poniedziałek, 13 lutego 2017

Już

Wczoraj rano widziałam stado dzwońców - pierwszy raz w życiu. Przelatywały z drzewa na drzewo na moim osiedlu. Niespodzianka.

A tak w ogóle, to się dziś na siebie wkurzyłam.
Nie znoszę swoich wewnętrznych dygotów. I tu nie wiem, czy nadal są dodatkowym skutkiem alergii, ubocznym działaniem leków, a może - przyczyną wszystkiego.
I zjadłam całą resztę tortu z wczoraj. Przy pierwszej łyżeczce drugiego kawałka już mi się nie chciało, ale przecież musiałam... to sobie zrobić.
I to poczucie, że jestem nikim, pyłkiem, paproszkiem. Co czasem ma farta, ale zasadniczo....
I sama, sama to sobie robię.
Tak sama siebie traktuję, więc cóż.
Prywatna piąta kolumna.
Coś z tym, muszę zrobić. Już. Zaraz.


11 komentarzy:

  1. może pokochaj?... wewnętrzne dygoty... pokochaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lęku pokochać się nie da - to największa k....
      Ale może mało wiem.

      Usuń
  2. Nie jestes nikim, jestes KIMS! Pokochac albo chociaz polubic siebie-to takie wazne, a czasem trudne. Wiem cos o tym:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówię sobie, że jestem na drodze do polubienia siebie. Ale wyboista jest.

      Usuń
  3. właśnie dziś o tym myślałam, o dygotaniu. doszłam do wniosku, że u mnie to spadek po bezkarnym ciągnięciu siebie samej na dno, żeby zobaczyć co tam sobie jest i może coś stamtąd przepisać. kiedyś takie wycieczki uchodziły na sucho, można się było smucić do woli i nie zostawały ślady. teraz jest inaczej, poodkładało się materii. no i człowiek się trzęsie. i robi sobie rzeczy, różne.
    dzisiaj zjadłam dwie babeczki z wiśnią, takie sernikowe. pyszne były niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chociaż smaczne. Mój tort taki sobie, raczej mdły.
      A ze schodzeniem na dno trochę masz rację, bywa tak, ale dziś to nie ten przypadek. Dziś to się i pisać nie chce.

      Usuń
  4. podejdę do dygotów praktycznie - mogą być z nadmiaru wysiłku, cukru, kofeiny..albo hormony coś chcą powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hormony, te co mogłyby coś mieć do powiedzenia, badałam dopiero co, są jeszcze ok. Jeszcze mi tarczycowe zostały. Badam co pół roku, bo mam przeciwciała antytarczycowe (teoretycznie zagrożenie Hashimoto) ale zawsze było dobrze. To raczej lękowe reakcje się włączyły w połączeniu z reakcjami uczuleniowymi...

      Usuń
  5. no to rzeczywiście niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tule, tulenie pomaga na wszystko! ;)
    :***

    OdpowiedzUsuń