Sobota przywitała mnie słońcem. Plaża była niezatłoczona, morze przyjazne.
Posiedziałyśmy trochę na piasku, a potem powędrowałyśmy leśną ścieżką do klifów, do Gdyni Orłowa.
Na klifie byłam pierwszy raz w życiu.
Wróciłyśmy też na piechotę.
Większą część drogi szłam całkiem boso, nie tylko plażą. To ciekawe doznanie - moim stopom się podobało.
W niedzielę padało - ale to nic. Było ciepło i lasy parowały wilgocią.
W domu byłam o północy.
Na klifie jest pięknie. A piaseczek plażowy to balsam i piling dla stóp w jednym. Ale będziesz miala stópki wygładzone i różowiutkie od tego chodzenia na bosaczka :) Dobrej pogody i wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńJuż jestem w Warszawie. moje wypoczynki na ogół są krótkie i intensywne :)
UsuńA spacerowałam także leśnymi ścieżkami - tam podłoże było jak sprężysty materac. I trochę asfaltem, a nawet wewnątrz knajpek, gdzie weszłyśmy coś zjeść. To było doświadczenie bosości ;)))
Pięknie... :)... Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńTak, było pięknie :)
UsuńJak kurczowo te drzewa trzymają się ziemi!
OdpowiedzUsuńPięknie :)
Tak, i w końcu niektóre spadają...
Usuńcudownie oglądać nadmorską okolicę Twoimi oczami....
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńI grudki piasku można zobaczyć :)
super zdjęcia
OdpowiedzUsuńZatęskniłam!
OdpowiedzUsuńZa morzem...
UsuńTeż mi się zdarza taka nagła tęsknota.
ja w przeciwną stronę czasem chadzam, z Gdyni do Sopotu, też do koleżanki wpadam na krótko
OdpowiedzUsuńTo piękne miejsca są...
Usuńjak ślicznie
OdpowiedzUsuńByło ciepło i lasy parowały wilgocią.
OdpowiedzUsuń