Chyba nie umiem "odpoczywać".
Z powodu bólu kręgosłupa próbowałam nie pracować, albo tylko minimalnie.
Bez pracy robię się agresywna... tak to przynajmniej odczułam. A może jestem taką wredotą z natury i tylko praca mnie ogładza. Poczucie, że coś dobrego wychodzi spod moich palców, daje poczucie sensu i ukojenie.
Polecona przez córkę dentystka zajęła się moimi ząbkami. Rzeczywiście jest super babką. Tylko ja nie jestem. Chciała mi założyć tymczasowy opatrunek (fleczer) na miejsce po wypadniętej plombie (bo leczenie z tydzień, jak zrobię pantomogram), a ja poczułam, że to mnie piecze. Kazałam to wyjąć. Może to była chlorheksydyna użyta wcześniej do przemycia, może wszystko razem, a może to moja głupota, która kazała mi myśleć, że to uczulenie i że zaraz nie wiadomo co mi się stanie. Jeszcze dłuższy czas miałam przykre wrażenie w połowie ust i gardła. W sumie poczułam się jak wariatka, którą pewnie jestem. I jeszcze podobno przekazałam fobię dentystyczną młodszej córce... Jak o tym wszystkim myślę, to nienawidzę siebie samej.
Przydałoby się przejść przez życie czyniąc jak najmniej szkód dookoła.
Ale jak?
Aniu! nie jesteś...lepiej na zimne dmuchać...a jakby to było uczulenie? historia chłopca uczulonego na lateks, który zmarł w czasie wizyty u dentysty (rękawiczki)...wszystko może się zdarzyć...a jakąś fobię każdy musi mieć:)
OdpowiedzUsuńto chyba czyni z nas ludzi, tylko automaty sa takie, jak się je zaprojektuje
OdpowiedzUsuń