Pracuję. Dużo.
I sprzątam.
Wzięliśmy do nas teściową, jest po operacji.
Od kilku dni mam nieokreślone odczucie spodziewania się od świata dobrych rzeczy.
I podążąjące za tym ziarenko niepokoju, czy skoro o tym piszę, to czy jakoś nie zapeszam.
Czy wolno tak?
Dziedzictwo mocno osadzone: nie ciesz się, bo...
Nie chcę tak, chcę podążać za dobrymi emocjami.
Dziedzictwo olewamy. Tego rodzaju dziedzictwo.
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że masz rację :)
UsuńAleż tak! Wolno, a nawet należy :)
OdpowiedzUsuńMocne blogowe poparcie przekonuje mnie do tego!
UsuńNiech się spodzieje, niech spodziewanie się spełni.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńwolno...
OdpowiedzUsuńtrzeba przyzywać dobra ..wtedy przyjdzie :) :*
A więc warto się spodziewać :)
UsuńRadość wyczekana jest podwójna
OdpowiedzUsuńprzynajmniej ja tak sądzę ;)
Ja nawet nie czekam na coś bardzo konkretnego - to taki ogólny nastrój :)
UsuńPodążaj :) - dobro tworzy dobro :), dobre emocje tworzą kolejne dobre emocje :D... Nie daj się starym nawykom... Trzymam kciuki, za utrzymanie tego stanu, a kiedy minie, byś znalazła drogę, by go znów przywołać.
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana:)
Usuń