Piękna pogoda i długi spacer - też miały znaczenie.
Te wiejskie okolice są w środku Warszawy, całkiem blisko mojego osiedla.
A to widok z tak zwanej skarpy wilanowskiej, na którą wdrapałam się po schodkach, sprytnie kręcących się między domami. Widać świątynię opatrzności.
Transformatorów oraz ścian ze sztuką też nie zabrakło.
oraz chodnik - widok z ławeczki :)
faktury ech faktury są zajmujące i niesamowite )))
OdpowiedzUsuńmnie bardziej interesuje malowanie na takich fakturach dostrzeganie co z nich wypływa/wynika niż blejtramy. oraz wiosna w powietrzu ...
Faktury - tak :) Choć dreszcz mnie przeszedł w pierwszej chwili, bo uprzytomniłam sobie zgoła inną fakturę, którą koniecznie muszę... wystawić :)))
UsuńZawsze znajdziesz sztukę, pod stopami, na ścianie czy transformatorze. Podoba mi się to Twoje patrzenie.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOno wymaga pewnego zawężenia - na przykład do terenu jednego osiedla albo jakiejś umownej powierzchni. Inaczej okazuje się, że wszystko jest warte, by spojrzeć z bliska :)
Przechodziłam dziś blisko wielu wagonów towarowych,stojących na bocznicy i myślałam o Tobie Aniu, jaki raj twórczy miałabyś patrząc na ich stare, życiem wagonowym sterane powierzchnie!
OdpowiedzUsuńA spacery są dobre, bardzo dobre :))
O tak, Olgo, stare wagony są cudowne. Również przez swój ciężar (powiedziałabym metaforycznie: "ciężar właściwy". ciekawe, czy w ich pamięci zapisuje się to, co wiozły). zawsze mam ochotę ich dotknąć, a nie tylko patrzeć.
Usuń