Powietrze aż gęste od zapachów i ciepła. Można by tak usiąść i napawać się.
W domu atmosfera ciężka, przez w sumie moje nierozważne zabranie głosu w kwestii okołopolitycznej, a zabranie oględne, bo tylko tyle powiedziałam na wyraźną zaczepkę teściowej, że ja widzę pewną kwestię inaczej...
Nie jest prosto żyć w sytuacji, gdy jest się uważaną za głupią i naiwną - w najlepszym razie. W sytuacji, gdy mam świadomość, że prawie każda wartość przeze mnie ceniona jest uznawana za coś złego, jakby odwrócona o 180 stopni. To powoduje, że czuję się, jakby jakaś energia spychała mnie pod ścianę i nie dawała miejsca na oddychanie.
Takie tam...
Ale na noc muzeów się wybieram - trzy miejsca zaplanowałam :)
A zdjęcia ze spaceru z piesem.
Aniu! Z ekranu pachnie! :) Bardzo lubię ten czas! Już niedługo dołączą jaśminy :)
OdpowiedzUsuńNiech Noc Muzeów będzie magiczna!
I pamiętaj Kochana, że nie wolno dać się stłamsić! Czytałaś dzisiaj wywiad z Janem Klatą?
Krępulcowi nie ulec!!!
I tego się trzymajmy :**
Tak, jaśminy! W domu co prawda nie dałabym rady wąchać (właściwie toleruję tylko nieliczne kwiaty cięte), ale na krzakach jak najbardziej!
UsuńWywiadu nie czytałam, ale przeczytam. Bardzo cenię Klatę.
Na gęstą atmosferę domową dobre spacerowe i zdjęciowe lekarstwo. Noc Muzeów już sobie odpuszczam, bo stanie w kolejkach i zwiedzanie w tłumie do przyjemnych nie należy, a u nas tak się porobiło, że tłumy walą i raczej po to żeby się pochwalić uczestnictwem.
OdpowiedzUsuńNie ustawiłabym się w długiej kolejce do muzeum :)
UsuńByłam w galerii, Apteka Sztuki, bo tam akurat dzisiaj odbywał się wernisaż Izabeli Chamczyk, połączony z performansem.
Poza tym w środę nie mogłam być na wernisażu Bogny Gniazdowskiej, więc poszłam dzisiaj, bo dziś mogłam tam się z nią spotkać. Przy okazji zobaczyłam po drodze wystawę plastyka, który robi rzeźby z zapałek.
Taka moja noc muzeów.
Ania
OdpowiedzUsuńale coś było dwadzieścia lat arę lat temu między wami?
tak nie można żyć....
No nie można.
UsuńJa tu piszę tylko ogólniki, wiesz pewnie. I tylko czasami. Więcej nie mogę, żeby nie naruszać prywatności...
Ale możesz w ukrytych blogach.
UsuńA ja Ci napiszę jeszcze raz - wyprowadź się.
Wiesz, myślę, że czytelników (na którychkolwiek blogach) może to już nudzić - Ania marudzi, a nic z tym nie robi, tkwi w bezsensownej sytuacji.
UsuńMoże też boję się zmiany, czy dam radę.
No i finansowo raczej na wynajęcie mnie nie stać.
Ale oczywiście zrobię to. Prędzej czy później.
Ania nie marudzi, Ania się zmienia, Ania małymi krokami, idzie. Dojdzie.
UsuńOdzywam sie drugi raz dopiero, ale wszystko sie we mnie buntuje I krzyczy az...ze nie wolno! nie mozna dac sie stlamsic! I mysle, czy wolno mi tak mowic/krzyczec...? Ale to boli...po prostu...bo jestes niezwykla, I niezwykle wrazliwa...a to bardzo rzadkie w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńMajolika
W tym "układzie" zaczynam myśleć, że powoli staję się potworem...
Usuń? Nie rozumiem, prosze odpowiedz, w jakim sensie potworem...?
UsuńMajolika
Że zaczynam czuć rzeczy, których wolałabym nie czuć. Wypełniającą mnie złość na przykład...
UsuńWiesz sąsiadko... złość ma swoje dobre strony, to sygnał, że wokół Ciebie dzieje się coś niedobrego.. niekoniecznie ta złość musi byc taka niedobra, może w końcu pozwoli Ci ona sprzeciwic się głośno temu, co wedlug Ciebie nie powinno mieć miejsca? Może w końcu zaczynasz bronić siebie? Należy odczuwac wszystkie uczucia, nie tylko te dobre...
UsuńMoże tak jest... Tylko ostatnio złapałam się na tym, ze długo tłumiona złość wybuchła w momencie nie do końca odpowiednim. Wczoraj pierwszy raz od paru chyba lat nakrzyczałam na męża. jakby się przelało, a nerwy były na skraju wytrzymania.
UsuńA człowiek chciałby być opanowany i pełen godności... Nie zawsze wychodzi ;)
Zapewne mu się należało :))) my kobiety jesteśmy zbyt surowe dla siebie, a przeciez jesteśmy tylko ludzmi i mamy prawo do słabości :)
UsuńJak to robisz, że Twoje zdjęcia pachną? To pewnie zasługa tej naiwności... Chciałabym pomóc, ale kiepska jestem w te psychologiczne klocki, a do teściowych mam szczęście... Aniu, życzę mocnego pancerza przeciwko małym niewrażliwym człowieczkom :)
OdpowiedzUsuńPachnie całe moje osiedle! Bardzo je lubię, to jest moje miejsce.
UsuńA teściowa odrzuciła mnie na samym początku. Potem systematycznie to okazywała. Potem długo się nie kontaktowałyśmy - tylko zdawkowo, myślałam, że może to przeszło. Ale nie...
