Dziś dwa kolejne egzaminy magisterskie, kolejne dwie prace przeczytane, kolejne recenzje.
Potem deszcz, deszcz.
Mokre psy i bukiet pomarańczowych róż.
Skądinąd pasujących do moich spodni i sandałów.
Włosy poskręcane od wilgoci.
W domu przykryłam się kołdrą.
Jest trochę jak na deszczowym biwaku w namiocie - jak raz dobrze zmokniesz, to się już nie dosuszysz.
Drobne werbelki stukają o tropik.
klimat w sam raz, zeby odplynac na tratwie ;)
OdpowiedzUsuńJuż przypłynęłam - choć praca nie zając (a może właśnie dlatego).
UsuńChodź do mnie, dosuszysz się. Ja czekam z utęsknieniem na werbelki.
OdpowiedzUsuń...Rozmarzyłam się:)
UsuńJa też. Że włosy mi się kręcą...
Usuńte werbelki tez je slysze, te same...
OdpowiedzUsuńCzyżbyś już była w zasięgu tych samych werbelków?
UsuńDaj znać :)
wlasnie daje znac!
Usuńnapisałam Ci maila :)
UsuńWerbelku kiedy ustawiłaś fryzjera?
OdpowiedzUsuńJestem na liście rezerwowej... miał tłok, bo idzie na urlop.
UsuńWysłałam Ci maila :)
Podoba mi się ten pomarańczowy mokry obrazek.
OdpowiedzUsuńDla mnie deszcz to życie.
Pomarańczowe róże od magistrantek zupełnie przypadkiem się dopasowały :)
UsuńLubię deszcz, pod warunkiem, że nie przemoczę nóg (jak wczoraj) i nie dostanę kataru (jak dziś:))
OdpowiedzUsuńale napisałaś tak ładnie, że pomyślałam od razu o wyjeździe na kajaki, który już niedługo :)
Mnie akurat sandały całe zmokły - ale stopy miałam bose, więc nie było problemu :)
UsuńCzasem miło tych werbelków posłuchać. Co za dużo, to niezdrowo jednakże. U mnie tak, jak u Hany. Można na wiór wyschnąć.
OdpowiedzUsuńDziś słońce za to piękne :)
UsuńZ tego wszystkiego odwróciłam sobie Twój bukiet różowych pomarańcz. :)
OdpowiedzUsuńLubię werbelki, ale moje niechby już poszły do Hany.
PS. I jeszcze przesyłam spóźnione, ale bardzo ciepłe pozdrowienia dla Twojej Babci Lisy, Aniu. Ukłony.
Fajne to zdjęcie. :)
I jeszcze pozdrowienia dla Ludzi Kur. Że niby coś jak ludzie morza, tak Twoi rodzice to Ludzie Kur. :) Bardzo one ładne, zwłaszcza te czarnuszki z zielonym połyskiem. :)
Ludzie Kur... :) Piękne :)
UsuńRóżowe pomarańcze. nabrałam ochoty :)
Czyli doznajesz wrażeń jak MCO w Japonii... :))
OdpowiedzUsuńPozdrów Go ode mnie :)
UsuńLubię te werbelki
OdpowiedzUsuńopisałaś świetnie mój klimat :) lubię, dlatego tu gdzie jestem jest mi tak dobrze...
Dobrze mieć takie swoje miejsce. Ja też lubię deszcz, zwłaszcza ciepły.
UsuńAle lubię też jak cykające świerszcze suszą sierpień i jak powietrze drga w upale :)