Kobieta wielce wędrowna powróciła do Warszawy. Po czterech dniach niemalże. Chętnie nawet zostałabym do soboty, bowiem w Mikołowie w piątek wieczorem jedno ze spotkań Jerzego Kronholda z czytelnikami, a w sobotę w Bytomiu spektakl, w którym grają moi studenci. Ale nie dało się.
Lu tęskni. A to determinuje szereg dalszych okoliczności :) Niech ten powód wystąpi na zasadzie synekdochy.
Koło piętnastej byłam dziś w domu, pogadałam z psem, wypiłam kawę i pojechałam do przychodni, odebrać wyniki badań. No i mam duży niedobór witaminy D. 6,4 jednostki. przy normie powyżej 30. Za ile różnych rzeczy może to odpowiadać, aż strach się bać. Albo nie się bać, tylko brać. Tableteczki. A jak tylko zobaczę słońce za oknem, to sobie z nim pogadam, i to bez filtru...
Koło przychodni zaś zostałam zaskoczona przez bardzo fajny kontener remontowy. Wiem, że one się powtarzają, można je rozpoznać po znakach szczególnych, ale ten był mi nieznany, miał fajne malunki i rozpryski, no naprawdę ekscytacja!
Kilka zdjęć zrobiłam.
Toż ten kontener ma zęby i narządy wewnętrzne!
OdpowiedzUsuńOczywiscie!
UsuńNo właśnie, z zębami również i mnie się skojarzył, tylko bałam się wygłupić:))
UsuńTen kontener potrzebuje ortodonty :)
Usuńanno ktory blog Twój mam zalinkowac ????
OdpowiedzUsuńżeby byc na bieżąco oczywiście ;))
UsuńJak mi miło :)
UsuńTen jest główny, ma prawie dwa tysiące wpisów, więc może ten.
Dziękuję!
Też łykam witaminę D i czekam na słońce!
OdpowiedzUsuń