Próbę podźwignięcia z chaosu mojego mieszkania
łączę z wysiłkami utrzymania w zgrabnym nurcie nawału pracy redakcyjnej.
Nie wypieram się, ma to swój urok,
ale tylko wtedy, gdy pozbawione jest planu,
gdy zamienia się w rodzaj gry,
w której reguły pochodzą z bezdroży mojego umysłu,
a efekt jest nieprzewidziany.
Cóż poradzę
tańczy we mnie
antropolog
z dzikim kanibalem,
choć obaj
mają w sobie zaledwie,
coś z mitu.
Jeśli efekty Cię cieszą, to znaczy, że jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńlubię taki stan :)
OdpowiedzUsuń