Śniło mi się, że miałam wypestkować całą przyczepę wiśni.
A wcześniej, na jawie, sprzątałam swój pokój - wyniosłam trzy worki papierzysk, wytarłam kurz z setek książek, licznych półek i półeczek. Potem miałam wrażenie, że śpię z kurzem w zębach i może zresztą tak było. Oraz popękała mi skóra na rękach i skórki przy paznokciach, tak reaguję na dawno nieotwierane książki. Dlatego też boję się antykwariatów.
Boje się różnych rzeczy - pustki najbardziej.
Dwa dni w dołku, gdzie tylko przykryć się kołdrą i trwać w półśnie. Nie lubię siebie wtedy. A siebie nie lubi mnie i to jest paradoksalna prawda na ten czas.
Witaj w klubie! Ja tez często nie lubie siebie i mam mnóstwo książek do odkurzenia:) Teraz to chyba juz się za nie nie wezmę...
OdpowiedzUsuńczasem trzeba, ale ja mam uczulenie na kurz z książek. Widocznie jest to jakiś specjalny rodzaj kurzu, z drobinkami farb czy chloru. Bo roztocza mnie nie ruszają :)
UsuńAniu, wtedy chyba najlepiej zakopac sie i wyspac.
OdpowiedzUsuń:*
Tak, wiem. Teraz próbuję się odkopać...
Usuń:*
czasem trudno lubić siebie
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńWiśnie byłyby gorsze. Ciesz się, że zostały Ci tylko książki.
OdpowiedzUsuńPiekły by mnie te popękane paluszki :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńoj, Aniu! bo to trzeba w rękawiczkach! jeśli nie lubisz tych lateksowych ( najcieńszych), to mogą być takie bawełniane...i maseczka ( nie kosmetyczna:) ) na usta i nos:) oszczędzaj paluszki! tyle pięknych, mądrych słów piszą!
OdpowiedzUsuńWiem, ale... nie bardzo umiem.
Usuń