na-wpół-nie-śpię.
Pracuję owszem, owszem,
ale to jakby jedyna aktywność,
jakby zastępcza,
jakby-nie-jakby
nić, na której sens się kołysze
blada ariadna
czy arachne blada?

tak bym chciała uzyskać ciało wyraźne
zakląć głośno,
zakląć
labirynt

środa, 6 marca 2013

wtorek, 5 marca 2013

czytam Obraz

Spokój podszyty lękiem
lęk zaszyty spokojem
zgoda na ranę
zgoda na bliznę
zgoda na ciało

nietrwałość
nie, trwałość



Autorką obrazu jest Julia Burek, laureatka Nagrody im. Józefa Szajny w 2012 roku

Jeszcze fragment:



wiedzieć

wiedzieć
wiedzieć
wiedzieć
że w wędrówkach
w kryjówkach
w norkach
nie jestem sama
słaba
lecz
nieskończone lecz
a nawet

poniedziałek, 4 marca 2013

nierozpoznanie

czasem włącza mi się
głupi fragment mojego mózgu
gdy znowu nie wiem
co jest czym czego
(jak mawia K.)
i siedzę
nastroszone zwierzątko
psie serce

niedziela, 3 marca 2013

Wpis winny

A na wieczór parę słów od Taty

Kochana Aniu. Dzisiaj wykonałem ciężką ale za to jakże pożyteczną i w gruncie rzeczy przyjemną pracę "odciągania" wina. Wino zakończyło swoją pracę i teraz już musi się tylko klarować. Dlatego co kilka miesięcy należy"odciągać" je z osadu, jaki jeszcze gromadzi się na dnie. Według mojej oceny zarówno wino gronowe, jak i aroniowo-jabłkowe udało się nieźle. Za jakieś dwa miesiące zostanie przelane do butelek. Tam będzie dojrzewać. Za jakieś trzy-cztery lata będzie gotowe do spożycia. Może jednak... nie będziemy tak długo czekać. A oto "dokumentacja" mojej pracy. Nasza Malinka musiała przy tym wszystkim asystować. 

Bardzo się cieszę, że spełniłaś swoje, takie malutkie, marzenie. 






Cóż, jestem przekonana, że nie pozwolimy winu nudzić się w butelkach tak długo. Chociaż jakąś część pewnie zostawimy, aby nabrało szlachetności.
Bo wino mojego Taty.... 
ma charakter.
Zasłużyło już na jeden cały wpis, o tu.

I bardzo kocham moich rodziców, naprawdę.

Tak

Kupiłam dzisiaj obraz.
Obraz świetnej młodej artystki.
W zeszłym roku zobaczyłam go po raz pierwszy na wystawie
i poczułam, że chcę go mieć.

Na razie go nie pokażę.
Na razie chcę go tylko dla siebie.

sobota, 2 marca 2013

Dzisiaj

Trudno mi się dzisiaj skoncentrować.
Bo czekam.
Choć rzadko przecież to robię, choć wolę mościć się w teraz,
to jednak teraz - jest dziś także czekaniem.

Jutro mam zamiar spełnić jedno ze swoich marzeń.
Boję się mówić, aby nie uciekło.

Dlaczego się boję?
Chowam się przed sobą w najdalszym kąciku siebie, skulona, z cienia wystają kapcie małej dziewczynki i spódnica na chudych łydkach.
Dlaczego wciąż nie wiem,
czy mi wolno?