Pociąg wjeżdża na peron, szukam wagonu numer 16. Nie ma. Sprawdzam bilet i widzę, że owszem, godzina na nim i trasa z grubsza ta sama, ale kierunek jednak nie.
Nie wiedzieć czemu kupiłam przez internet bilet z Warszawy do Katowic, podczas gdy jechać chciałam na ten moment odwrotnie.
Dobra pani konduktorka poleciła mi wsiadać oraz sprzedała bilet w pociągu.
Tak więc roztargniona Ania M. jednak jedzie.
A takie obrazki za oknem.
tajemnicza podróż do Hogwartu po prostu:)
OdpowiedzUsuńNo niemalże :)
Usuńdobrze, że nie wsiadłaś ;-)
OdpowiedzUsuńWsiadłam - pociąg był dobry, tylko bilet zły :)
UsuńZdarza się, dobrze, że mogłaś jednak jechać.
OdpowiedzUsuńTak, choć przez chwilę się zastanawiałam, czy wsiadać...
UsuńJak to dobrze. Że pani konduktorka podjęła taką właśnie szybką decyzję.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam szczęście do fajnych załóg konduktorskich. Może to dlatego, że często jeżdżę :)
UsuńDobrze trafić na dobrych ludzi:) Utwierdzasz sie wtedy w przekonaniu, ze nie jest jeszcze tak zle na tym świecie. A to ważne!
UsuńChyba mam szczęście do dobrych ludzi:)
UsuńKiedyś wracając z delegacji z Lublina, wsiadłam do pociągu do Siedlec, zamiast do Białegostoku. Pani konduktorka nie była tolerancyjna, zapłaciłam karę za jazdę bez biletu, musiałam kupić bilet do Siedlec, musiałam dojechać do tych nieszczęsnych Siedlec, by później czekać na powrotny. Oczywiście z przesiadką w Warszawie. Całą dobę wracałam do domu. Jeszcze teraz mi niedobrze, jak to wspominam. U Ciebie na szczęście pociąg był prawidłowy :)
OdpowiedzUsuńOjej, karę? Nie dość, że straciłas tyle czasu, to jeszcze pieniądze...
UsuńZakochanaś czy co?
OdpowiedzUsuńNo masz!
Usuń:)
ale fajny selfik:)
OdpowiedzUsuńSię w oknie pociągowym :)
UsuńJakoś nie jestem zdziwiona:))
OdpowiedzUsuńAle Ty zawsze spadasz na cztery łapy, Aniu :))
Mimo, że Twoje przygody czasem są z gatunku tych z dreszczykiem...:))