Aniu juz Ci pisałam u siebie ...pożegnaj sie "czule" z teściową ! dla własnego dobra i zdrowia psychicznego. a zdjęcia cudne.
OdpowiedzUsuńOdpisałam Ci u Ciebie.
UsuńJakoś muszę to wszystko rozwiązać.
Aniu, najpierw piszesz w notce rozsądnie, a potem w komentarzu, sorry, ale jakieś bzdury, że czujesz jakbyś stawała się potworem :/
OdpowiedzUsuńPopatrz na siebie jak na dziecko, własne dziecko, które widzisz, że cierpi, że żyje w otoczeniu co najmniej złych , wrogich Ci ludzi, ludzi którzy Cię nie szanują, tłamszą, wykpiwają, podcinają skrzydła, nie doceniają, ludzi którzy mają wąskie horyzonty, karmią się moherową , pisowską niechęcią do wszystkiego co inne od ich poglądów... Co byś poradziła swojemu dziecku? Swojej Ani, Matyldzie? Co byś im powiedziała, gdyby one mówiły Ci, ze to one są chyba potworami? Czy oczekiwałabyś,że będa nadal tkwić w tej chorej rzeczywistości ?
Bądź dla siebie dobra, uciekaj od tych ludzi, ktorzy tak naprawdę, podskórnie, zazdroszczą Ci wszystkiego, Twojej wrażliwosci, sukcesów, wewnętrznego piękna.
Wiem, że nie zrobisz rewolucji w sensie nie wyrzucisz teściowej z domu na zbity pysk, chociaż na to zasługuje obrażajac Cię w Twoim domu, mogłabyś jednak chociaż zażadać spokoju i prawa do wypowiadania własnego zdania, bez schodzenia z drogi. Jeśli jednak nie masz na to siły, nie chcesz wchodzić w interakcje, to wyprowadź się z domu, może do córki, na jakiś czas, znajdź jakiś kąt dla siebie, rozwód, podział majatku i żyj !!! Nie masz wiele czasu, nie jesteś młódką, tak jak i ja, wiesz co mam na myśli ;) Walcz o swoje szczęście, bo jeśli tak dalej pójdzie obudzisz kiedyś i będziesz żałować , ze zmarnowałaś życie, że nie dałaś sobie szansy na szczęście. Wierz mi, rozwód to nie koniec świata, to początek nowego życia, dwa razy to robiłam, bez kasy, było trudno i biednie, ale byłam wolna !!! Wolność to piękne uczucie :)
Nie powiedziałabym, że są źli - raczej mają swoje problemy, które tak ich... wyprofilowały. Zakładam, że ludzi ewidentnie złych nie ma.
UsuńA że staję się "potworem" - czasem mam ochotę być okropna po prostu. Tak się porobiło przez te miesiące. Na początku byłam pewna, że chorej samotnej kobiecie trzeba pomóc i starałam się, żeby jej tu było dobrze. Jak zaczęła za bardzo dokuczać, myślałam, że da się jakoś wytłumaczyć, ustalić zasady. Ale to jest jednak osoba niezdolna do autorefleksji.
Do córek się nie wyprowadzę, nie ma mowy.
Dzielić nie bardzo jest co - każdy by miał za mało do usamodzielnienia się. Muszę to zrobić sama.
I w tym tkwi źródło Twojego problemu, że widzisz w innych więcej pozytywnych cech niż w sobie. Oni nie są źli ? Są, a my znamy tylko szczątkową ilość ich wyczynów wobec Ciebie. Skoro Ty masz czasem ochotę być okropna i jest to oznaką potwora w Tobie, to analogicznie oni są potworami, bo są okropni wobec Ciebie. Rozumiesz ? To, że zdecydowałas się pomóc tej starszej osobie, chorej i samotnej, a ktora wiedziałas, ze jest dla Ciebie i wobec Ciebie niemiła, ze tak to delikatnie nazwę, oznacza, że jesteś bardzo dobrym człowiekiem, przyzwoitym, empatycznym, co oczywiście odbija Ci się teraz czkawką, bo ta osoba nie potrafi docenić tego co od Ciebie dostała. Autorefleksja?? Nie licz na to, to jest samolubny człowiek, uzurpujacy sobie prawo do dyrygowania Tobą w Twoim domu, życiu.
UsuńI dlaczego myślisz, że masz obowiązek o zadbanie o byt męża? Podzielicie to co macie, sprawiedliwie, a on może mieszkać z idealną mamusią. Ania, to wszytko jest wbrew pozorom proste, sama sobie kładziesz kłody pod nogi. Myśl tylko o sobie!!! Tylko! Nikomu nic nie jesteś winna
Wolę się wiele razy pomylić w ocenie drugiego człowieka na swoją niekorzyść niż raz na jego niekorzyść. Taki imperatyw ;)
UsuńMyślę, że idę do przodu we własnym rozwoju i uzyskiwaniu samodzielności.
Teściowa za parę dni wyjedzie. Potem znowu przyjedzie na kontrolę. Mam nadzieję, że na krótko, tylko tyle, ile to niezbędne.
Ja staram się wewnętrznie budować. Na tyle, żeby naprawdę dać sobie radę sama.
Aniu, nie traktuj mojej wypowiedzi jako krytykę Ciebie i Twoich poczynań!! Nie wątpię, że idziesz do przodu, samo pisanie o tych problemach już o tym świadczy.
UsuńJa, tak jak i dziewczyny powyżej, staram się pokazać Ci jak to wygląda z boku i wesprzeć w podjęciu jedynie słusznej decyzji.
♥
Wiem, Sonic :*
UsuńSonic, lepiej bym tego nie ujela! Ale rozumiem tez Anie, bo sama jestem taka empatyczna, dobra osoba...
UsuńMajolika