niedziela, 27 listopada 2016

Miód. Ale głównie spirytus

Naprawdę dawno nie chorowałam, aż tu nagle. Gorączka, dreszcze i inne grypopodobne atrakcje.
W czwartek i piątek wieczorem postanowiłam pobiegać; piątkowe powietrze było dość lodowate - a ja zasapana, czułam, jak wypełnia mi zimnem drogi zwane oddechowymi.
Liczę na spirytus z miodem. Trzy razy dziennie :)

No to jeszcze parę osobników z bestiarium.



9 komentarzy:

  1. Ojej, kuruj się, może jejszcze herbatka lipowa z miodem albo sokiem malinowym.
    Powrotu do zdrowia życzę, a bestie jak zwykle niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ewo!
      Miodek mam, herbatkę lipową muszę kupić.
      Spirytus z miodem sprawia, że na pewno nie będzie bolało gardło :)

      Usuń
  2. Ojoj, czyli jednak!
    Czy osobniki z bestiarium dzialają uzdrawiająco?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do osobników to nie wiem, to się dopiero okaże :)
      W sobotę wieczorem temperatura dość szybko podrosła i stawy mam jakieś nieswoje... Ale przejdzie, nie przejmuję się zbytnio.

      Usuń
  3. Zdrowiej, polecam sok z róży, sama witamina c.
    Niech Cię pilnują te płaszczki, jaszczur i Blaszny Drwal. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam sok z pigwy robiony przez mamę, też rewelacyjny, ale skończył się. Szkoda, że więcej nie wzięłam, będąc ostatnio...
      Moje bestiarium ursinoviańskie rzeczywiście jest przyjazne :)

      Usuń