krucha archeologia gdy podnosisz
udeptane rozłogi
rozbiegają się drobne zwierzęta
śnisz warstwy
pod które można wpełznąć
poznajesz ubranka
swoich córek zgubionego misia
różowy balonik
którego nie dało się złapać
za którym można było płakać
dopiero można było płakać
płakać
Zdjęcie pierwsze i drugie, ładna abstrakcja.
OdpowiedzUsuńTaka archeologia przydaje się czasem.
Tak, przydaje się. I często ma źródło w snach. Śnią mi się często zakopane warstwy ubrań, widziane jak w przekroju geologicznym.
Usuńtakie rozpoznanie...
OdpowiedzUsuńCzasem widzi się coś, co jest znajome, jakoś dla nas znaczy. W takim nagłym błysku, dawnych wydarzeniach. Żal mojej córki, za balonikiem porwanym przez wiatr i jej niewspółmierny płacz - czuję, że takie rzeczy są pretekstem, żeby móc wylać z siebie to, co grozi powodzią.
UsuńCzasem lubię się tak przekopywać przez warstwy wspomnień
OdpowiedzUsuńJa też. Czasem puszczam myśli wolno i czekam, gdzie mnie zaprowadzą.
UsuńCzasem warto popłakać.
OdpowiedzUsuńCzasem chyba nawet trzeba.
Usuń